Rozdział 4

5.3K 332 40
                                    

  Po niecałym tygodniu od wyjścia chłopca z ambulatorium, Harry był w stanie sam docierać do pomieszczeń takich jak jadalnia, kuchnia czy salon. Własny pokój również poznał co do cna. Wiedział, gdzie co leży i na co musi uważać. Cieszył się z tego, ponieważ nie wyglądał już jak głupek, który maca rękoma na około, wyszukując niewidzialnych dla niego niebezpieczeństw. Czasami oczywiście nadal zdarzało się, że wpadł w ścianę czy na jakiś inny przedmiot, którego kompletnie się nie spodziewał, jednak na szczęście były to coraz rzadsze wypadki. Oczywiście Salazar obiecywał Harry'emu przewodnika, który prowadziłby go i ostrzegał przed każdym niebezpieczeństwem czy ilością schodów, jednak ze względu, że jest to dość droga inwestycja, chłopiec musiał trochę poczekać, zanim Slytherin'owi uda się dany przedmiot namierzyć i zakupić. Harry sądził, że najgorzej było z ubraniami. W końcu gdy ma ciuchy, które nie dość, że są dobrej jakości, to są na niego idealnie dopasowane. Okazuje się, że w większości nie może wyczuć jaki mają kolor i czasami zdarza mu się założyć na siebie mocno kontrastujące ze sobą barwą spodnie czy koszule. Raz nawet założył dwie różne skarpety.
Z innymi przedmiotami nie było aż tak ciężko. Na większość z nich miał sposób, aby rozpoznawać je dzięki węchowi, który stał się lepszy z braku możliwości używania podstawowego zmysłu.
Zwykle jego dzień zaczynał się od kilku minut leżenia na łóżku i stwierdzeniu czy wstał czy nadal śpi. Następnie kierował się do ogromnej łazienki, która była wyłożona ciemno-zielonymi kafelkami z przewijającymi się złotymi pasmami. Po umyciu się, próbował po omacku ułożyć włosy. Salazar powiedział mu, że są specjalne zaklęcia do takich czynności, jednak Harry nie rozpoczął jeszcze nauki magii, więc musiał radzić sobie w ten sposób. Po wykonaniu tej czynności kierował się do pomalowanej na jasny niebieski kolor garderoby i ubierał się w to, co wydawało się mieć takie kolory, jakie odczuwał. Potem wracał do sypialni, siadał na sofie przy wyłożonym ciemną cegłą kominku i wsłuchiwał się w odgłos trzaskającego od gorąca drewna. Kolor jego sypialni zmieniał się w zależności od jego humoru, ostatnio był prawie, że czarny, a jeszcze innego dnia miał bardzo delikatny miętowy kolor. Było to wielce zastanawiające i Harry obiecał sobie, że gdy będzie w stanie czytać lub pozna zaklęcie, dzięki któremu książki same będą się czytać na głos, wtedy poszuka dokładniejszych informacji na ten temat.
Później około godziny dziewiątej przychodził skrzat imieniem Gucio i prowadził Panicza na śniadanie.
- Witaj Harry, jak się spało? - Codzienne pytanie Salazara powoli wbijało Harryâ ego w dzienny rytm życia.
- Dzień dobry Sal. Myśle, że nawet dobrze - odpowiedział, po czym usiadł na swoim stałym miejscu, po prawej stronie od głównego punktu stołu przy którym siedział Slytherin.
- Wiesz Harry, przez te kilka dni mocno zastanawiałem się nad jedną sprawą i jestem gotów, by się jej podjąć, jednak to od ciebie zależy ostateczna decyzja - westchnął. - Nie oszukujmy się, jesteś potężnym czarodziejem, jak na dziecko w twoim wieku, jednak nawet taki argument nie daje pewności, że nic podczas tego ci się nie stanie. Twoje ciało dopiero dojrzewa, tak jak i twoja magia razem z rdzeniem magicznym. Nie chcę go uszkodzić ćwiczeniami w tak młodym wieku, ale gdy będzie odpowiedni czas abyś zaczął praktykować magię, dla mnie będzie już za późno, ponieważ trafisz do Hogwartu. Dlatego Harry przemyśl to dokładnie i do obiadu daj mi odpowiedź, czy chciałbyś rozpocząć naukę magii wraz ze mną?
Harry sapnął zdziwiony otwartością Salazar'a. To znaczy... Jasnym było, że mężczyzna obiecał chłopcu, że nigdy go nie okłamie ale Harry'emu nadal było ciężko przyzwyczaić się do czystej szczerości Slytherin'a. I kto by pomyślał, że założyciel najbardziej skrytego i kłamiącego dla własnych pobudek domu jest taki szczery.
- Hmm myślę, że to bardzo dobra propozycja, ale czego byś ode mnie wymagał? - skierował wzrok na mężczyznę. - Znaczy... wiem, że pewnie dobrych wyników i tak dalej, ale bardziej chodzi mi o to, czego będziesz mnie uczył.
Salazar zamyślił się na chwilę. Chłopiec jest naprawdę inteligenty i nie zachowuje się, jak na swój wiek przystało. Samo to, że używa przekleństw (za które został już zrugany przez mężczyznę) w tak młodym wieku pokazuje, że chłopiec nie tyle co ma w nosie kulturę osobistą, ale to bardziej przyzwyczajenie oraz poczucie bycia starszym ujawnia się w ten sposób. Dzieciństwo, którego to dziecko nigdy nie miało, sprawiło, że młody Potter dorósł mentalnie szybciej niż jego rówieśnicy. Przypomina mu trochę to pewnego chłopca, który był prawnukiem jego brata. Tak...
- Cóż, najpierw postawimy na umocnienie twojego ciała oraz twojej największej słabości. Zaczniemy od codziennych ćwiczeń rozciągających i rozgrzewających, a następnie będziemy dokładać twojemu ciału większego wysiłku...
- Coś jak mugolska siłownia? - przerwał mu Harry.
- Tak, to będzie bardzo podobne. Wracając, jak będziesz gotowy, poćwiczymy twoje bieganie, żebyś mógł się przekonać, jaka będzie różnica po tym, jak nauczę cię żyć normalnie z twoja wadą. Dopiero, gdy osiągniesz pewien poziom odporności w organizmie, będę mógł trochę spokojniej zacząć uczyć cię podstawowych zaklęć. Oczywiście w międzyczasie będziesz przyswajał sobie kulturę czarodziejską jak i historię czy etykę.
- Hmm tak cóż, to wydaje się być bardzo przekonujące. A co z tą moją dziwną magią?
- To się okaże Harry. Podstaw cię nauczę, ponieważ nie mam zamiaru rzucać cię samego na głęboką wodę, ale jeszcze nie wiem co zrobimy później. Najpierw zaczniemy od podstaw. Jak to mówią mugole? Najpierw naucz się chodzić, żebyś mógł biegać? Czy jakoś tak? - Zaśmiał się Slytherin.
- No dobrze. W takim razie odpowiedź dam ci podczas obiadu. Jeśli pozwolisz, wrócę teraz do siebie.
- Oczywiście. Idź, idź. - Mężczyzna machnął ręką, jakby wyganiał małego szkodnika.
Gdy Harry dotarł do pokoju, położył się na swoim wielkim łóżku i zastanawiał się nad propozycją Salazara. Mimo wszystko było tam wiele dobrego, jeśli chodzi o przyszłość chłopca, chociaż obawiał się. Nie był głupcem, wiedział ze praktyka magii w tak młodym wieku może się źle skończyć. Zwłaszcza, gdy nie miało się wielu wybuchów dziecięcej mocy. Harry wiedział, że z jednej strony ćwiczenia pomogą wyzbyć się nadmiaru magii, który spoczywa w jego ciele przez to, że praktycznie zawsze starał się kontrolować swoją moc (chociaż nie wiedział że to robi), ale z drugiej mógłby także zostać charłakiem, jeśli wykorzysta zbyt wielką ilość magii. Wiele dobrego i wiele złego. Harry uśmiechnął się w końcu do siebie.
"Już wiem, jaka jest moja odpowiedz."

**************************************

Hej, hej, hej! W końcu nowy rozdział. Wielkie podziękowania dla @KamilaRiddle za zbetowanie tego rozdziału! Co do wulgaryzmów Harry'ego w początkowych rozdziałach jest to napisane specjalnie, czego przedsmak możecie zobaczyć już w tym rozdziale. Tłumaczę to, ponieważ widziałam kilka komentarzy odnośnie tego, a nie chcę żebyście uważali chłopca za jakiegoś niewychowanego. Nie to mam na myśli tworząc jego charakter w tym opowiadaniu. Dobrze co do następnych rozdziałów, nie wiem kiedy się pojawią. Ręka może i wyzdrowiała, ale wróciła szkoła i praca i do tego jeszcze problemy osobiste. Postaram się dodać coś jak najwcześniej, a jeśli sytuacja się zmieni poinformuję Was w komentarzu. 

Harrison SlytherinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz