Ta Chwila

131 11 9
                                    

Mijały kolejne minuty spodkania w domu Reynoldsów. Aja i Alex kończyły przygotowywać obiad. Ben i Platz bawili się z Arrow, Gią, Coco, Riverem i Wolfiem, Wayne razem z Sunnie, która już się obudziła przyglądali się im, a Dan robił to co ostatnimi czasy robił bardzo często- rozmyślał. Siedział na fotelu, prawy łokieć położył na poręczy, a na prawej dłoni miał opartą swoją głowę. Siedział tak bez ruchu przez dłuższy czas, czasem tylko biarąc głębszy i trochę głośniejszy oddech.

-O Boże. To nie ma sensu. Jak ja mam im to powiedzieć. Przecież to tacy dobrzy ludzie. Wayne ma rację, to moi przyjaciele, mogę im zaufać. Jednak nie mogę też im tak odrazu powiedzieć. Nie jestem na to gotowy psychicznie. Czuję jakąś blokadę by się im zwierzyć. To jakieś dziwne. Po tylu latach razem, naszej przyjaźni nie mogę być szczery wobec nich i sam nawet nie wiem dlaczego. Nie mogę być szczery nawet wobec siebie. Ale się porobiło....- te myśli ciągle prześladywały Dana. Miał coś ważnego do przekazania reszcie, jednak sam nie wiedział czemu nie może tego zrobić. Ten moment był już coraz bliżej.

-Aj Dan widzę, że coś cię trapi. I to porządnie.- nagle obok Dana znalazł się Platz. Dan westchnął i spojrzał na niego.- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Tak jak zawsze- pocieszał Platzman
-Tak, będzie dobrze.-odparł Dan
-No chodź, to cię przytulę, śpiąca księżniczko.- uśmiechnął się perkusista

Platz wstał i przytulił Dana tak, że aż się przewrócili i leżeli na podłodze. Na nich położył się Ben, a za nim dzieciaki. Wyszedł  wielki przytulas. Wayne zrobił im zdjęcie. Wyglądali jak jedna wielka rodzina, którą dla siebie byli. Wszyscy się śmiali, nawet Dan się uśmiechnął, tym razem był szczęśliwy.

-Chłopaki, dzieciaki obiad już gotowy. Siadajcie do stołu.- zawołała ich Aja. Dan wziął do jednej ręki Gię, a do drugiej Coco i zniósł je do jadalni. Dzieci miały swój mniejszy stolik, a dorośli swój nieco większy.

Obiad przebiegał w miłej atmosferze. Wszyscy zjedli do końca, nawet dzieci, Dan tylko jakoś nie miał apetytu.

-Chociaż mięsko zjedz.- zażartował Platz
-Daj mu spokój.-powiedział Ben. Daniel przestał się śmiać.
-Nie smakuje ci?- zmartwiła się Aja
-Nie, nie. Napewno jest świetne, ale wiesz jakoś apetyt straciłem.- odpowiedział Dan.

Po skończonym obiedzie i posprzataniu dorośli usiedli razem. Nadeszła ta chwila. Przyszedł czas na wyznanie Dana.

-No nie, to już ten czas, ten moment. Ajć, nie chce tego robić, no ale muszę. Nie będzie aż tak źle. Dawaj Reynolds dasz sobie radę. Boże, ale ja jestem beznadziejny.- myślał Dan głęboko wzdychając

-A więc, zebraliśmy się tu po to, abym mógł wam coś wyznać.- zaczął Dan
-Stary, gadasz jakbyś robił pogrzeb, proszę zmień trochę ton swojej wypowiedzi.- nie spodobało się to Platzowi
-Zamknij się Platz, nie widzisz, że on próbuje nam coś powiedzieć?- odezwał się Ben
-Rzeczywiście, przepraszam. Ale mógłbyś wrzucić trochę luzu Dan.- nie ustepywał perkusista
-Kontynuuj.- rzekł Wayne
-Chcę wam o czymś powiedzieć. Wiem, że może to być dla was ciężkie do przyjęcia, tak samo jak dla mnie, ale musimy się z tym pogodzić.- mówił dalej Reynolds i na koniec głęboko westchnął
-Dan, zaakceptujemy to, tylko przejdź do sedna.- próbował wesprzeć go Sermon
-No dobra, okej. Musimy odwołać wszystkie koncerty.- te słowa ledwo przeszły wokaliście przez gardło
-No dobrze, ale czemu? Dan, wszystko w porządku?- Wayne zauważył, że Dan pobladł
-Tak, tylko muszę na chwilę wyjść się przewietrzyć. Przepraszam.- Powiedział Reynolds, wstał i udał się w kierunku drzwi na dwór. Nie zdążył do niech dojść, ponieważ zemdlał.

-O Boże, Dan!- krzyknęła Aja i pobiegła w jego kierunku.




******************************************************
W końcu kolejny rozdział. Wiem, że dużo osób czekało. Teraz mam nadzieję, że będę pisać o wiele częściej. Połowę napisałam ponad miesiąc temu i nie miałam kiedy dokończyć. Sami wiecie jak to jest pod koniec roku szkolnego, no ale już wszystko zaliczone i jest ok. Miałam dokańczać pisać jutro, ale nie mogłam spać przez to, więc dokończyłam teraz, żeby znowu nie opóźniać.

Ewentualne błędy poprawię jutro tzn. 08.06, bo teraz dochodzi północ i wypadałoby iść spać.

Zmieniłam znowu styl pisania, a raczej powróciłam do wcześniejszego. Ostatni rozdział kiedyś poprawię.

Nie wiem czy ktoś to czyta w nocy, czy dopiero rano, więc dobranoc/dzień dobry. 👋🏻

I wanna dream- Imagine Dragons FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz