Część 3 rozdział 4

18 4 5
                                    

Kiedy tak Thomas wracał do domu, zauważył Megan, która siedzi sobie na skraju jego ruin.
- Hej Maggie!
Odwróciła głowę w jego stronę.
- O! Hej Tommy!
Thomas wspiął się na górę i usiadł obok niej.
- Dlaczego tu tak sama siedzisz?
- Wolałabym ci o tym nie mówić...
- Jasne. Jeżeli nie chcesz to nie musisz...
- Nie ważne! Po prostu nie ważne dobra!? Ide do domu!
Wstała i ruszyła do wyjścia.
Thomas postanowił ją śledzić.
Tak chodził za nią a ona niczego nie zauważyła.
Zauważył jak wchodzi do jakiegoś starego budynku bez drzwi.
Wszedł za nią i to był jego błąd. Megan widziała co robił i pchnęła go na ścianę.
- Co ty tutaj robisz!?
Cisza.
Puściła go i zaczęła mówić.
- No cóż. Pewnie nie uwolnie się od pytań co tutaj robię... W takim razie powiem wszystko. Ale to ma zostać między nami!
- Jasne! Nikomu nie powiem o ile ty o to nie poprosisz.
- No... To.... Ehh po co mam tak mieszać! Mieszkam sama!
- Ale ja w tym nic nie widze dziwnego.
- Ty nie rozumiesz! Mieszkam zupełnie sama! Nie dziwiło cię to dlaczego nie poznałes mojej rodziny albo nigdy cię do siebie nie zaprosiłam!?
- Jak tak teraz o tym mówisz to... Oł... Rozumiem.
- No właśnie!
- Pracowałaś nad zmianą?
- Jaką zmianą!? O co ci chodzi!?
- Porozmawialibyśmy z rodzicami to by cię przyjęli! Dobrze wiesz jak cię...
- ... Jak mnie lubią!? Może i masz racje. Ją też ich lubie, ale nie bede się wpraszać do nich na stałe!
- Szkoda. Zawsze marzyłem o młodszej siostrze artystce...
- Jesteśmy równi wiekiem przygłupie!
- Wiem wiem. Nikomu nie powiem. Obiecuje.
Zaczął się zbierać do wyjścia.

Megan

- czy źle postąpiłam? Może powinnam się zgodzić? Thomas jest taki miły a ja odtrąciłam jego pomocną dłoń... - O tym wszystkim myślała kiedy on odchodził.
W końcu musi poprosić o pomoc więc czemu nie teraz? Dobrze wiedziała że już nie może żyć w takim stanie.
- Cz-czekaj!
Thomas odwrócił się w jej strone i czeka aż ona powie więcej.
- J-ja...  Ugh! Czemu to się tak trudno wymawia!?
- Potrzebujesz jednak pomocy?
- Tego nie... T-tak...
Thomas wrócił do niej i przytulił ją.
- Na to czekałem Maggie!
- To czemu mnie zmusiłeś do tej męki!?
W tym momencie Thomas zaczął się śmiać z Megan.
- To idziemy? - Zapytał.
- B-boje się tego że odmówią!
- Nie martw się. Nie zrobią tego. Szczególnie tobie. Bardzo cię polubili a poza tym. - przybliżył się do jej ucha - Oni też chcą córkę.
Lekko go odepchnęła.
- Naprawdę!? W takim razie zgadzam się!
- No to idziemy!

Thomas

Złapał ją za ręke i szedł tak całą drogę z powrotem do siebie.
- Ja mam to im wyjaśnić czy ty? - Zapytał zanim otworzył drzwi do domu.
- Nie wiem. ciężko będzie ich poprosić aby mnie adoptowali.
W tym momencie drzwi otworzyły się na oścież a w nich stała Mama Thomasa.
- Co!?
- Wiedziałem że tam stoisz Mamo.
Odwróciła się do niego.
- Wiedziałeś!?
- Jak już tu przyszlismy wiedziałem, że mama jest w kuchni. - ( Drzwi wejsciowe są tuż obok kuchni która nie ma żadnych drzwi więc łatwo wszystko usłyszeć i z jednej i z drugiej strony) - Dlatego się zatrzymałem i kazałem ci to powiedzieć.
- Osz ty...
Mama Thomasa złapała ją za ręke i wciągneła ją do salonu.
Po paru chwilach Megan i Thomas siedzieli po jednej stronie a Mama po drugiej.
- Dobra. wyjasnij mi jak to się stało że jesteś bez rodziny.
- A-a więc tak. Kiedy miałam blisko dziesięciu lat, moja Mama była bardzo zadłużona. Taty z nami już nie było ponieważ nas zostawił gdy mama zbierała długi przez co mielismy jeszcze większe długi. Nie chciałam iść do domu dziecka ponieważ trakrują tam dzieci strasznie, chyba wiecie o tym ponieważ mieszkacie w okolicy. - Przytakneli - Moja Mama już nie mogła żyć w takim stanie i popełniła samobójstwo skacząc z budynku. - Thomas przerwał jej historię.
- Czyli ta kobieta, która umarła pięć lat temu niedaleko nas to była twoja mama!?
- Tak. Marcelina Thatch. Tak się nazywała moja Mama.
W każdym razie. Ja się ukrywałam przed tymi ludźmi z domu dziecka, znajdywałam jedzenie w niektórych miejscach, ogółem żyłam bez domu można powiedzieć. Parę tygodni temu dali ten budynek do rozbiórki gdyż nikt w nim nie mieszkał i nie nadawał się do zamieszkania. Dlatego jest teraz w takim stanie. No i dalej wszyscy wiedzą co było.
Thomas płakał jak dziecko, podobnie jak jego Mama i oboje przytulili Megan bardzo mocno.
- Mamo! Prosze! Pozwól jej zostać!
- O to się nie martw! Nie pozwole jej się pałętać na ulicy bez domu!
Megan też zaczęła płakać.
- Naprawdę jesteście wspaniałą rodziną! Bardzo chce u was zostać!
Wszyscy byli do siebie przytuleni płacząc jednocześnie. To wszystko trwało z jakieś trzy minuty dopóki mama nie zwolniła uścisku.
- O mojego Męża się nie martw. Po takiej historii nawet najtwardszy człowiek zacznie płakać jak dziecko.
Thomas wciaż we łzach tulił mocno Megan a ona tuliła jego.
- W koncu mam siostrę! - Powiedział Thomas.
- A ja w końcu mam brata! Ale za to jakiego boskiego!
Thomas zaczął się śmiać.
- Dziękuje. - Powiedziała Megan cała we łzach - Gdyby nie twoja interwencja to bym pewnie teraz wciąż marzła na zewnątrz.
- Nigdy bym cię nie zostawił.

PASJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz