Rozdział 5

3.9K 270 41
                                    


Możliwe błędy, rozdział niebetowany. Brak kontaktu do poprzedniej bety, więc jeśli czytasz i dalej chcesz współpracować odezwij się. Jeśli jednak nie czy może ktoś chętny?? 


- Powiedz mi Harry, czy wiesz jak powstała Magia? - Slytherin opierając się o blat biurka, spojrzał na chłopca. Było po nim widać, że jest zdekoncentrowany zadanym pytaniem. Już prawie trzy tygodnie Salazar uczył ciemnowłosego o aspektach i tajnikach Magii. Młody Potter dość szybko i sprawnie pochłaniał podaną mu wiedzę, często zadając naprawdę trudne i interesujące pytania. A gdy coś przyciągnęło jego uwagę bardziej, to sięgał po dodatkowe lektury, które czytał mu zakupiony przez starszego mężczyznę Przewodnik. Było to zaprawdę przydatne według chłopca urządzenie, które czytało, wskazywało drogę czy opisywało wygląd poszczególnych rzeczy takich jak ubrania z czego chłopiec był niezmiernie wdzięczny. Harry'emu najbardziej do gustu przypadła na razie nauka Historii Magii, teorie o pierwszym czarodzieju, historie o Merlinie Wielkim, który posiadał Magię jakiej nikt inny nie miał czy też fakt jak na przestrzeni wieków zmieniły się tradycje i czary używane przez czarodziejów. Uwielbiał także historię o Trzech Braciach, jednak wertując każdą zdobytą informację, nigdzie nie może sobie przypomnieć wzmianki o samym powstaniu Magii. 

- Właściwie to nie wiem - opowiedział zgodnie z prawdą.

- Nie dziwię się, nawet biorąc pod uwagę ilość książek, które przeczytałeś - Salazar uśmiechnął się na chwilę po czym spoważniał, patrząc uważnie na dziecko. - Widzisz Harry, nie jest to zbyt powszechna wiedza. Tak właściwie włącznie ze mną zna ją tylko kilka osób. 

- Dlaczego tak jest? - Przerwał mężczyźnie wyrażając swoje niezadowolenie. - Przecież jesteśmy czarodziejami, powinniśmy znać prawdę o naszym przeznaczeniu. 

- Tak, mógłbym się z tobą zgodzić, jednak to coś bardziej skomplikowanego niż tylko zwykła historyjka. Jak mogłeś zauważyć, praktycznie cała społeczność magiczna uważa, iż to Merlin Wielki był pierwszym czarodziejem. Co jest oczywiście brednią, ale nawet myśląc o tym, nie pamiętają, że w takim razie Merlin musiał mieć niemagicznych rodziców. Wielu z nich, a zwłaszcza zagorzali czystokrwiści, wypierają ten fakt z umysłów bojąc się przyjąć prawdę. A, że jak już wspomniałem prawdziwe powstanie Magii jest o wiele cięższe do zrozumienia dla takich osób, więc jest ukrywane. Poza tym myślę, że gdyby znali pewne aspekty z tym związane to mogłoby to się źle skończyć nie tylko dla naszego świata, ale także i mugolskiego. 

- Hmm w takim razie, skąd ty o tym wiesz? -zapytał pełen podziwu dla wiedzy mężczyzny. 

- Żyje na tym świecie już wystarczająco długo Harry. Miałem całe wieki na poznanie takich tajemnic. 

- Salazarze, ile ty tak właściwie masz lat? 

- Nie wiem - chłopiec spojrzał na niego w szoku. - Skończyłem liczyć gdy dobiłem do tysiąca. 

- Do ilu?! - pisnął Harry. 

- Tak chłopcze, żyję już ponad tysiąc lat. Właściwie to już nie jestem w stanie dokładnie określić roku, w którym się narodziłem - zaczął mamrotać pod nosem, jednak wystarczająco głośno aby i tak mocno zdezorientowany chłopiec słyszał. - Wydaje mi się, że to był 827, a może 872? Ale dobrze nie ważne - potrząsnął głową. - Wróćmy do historii. Prawda jest taka, że Magia istniała od zawsze biorąc pod wzgląd życie naszej planety. Magia jest dzika, jest osobowa i to właśnie ona stworzyła naszą planetę, przez co na Ziemi od zawsze we wszystkim była nasza Stworzycielka. 

- Czekaj! Skoro magia była we wszystkim, w ludziach zwierzętach i tak dalej, to dlaczego w takim razie mamy mugoli, zwyczajne rośliny czy niemagiczne zwierzęta? 

- Ponieważ to czarodzieje ich stworzyli - powiedział spokojnie. - Jak mówiłem, na początku każda istota była magiczna, jednak tej magii nie było w nich wiele. Wyobraź sobie, że każdy z nas ma w środku słoiczek, który wypełnia magia. Teraz każdy przeciętny czarodziej ma zapełnione pół słoiczka. Ci o większej mocy od samego urodzenia mają praktycznie cały słoiczek. Natomiast pierwsi ludzie mieli dosłownie kilka kropel. Jednak po pewnym czasie zaczęło się to zmieniać. Jak zapewne wiesz pierwsi ludzie szczycili się wszystkożerstwem, nie przeszkadzało im co jedzą póki było to zjadliwe. Przełożyło się to na ich magię, ponieważ zjadając magiczne zwierzęta, magiczne rośliny czy swoich pobratymców pobierali ich magię i sami ją przyswajali. Trwało to lata, aż w końcu niektóre zwierzęta czy ludzie zaczęli być bardziej magiczni i to właśnie oni byli pierwszymi pełnoprawnymi czarodziejami. Tworzyli rodziny i przekazywali pół słoiczka magii dalej, właśnie przez to żerowanie na czyjejś magii powstali mugole, ponieważ to my im tą magię zabraliśmy. 

- No dobrze powiedzmy, że rozumiem, ale co w takim razie z roślinami? Przecież one same siebie nie zjadają. 

- Większość teraźniejszych roślin nadal mają w sobie te kilka kropel, nie jest to praktycznie wcale wyczuwalne. A te magiczne powstały bardzo łatwo. Gdy w ich pobliżu umierało magiczne zwierze czy człowiek, to przyjmowało jego magię spijając ją z gleby - przez dłuższą chwilę trwała cisza, żeby chłopiec mógł przyswoić podane mu informacje, natomiast Salazar wyczekiwał kolejnych pytań. 

- W takim razie co z Charłakami i Mugolakami? Bo z tego co zrozumiałem, ani jedni ani drudzy nie powinni w ogóle istnieć. matka 

- Można to łatwo wytłumaczyć tym, że czarodzieje wiązali się z Mugolami, jednak to nie tylko o to chodzi. Widzisz Matka Magia jak i Matka Natura rządzą się własnymi prawami. Są na świecie mugole, którzy nadal są magiczni. Niektórzy wyzwalają całkowitą magiczność przez to, iż mieli magicznego przodka, a inni są dalszą ewolucją tych pobierających magię. Charłaki natomiast są czarodziejami, którzy cofnęli się o jeden krok w kierunku pełnej magiczności. Ich potomstwo już może być magiczne, ale nie musi, ponieważ mogłoby to być na przykład dopiero dziecko dalsze o pięć pokoleń. 

- Zaczynam rozumieć dlaczego ta wiedza jest taka niebezpieczna - mruknął chłopiec, a Salazar spojrzał na niego z ciekawością. - Myślę, że gdyby wszyscy wiedzieli to nie dość, że mieliby o sobie jeszcze większe mniemanie, że to oni byli tymi, którzy przetrwali z magią, to jeszcze gdyby ktoś chciał zwiększyć swoją magiczną moc, mógłby znowu zacząć żerować. 

- Masz rację. Harry powiedz mi jakie magiczne zwierze jest najczystsze i najpełniejsze magii? 

- Jednorożec - odpowiedział pewnie, po czym zrozumienie wpłynęło na jego twarz. - Mam rozumieć, że to z tego powodu największym grzechem jest zabicie jednorożca i spożycie jego krwi? 

- Tak, właśnie dlatego. Faktycznie zdarzały się przypadki, gdy ktoś próbował, ponieważ chodzą plotki, że krew jednorożca jest uzdrawiająca, jednak były to osoby u skraju śmierci, dlatego też nigdy nie odkryli co tak naprawdę się za tym kryje - Slytherin spojrzał na zegarek zawieszony u progu drzwi. - Myślę, że na dzisiaj skończymy, dobrze? Jednak chciałbym cię prosić abyś przed jutrzejszymi zajęciami poszukał czegoś odnośnie dwóch ostatnich czarnoksiężników. 

- Dobrze. Czy mógłbym odpuścić dzisiaj obiad? Chciałbym poćwiczyć nad moją koordynacją bez Przewodnika i myślę, że może to trochę zająć, a wolałbym nie rozpraszać się obiadem. 

Salazar przyjrzał się chłopcu uważnie. Był pewien, że coś kręcił, ale przecież nie będzie ciągał go za język. 

- Dobrze, ale gdy skończysz poproś skrzata aby coś ci przygotował. 

- Jasne! - Zakrzyknął i już go nie było. Slytherin wpatrywał się w zamknięte drzwi i zastanawiał się, cóż ten chłopak znów wymyślił. 


************************

Hej, hej, hej! Powróciłam! Dziękuję wszystkim za troskę i ciepłe słowa. Remont oraz poród przebiegły pomyślnie, więc teraz na świecie jest moja cudowna córka. Muszę przeprosić jednak za tak długi czas oczekiwania na rozdział, ale musiałam poświęcić dużo czasu mojej córce i to mnie wykańczało. Ale już wracam. Mam więcej czasu dla siebie jak i na pisanie, więc niedługo pojawi się kolejny rozdział. 


Harrison SlytherinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz