Japonia?!

942 62 60
                                    

Perspektywa USA

Biegłem w ich stronę jak pojebany. Po czasie straciłem z oczu obraz Węgra biegnącego przerażonego za Polską.

-Fuck... - zakląłem sam do siebie. - Poland?! Przepraszam! - krzyknąłem zdyszany. 

Mogłem jednak nie żreć tylu hamburgerów...

Zacząłem się rozglądać. Było już ciemno. Bardzo ciemno. Serce mi stanęło, gdy usłyszałem wrzask. Nastała cisza. 

- Fuck... Fuck... Fuck!  -zacząłem panikować. -  Poland?! - wydarłem się. 

Zaraz zejdę na zawał! 

- Poland?! Proszę odezwij się, przepraszam! - moje ręce zaczęły drgać. 

Próbowałem jakoś opanować oddech. Oparłem się o drzewo zamykając oczy. 

Boże Russia... Dlaczego cie tu ze mną nie ma? Obronił byś mnie! 


Zaraz, co?! Przecież jestem USA! Jeden z najpotężniejszych krajów! Nie mogę sobie dać pomiatać!

Wstałem i rozejrzałem się, determinacja przywróciła moje serce i oddech na równy tor. Coś nagle błysło mi w oczy. Momentalnie zacząłem biec w tamtą stronę. W końcu dobiegłem na miejsce, a to co tam ujrzałem spowodowało kolejny niekontrolowany " zawał ".

- Oh fuck...




Perspektywa Polski

Wyleciałem z auta jak poparzony, bardzo przestraszyłem się wtedy USA i tego co mi zrobił. Po chwili zwolniłem i uspokoiłem oddech. Złapałem się za szyje, która bolała od uścisku tego idioty. 

- Kurwa, taki z niego przyjaciel...

- No prawda... Chujowy. - Na te słowa wrzasnąłem.

- Węgry ty idioto! - Odwróciłem się i ujrzałem zdyszanego Węgra, który rzucił mi się przestraszony na szyję. 

Jęknąłem cicho z bólu, ale odwzajemniłem uścisk mojego kochanego brata. 

- Martwiłem się! Nie wybaczę temu idiocie! Jak on mógł tak skrzywdzić mojego brata?! - wpadł w histerię. 

- Węgry... Ćśś... Jest ok. Na szczęście jeszcze żyję, musiałem jakoś odreagować... Kocham cię braciszku... 

-Ja ciebie też! 

Oderwaliśmy się w końcu od siebie. I zaczęliśmy się rozglądać.

- Pamiętasz jak tu przyszliśmy? - spytał. 

- Tak. - powiedziałem. 

Nagle usłyszałem jakiś jęk. 

- Słyszałeś to? - szepnąłem. 

- Co? - szepnął. 

Zacząłem powoli iść do wspomnianego jęku. Wyciągnąłem latarkę i wyskoczyłem zza drzewa włączając latarkę i krzycząc coś w stylu: ,, ręce do góry!", ale przez strach brzmiało to jedynie jak bełkot. 

- O kurwa. - otworzyłem szerzej oczy, Węgry zrobił to samo.

Przed nami wysiało, powieszone za nogi, ciało. Miało ono brązowy, przesiąknięty krwią worek założony na głowę, związane ręce i poplamione krwią szmaty. To "coś" śmierdziało świeżą krwią i potem. 

❣To tylko przyjaciel!❣ [Countryhumans]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz