Na pokątnej

369 10 0
                                    

Obudziłam się okryta zielonym kocem i z poduszką pod głową, od razu wyczułam perfumy Draco, musiał tu być. Zeszłam na dół na śniadanie i zastałam tam Malfoya ze spuszczoną głową i Narcyzę.

-Dzień Dobry marudo- powiedziała rozpromieniona Narcyza- Mam nadzieję, że przespałaś się z naszą decyzją i przyszedł ci rozum do głowy

Woda którą piłam wyleciała mi przez nos i zaczęłam się krztusić. Ten kretyn zaczął się śmiać ale natychmiast przestał, gdy poczuł na sobie wzrok swojej matki

-Ciociu... jja... nie uważasz, że to o wiele zbyt wcześnie, żeby myśleć o takich rzeczach a poza tym, gdyby nie patrzeć na to, że moja matka jest adoptowana bylibyśmy kuzynostwem...- wyjąkałam z siebie widząc przytakującą mi twarz Dracona

-HERMIONA!-wrzasnęła a ja rozbiłąm jednoczeście talerz, który wypadł mi z rąk, gdy aż podskoczyłam ze strachu- Skoro nie potrafisz zrozumieć prostych rzeczy nie będziemy rozmawiać na ten temat, zaraz idziecie na Pokątną, pośpieszcie sie

Jakieś 40min pózniej ojciec Draco zostawił nas na pokątnej mówiąc, że odbierze nas za około 2 i półmgodz w tym samym miejscu i, że musi coś jeszcze załatwić w Ministerstwie Magii. 

-Miona, chodz po różdżki- powiedział mój "zakupowy towarzysz" ciągnąc mnie za rękę

-Draco...

-Tak wiem "Hermiono"

-Dziękuje- powiedziałam 

Gdy ja i Draco kupiliśmy różdzki postanowiliśmy iść po szatę. Zobaczyłam tam zza szyby sklepowej czarną czuprynę. Weszliśmy do sklepu i spostrzegłam, że Malfoy przez cały czas nadal trzyma mnie za rękę, wyrwałam mu ją a on zaczął się rozglądać z zaniepokojeniem

-Cześć- powiedział chłopiec

-Hej. Ja to Hermiona Riddle a to Draco- powiedziałam podając mu rękę

-Ja to Harry, Harry Potter 

Nie wiedziałam co odpowiedzieć... Byłam w końcu córką Czarnego Pana, który zabił jego rodziów ale na prośbę Snape oszczędził jego. Malfoyowie opowiadali mi, że mój ojciec przez jakiś czas nie miał nawet własnego ciała ale potem się odrodził. Bojąc się o siebie odpuścił sobie Pottera i wyjechał z czego tylko nieliczni wiedzą gdzie dokładnie...

- Nie martw się nie mam zwyczaju osądzać dzieci po rodzicach jeśli to cie nie pokoi- dodał

Draco już przymierzał szatę

- Też jedziesz do Hogwartu?- zaczęłam rozmowę z Harrym i nawet nie zauważyłam jak Dracon stał z zakupioną szatą

-Miona, dalej, bo nam nie starczy czasu...

Poszłam więc do przymierzali i z niej słyszałam rozmowę Harrego i tego niedoszłego Ślizgona 

-Jest całkiem ładna co nie?- spytał Draco

-Taak, a czy ty i ona... no wiesz?- ciekawił się Harry

-Hahaha, nieeeee

-Mhhmm

-Ale mam nadzieję, że nie chcesz do niej startować?! No wiesz ona naaapewno da ci kosza, ona woli takich jak ja, przystojnych, wysportowanych, szarmanckich...

-Narcystycznych, egoistycznych i podłych- W tym momencie wyszłam ubrana już w szatę- Nie martw się Draco, no bo wiesz z tym koszem do mam nadzieję, że mówiłeś o sobie?

W trójkę zaczęliśmy się śmiać a ja kupiłam szatę i razem z Draconem wyszłam

Resztę rzeczy kupiliśmy szybko i bez większych przeszkód. Ale zauważyłam dziwną zmianę w zachowaniu Malfoya, nigdy taki dla mnie nie był...



Hermiona - życie z innej stronyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz