W Domu Bena

120 12 6
                                    

-Dobra, a co robimy teraz?- zapytał Wayne
-Może najpierw zjemy śniadanie?- zaproponował Ben- sprawdzę zawartość mojej lodówki.
-O świetny pomysł, głodny jestem- propozycja Bena spodobała się Platzowi
-Yyy, nic tu nie ma zbytnio, mogą być płatki z mlekiem?- zapytał przyjaciół McKee
-CO?! Płatki z mlekiem?! Ja mam się tym najeść?- zdziwił się Platz
-No co? Nie mam nic innego, ktoś tu wisi z wypłatą. - odpowiedział i spojrzał na Dana, który stał oparty o ścianę i ślepo patrzył przed siebie
-To prawda Dan, nie otrzymaliśmy pieniędzy za ten miesiąc- potwierdził słowa kolegi Wayne
-Haaalooo Daaaaan, żyjesz?- Ben machał ręką przed twarzą Reynoldsa
-Ym, tak słucham. Możecie powtórzyć? Zamyśliłem się.- odparł wokalista
-Po pierwsze, czy na śniadanie pasują ci płatki z mlekiem?- zapytał Sermon
-Tak, jasne.- zgodził się
-A po drugie wisisz nam z kasą!- wtrącił się Platz
-Jaki dzisiaj mamy dzień? A faktycznie! Przepraszam was, zapomniałem o tym. Ale nie martwcie się, w ciągu kilku dni otrzymacie pensję.- zapewnił ich Dan
-Dobra siadajcie i jedzcie drodzy goście.- zaprosił do stołu Ben- ja nakarmię mojego pieska i usiądę z wami.
-Czemu muszę jeść te biedne płatki?- powiedział sam do siebie z grymasem na twarzy Platzman
-Wcale nie musisz. Nie chcesz to nie jedz, tylko później nie marudź, że jesteś głodny i nie daliśmy ci jedzenia.- odpowiedział mu Wayne
-Dobrze mamusiu, zjem.- odparł z ironią perkusista.

Do chłopaków dołączył Ben. Wspólnie i o dziwo spokojnie, bo nad wszystkim czuwał Wayne wybierali miejsce, do którego się udadzą na zakupy. Jedynie Dan nic nie mówił tylko słuchał rozmowy. Ustalili, że spotkają się jeszcze tego samego dnia u Platza i stamtąd pojadą do sklepów przez niego wybranych.

-Dan, odpowiadają ci nasze ustalenia?- zapytał Daniel (Platzman)
-Tak, tak.- odparł
-Dobra to na mnie już czas- zwrócił się do kolegów Platzman- będę już szedł
-Mógłbyś mnie podwieźć? W nagrodę też ci coś drobnego kupię.- złożył mu propozycję Wayne i się szeroko uśmiechnął
-Mnie też, proszę.- poprosił Dan
-Okeeej- zgodził się i poszedł pierwszy w kierunku wyjścia. Stanął przed drzwiami i wcisnął nogę w buta. Nagle zmróżył oczy, otworzył usta, i załamanym wyrazem twarzy odwrócił się w stronę chłopaków. But spadł z jego stopy. Stał bez ruchu i się nie odzywał.

-Daniel? Wyglądasz jakby ci ktoś zniszczył całą garderobę.- zaniepokoił się nieco Wayne.
-Moje buty są mokre w środku.-poinformował
-To przez ten deszcz.-odparł Ben
-To nie deszcz, to twój pies!- oskarżył go Platz
-Co? To napewno się Sammie! Ona nie jest do tego zdolna! Jak możesz ją o to oskarżać?!- próbował bronić swojego pupila McKee
-Nie wygląda mi to na deszcz, to napewno ona!- rzucał oskarżenia Platz
-Przestań natychmiast!- rozkazał Ben
-Chłopaki stop! Daniel uspokuj się. Masz dowody, że to pies?- nad sytuacją jak zawsze zapanował Wayne
-Jak mi nie wierzysz to sam sprawdź, no chodź.- zachęcał go perkusista. Sermon podszedł do niego i wziął but do ręki.
-Ben, Platz chyba ma rację, to twój pies.- poparł kolegę gitarzysta
-Pokażcie mi to!- chciał się upewnić właściciel pieska. Podszedł do chłopaków i spojrzał na obuwie- Chyba mówicie prawdę, przepraszam Platz, jeszcze dzisiaj ci je odkupię.- zapewnił go
-Ja już tego dopilnuję! Spotkamy się później. Wayne, Dan chodźcie.- zawołał ich już nieco spokojniejszy Platzman
-To pa chłopaki, do popołudnia.- pożegnał ich gitarzysta basowy
-Paa- odpowiedzieli pozostali chórem

Platz wziął buty do ręki, zdjął skarpetki i boso szedł do samochodu przez kałuże. To rozwiązanie wydało mu się lepsze niż włożenie zanieczyszczonych butów.

Wsiedli do samochodu. Wayne i Dan usiedli z tyłu. Jako pierwszego odwieźli Sermona, bo mieszkał najdalej, później Platzman odwiózł Reynoldsa, który mieszkał niedaleko niego.

*****

Aja z dziećmi siedziała w salonie. Pod ich dom przyjechał samochód i ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Zanim ktokolwiek zdążył wstać z miejsca, drzwi się otworzyły.

-Dzień dobry, moje kochane dziewczyny.- zawołał ktoś zamykając drzwi
-Tata!- zawołała Arrow i do niego pobiegła
-Arrow, moja kochana córeczka.-
powiedział z uśmiechem, wziął ją na ręce i pocałował w czoło. Po chwili przyszła też Aja, a dziewczynka poszła do pokoju. Dan czule przytulił żonę.

-Wróciłem kochanie.-powiedział
-Wiem, zauważyłam. Jak się czujesz?
-Nie jest źle, ale bywało lepiej. Bardzo boli mnie głowa.-odpowiedział, nie chciał mówić kobiecie o tym, że wczoraj się upił
-Może jesteś głodny, jadłeś coś?
-W sumie to bym zjadł coś, bo Ben miał tylko jedno opakowanie płatków na czterech facetów, ale to moja wina,  zapomniałem o wypłacie.
-Nie możesz za wszystko obwiniać siebie Dan, jesteś tylko człowiekiem. Każdemu z nas zdarza się o czymś zapomnieć.
-Masz rację, przepraszam.
-Nie musisz mnie przepraszać, po prostu nie obwiniaj za wszystko siebie. Masz jakieś plany na później?
-Tak, umówiłem się  z chłopakami na zakupy dla Platza.
-Ty i zakupy? Dawno już na nich nie byłeś.
-No wiem, ale tak wyszło. Z resztą nieważne.
-Okej, nie będę cię męczyć, ale mam jeszcze jedno pytanie. Powiedziałeś im już to, o czym miałeś powiedzieć?
-Nie, nie miałem okazji. Nie chcę im mówić tego od tak. Trzeba to zrobić jakoś inaczej.
-To może ich zaproś później do nas na obiad, ja zadzwonię do Alex niech przyjedzie z dziećmi, żeby dziewczynki się nie nudziły.- gdy wypowiedziała te słowa, przyszła Arrow z Gią i Coco
-Moje maleństwa-powiedział Dan i wziął bliźniaczki na ręce
-Idź z dziećmi do pokoju, a ja zrobię ci śniadanie.-powiedziała Aja
-Dobrze, idziemy. Kocham cię.- wyszeptał i pocałował żonę w policzek
-Ja ciebie też.- odpowiedziała

*****

Dan zjadł śniadanie i zadzwonił do chłopaków. Wszyscy się zgodzili i po zakupach mieli się spotkać u Reynoldsa. Nie podał on im przyczyny spotkania, wszystkiego mieli dowiedzieć się później.



O czym miał im powiedzieć Dan, dlaczego mieli się spotkać, o co w tym wszystkim chodzi? Tego nie wie nikt.... oprócz Dana i Aji. Niedługo prawda wyjdzie na jaw...



************************************
Hej, przepraszam, że wstawiam z opóźnieniem, ale nie miałam w tym tygodniu czasu na pisanie.

Jak wam się podoba? Jakieś teorie na temat tajemnicy Dana? Chętnie poczytam komentarze. 😉

I wanna dream- Imagine Dragons FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz