Boże Narodzenie

240 4 0
                                    

To już czas. Jadę do Draco. Pożegnałam się rano z Ronem i Harrym, daliśmy sobie prezęty świąteczne i wyjechałam

Siedziałam samotnie w pociągu w oczekiwaniu na dotarcie do celu. Zastanawiałam się co powiem Temu Ślizgonowi, niezmiernie chciałam się z nim zobaczyć... Przerażała mnie jednak perspektywa rozmowy z ojcem, w końcu tyle czasu go nie widziałam. 

Nareszcie! Dojechałam co celu, ile można! Z Harrym i Ronem czas tutaj minie jakoś szybciej

Wzięłam swój kuferek i wyszłam z pociągu. Zaczęłam się rozglądać po Dworcu ale nie znalazłam tam ani Narcyzy, ani Lucjusza ani nawet mego ojca lub matki. Moim oczom ukazał się Dracon. Serce podskoczyło mi do gardła. Zobaczyłam, że się rozgląda i chyba mnie szukał. 

-Hej Draco- powiedziałam dość nieśmiale zza jego pleców 

-Oooh, Hermiono, witaj- uśmiechął się do mnie 

Za Draco zobaczyłam Pansy. Ona zawsze jest tam gdzie nie trzeba, czego ona tu wogóle szukała. Pff

- Draco, hmm widzę, że ojciec wywalił cię z domu po tą brudną krew współczuję ci, że musisz tracić na nią swój ogromnie cenny czas- Powiedziała nie wkładając emocji w swą wypowiedz

(Każdy wie, że mój dziadek był mugolem)

-Sam to zaproponowałem Pansy, jestem pewien, że nie tracę czasu- powiedział uśmiechając się lekko do mnie a ja odwzajemniłam uśmiech 

-Dobrze się czujesz Smoczusiu?- spytała jakby wielce zatroskana

Parskęłam śmiechem, nie mogłam się opanować "Smoczuś" myślałam, że brzuch pęknie mi od śmiechu

-Nie szczerz tak tych swoich krzywych zębów ty wstrętna lisico, napewno czymś go otrułaś i on teraz plecie głupoty!- zdenerwołała się

-Slugulus Eructo! (jest to zaklęcie na wymiotowanie ślimakami)

Pansy z wrzaskiem pobiegła do swojej matki a ja wyraznie z siebie zadowolona schowałam różdzkę. Draco był od wrażeniem ale trochę się przeraził. Jednak wiem, że zrobiłam to o czym marzyłam od dawna. Sądziłam, że Malfoy za nią pójdzie ale został przy mnie

- Harry i Ron pewnie są w Hogwarcie prawda?- spytał po chwili ciszy

Kiwnęłam głową i w końcu zadałam kluczowe pytanie

-Draco

-Tak???

-To co pisałeś... było... no wiesz... prawdziwe?- powiedziałam cicho ale jego reakcja mnie uspokoiła 

- Nigdy cię nie okłamałem, Hermiona- powiedział zabierając odemnie bagarz 

(Jakiś czas pózniej)

Staliśmy przed wejść do Dworu. Wzięłam głęboki wdech i machnęłam ręką by machnąć ale poczułam jak Draco mi ją zatrzymuje

-Hermiona- zaczął- posłuchaj to bardzo ważne... Musimy udawać pare 

Udawać pare... UDAWAĆ. Myślałam, że wybuchnę

-Udawać pare?!

- Nie zrozum mnie zle, Hermiona jeśli zrobić inaczej on będę cię torturował, będziesz cierpieć...

-Twoja matka kazała ci się do mnie zbliżyć dobrze mówie?! Kłamałeś i pewnie dostałeś Crucio od mojego ojca na zachętę?- wrzasnęłam cała zapłakana

Zrozumiałam, że mnie oszukał. Nigdy nic do mnie nie czuł. Poczułam się upokorzona. Próbował mnie przytulić ale wyrwałam mu się

-Bystra jesteś- wyszrzeczuł zęby Lucjusz otwierający mi drzwi, najwyrazniej stał tam od początku rozmowy - Zapraszam! Och przyszli nareszcie! Co tak długo robiliście sami we dwoje kochani!- powiedział perfidnie, by rodzina w kuchni słyszła

Zrobiłam oburzoną minę i weszłam do środka

-Hermiona... jakże wyrosłaś moje dziecko... - zaczął Mój "ukochany tatuś"

Stałam na środku z podniesioną głową i kamienną twarzą 

-Nie nazywaj mnie tak- stałam na środku i powiedziałam to głośno, wyraznie i stanowczo

-Zostawcie mnie, ją i Draco samą- powiedział do Lucjusza i Narcyzy 

Oni posłusznie wyszli a ja wciąż stałam nie wyrażając strachu. W przeciwności do Draco, ten tchórz aż cały drżał ze strachu

-Rozumiem, że wiecie o moich zamiarach?

-Oh tak tatusiu ależ naturalnie. Rozumiem, że ty wiesz o moim zdaniu?-odpyskowałam słodkim głosikiem a Draco pokazywał mi zza pleców Voldemorta, żebym się uciszyła

-Ależ Hermiono, jest ono n i e   i s t o t n e 

-Zacznijmy od tego, że wyrobię ci karę za wybranie nie odpowiedniego domu a mianowicie Gryffindoru

Poczułam wielki ból, czułam się tak jakby obdzierali mnie ze skóry. Upadłam na ziemie

Krzyczałam z bólu

-PRZESTAŃ! BŁAGA-GAM! - Wrzeszczałam a on śmiał się ironicznie

- PROSZĘ CIĘ!!!- krzyczałam coraz głośniej

Zamknęłam oczy. A raczej same mi się zamknęły... bałam się, że się nie wybudzą.

Najgorsze Boże Narodzenie w życiu






Hermiona - życie z innej stronyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz