[08] HOW TO PLAY AT THE CEMENTARY

1.5K 114 9
                                    

- Czyli nie odwiodę was od tego pomysłu? - westchnęłam cicho a spojrzenia wszystkich pokierowały się na mnie.

- Zrobię wszystko, żeby odzyskać Simona - odezwała się Clary.

- Akurat ty tu masz najmniej do powiedzenia - odchrząknęłam cicho. - W takim razie NIESTETY będę musiała iść z wami.

- Cóż za poświęcenie. - Jace przekręcił oczami a ja posłałam mu zabójcze spojrzenie.

- Zginiecie beze mnie.

- Przetrwaliśmy bez Ciebie te dwa tygodnie, myślę, że dalibyśmy radę jeszcze kilka dni. - Odgryzł się. Okej, nie powiem, że mnie to trochę nie zabolało.

- Jace... - zaczął Alec ostrzegawczo, jednak mu przerwałam.

- Nie Alec. Niech powie co mu leży na sercu. - Zeskoczyłam ze stolika i stanęłam przed złotowłosym z rękami założonymi na piersiach. - Nawet z Instytutu w Norwegii mam wgląd w raporty z misji z Nowego Jorku, przecież mam autoryzację. Wiem też, że nie byliście w tym czasie na żadnym poważnym wypadzie, bo na szczęście nie było takiej potrzeby. - Wyrzuciłam ręce w powietrze.

- Naprawdę twierdzisz, że jesteś najlepsza? - Zirytował się blondyn. - Chyba masz większe ego niż ja, a to naprawdę jest trudne do osiągnięcia.

- Nie jestem, po prostu potrafię podejmować decyzje bez wpływu emocji. Nie to co ty - wysyczałam, dźgając go w pierś i ciskając kawałkami lodu z oczu. - Z ostatniej poważniejszej misji, na jakiej byliście beze mnie, wrociliście z upierdliwą Przyziemną wiewiórką i jej równie Przyziemnie upierdliwym przyjacielem. A czego to wina? Twoja i twoich zasranych emocji! Na tej podstawie stwierdzam, że tak, nie poradzicie sobie beze mnie.

- No tak, przecież my jesteśmy tylko dziećmi, które potrzebują niańki i to najlepiej takiej, która pochodzi z jednej z najbardziej szanowanych rodzin w Idrisie?! Wiesz, żeby Clave miało wgląd we wszystko co robimy, takiego swojego szpiega. Właśnie, może to nie Clary nim jest, a ty? Pomyślałaś o tym?

- Jak śmiesz - wyszeptałam wściekła.

- Ktoś wreszcie musiał to powiedzieć, a wszyscy inni się ciebie boją, więc na mnie spada to brzemię. Jako jedyna z Nocnych Łowców podróżujesz kilkanaście razy do roku między Oslo, Nowym Jorkiem i Alicante. Clave musi ci bardzo ufać skoro pozwala ci na takie podróże przez bramy. To trochę podejrzane.

- Jesteś po prostu zazdrosny, że ja mogę sobie latać w różne miejsca, a ty musisz siedzieć w tym Instytucie z chłodnym wystrojem i słuchać rozkazów Clave.

- Proszę Cię! Jedynym chłodem tutaj, jesteś ty. - Razem z Jace'em mierzyliśmy się złowrogimi spojrzeniami. Oboje byliśmy wściekli i jeszcze jedno jego słowo, a bym się nie zawachała wyciągnąć broni. Nawet rodzeństwo nie odważyło się tego przerwać. Szkoda tylko, że Clarissa nie miała wystarczająco oleju w głowie, żeby to zrozumieć.

- Możecie się pokłócić trochę później? Musimy uratować Simona, a wy nie robicie nic, żeby... - Gwałtownie odwróciłam głowę w jej kierunku, a ona widząc złość i chłód w moich lodowatoniebieskich oczach, przerwała w pół zdania i ze strachem cofnęła się o krok.

- Nie wiem, co on w tobie widzi, że tak się zachowuje, ale mam nadzieję, że wkrótce zda sobie sprawę z tego, co robi. - Cały czas patrzyłam rudej prosto w oczy, a ona nie była w stanie odwrócić ode mnie spojrzenia. Jako pierwsza przerwałam nasz kontakt wzrokowy i wyprostowałam się, przenosząc nieco łagodniejszy wzrok na rodzeństwo. - Wiem gdzie możemy znaleźć broń.

- Gdzie?

- Na cmentarzu.

🏹🏹🏹

PRICELESS Feelings | Alec LightwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz