ᴩʀᴏʟᴏɢᴜᴇ

614 60 7
                                    

Blondyn leżał już kolejny tydzień na szpitalnej sali, tępo wgapiając się w białą ścianę przed sobą i czekając na przybycie lekarza. Dzisiaj miał otrzymać ostateczną diagnozę, przesądzającą o jego dalszym losie. Chłopak przełknął ślinę, przenosząc swój wzrok na otwierające się drzwi do sali. Po chwili podszedł do niego lekarz, sprawdzając kroplówkę oraz tabliczkę z danymi pacjenta, która wisiała przy łóżku.

- Pan Han Jisung? - zapytał, spoglądając z poważną miną na chłopaka, który kiwnął z aprobatą głową - Niestety mamy złe wieści, to białaczka.

Kiedy tylko blondyn usłyszał te słowa, mina mu zrzedła. W tamtym momencie z jego głowy wyparowały wszystkie niespełnione marzenia, a wraz z nimi resztki nadziei. Czuł, jakby utracił całe swoje życie, chociaż jeszcze nie zdążył go dobrze posmakować. Choroba krzyżowała mu wszelkie plany na przyszłość, która w jednej chwili stała się niepewna. Siedział pogrążony w przerażających myślach, ignorując słowa lekarza o ewentualnym przeszczepie szpiku kostnego, który mógłby go uratować.

Dla niego nie było już żadnego ratunku.

Siedział na łóżku szpitalnym, skupiając swój wzrok na nieskazitelnie białej ścianie. Bał się śmierci, jednak nie miał już dla kogo żyć. Jego rodzice zmarli w wypadku samochodowym, którego on również był ofiarą. Miał wtedy zaledwie osiemnaście lat i jako jedyny ocalał, przez co poczucie winy nie opuszczało go na krok. Gdyby tylko wcześniej zdobył prawo jazdy i nie pozwolił ojcu prowadzić po kilku lampkach wina...

- Panie Han, słucha mnie pan? - zapytał lekarz, spoglądając na blondyna smutnym wzrokiem - Zgadza się pan na wpisanie do listy oczekujących na przeszczep?

- Nie - odparł chłopak, spoglądając obojętnie na lekarza - Szansa na znalezienie odpowiedniego dawcy jest praktycznie równa zeru, więc to, czy umrę wpisany na listę, czy też nie, nie robi żadnej różnicy.

Przez chwilę doktor wpatrywał się w blondyna z konsternacją i lekkim rozczarowaniem. Następnie westchnął cicho, spoglądając na wyniki, po czym skierował się w stronę drzwi wyjściowych.

- Gdyby zmienił pan zdanie, będę w gabinecie - dodał na odchodne, opuszczając pomieszczenie i zostawiając blondyna z wijącymi się po jego głowie myślami.

Kiedy tylko drzwi się zamknęły, Jisung wybuchł spazmatycznym płaczem. Nie potrafił dłużej trzymać tego wszystkiego w sobie, lecz nie miał nikogo, komu mógłby się zwierzyć. Oprócz starszego lekarza, nikt nigdy go nie odwiedzał ani nie przejmował jego stanem zdrowia.

Nadzieja już w nim umarła, teraz przyszła pora na niego.

[never lose hope] minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz