Część 5 rozdział 3

17 5 3
                                    

- Ałć! nigdy nie przestane sie przewracać prawda? - Zażenowany Thomas wstał, otrzepał z brudu swoje ubrania i rozejrzał się. Pojawił się z powrotem w "Lesie Obrazów" jednak tym razem obrazy znikneły a przed nim stała ogromna kolumna Mozaikowa z wieloma brakującymi elementami.
- Po co mam to poprawiać? już teraz jest piękne.
- Ale niestabilne. musisz to wszystko ułożyć w godzinę inaczej kolumna sie rozpadnie. Gotowy?
- Chyba nie mam innego wyboru...
Zegar pojawił się nie wiadomo skąd i  zaczął lewitować nad kolumną pokazując czas jaki został Thomasowi na ułożenie wszystkiego.
- Czas! Start!
Thomas już zabrał się za układanie gdy znalazł pudło z jego zdaniem wszystkimi częściami.
Najpierw problemy ze znalezieniem odpowiednich ale po paru kawałkach włożonych w kolumnę szczęście mu dopisywało i znajdywał jedną po drugiej, które akurat miał niedaleko siebie.
Czas mijał a Thomas nawet nie był w połowie do konca układania. Zaczynał  się martwić czy mu się uda na czas to wszystko ułożyć. próbował i próbował i nagle zauważył że trzy czwarte kolumny zapełnione a jemu samemu zostało jeszcze troche ponad pół godziny.
- Serio aż tak szybko to zrobiłem? Myślałem że mam ledwo połowę a na zegarze zostało piętnaście minut do końca.
- Jak widać Thomasie nie doceniasz siebie samego.
- Niskiej samooceny to ja nie mam ale tak samo jest z moją narcyztycznością
nie sądziłem że to idzie tak łatwo.
Mar się zaśmiał a potem ucichł.
Thomas układał i układał. Teraz to idzie mu o wiele łatwiej skoro zostało mało części do ukonczenia tego więc nie trwa to zbyt długo kiedy okazało się że już skończył a zegar wskazywał że zostało mu ponad dwadzieścia minut do końca.
- No no, powiem ci że nawet ja nie spodziewałem się takiej prędkości i skupienia. Sam pewnie nie wiedziałeś że tak szybko potrafisz prawda?
Thomas przytaknął nieznacznie.
- Zdałeś wszystkie testy a chyba wiesz co to znaczy. Nie martw się. Twoje ciało cały czas żyje tylko pozostało w śpiączce więc nikt nie wie o tym co tutaj zrobiłeś i mam nadzieje że nikt dalej nie bedzie wiedział. Mogę na ciebie liczyć?
- Oczywiście! Potrafie dotrzymać danego słowa. Ale mam dużą ochotę na namalowanie tego lasu. Czy pozwolisz?
- Ależ oczywiście. ale to bedzie tylko szkic. Pojawi się w twoim szkicowniku.
Przed Thomasem pojawił się jeden z najmniej uzywanych szkicowników i ołówek z którego zwykle korzystał.
Zaczął robić zarys, potem krztałt a na koniec parę poprawek.
- Już moge wracać!
- A więc. zyskujesz nowe życie i parę moich umiejętności. Nie będzie żadnej nudnej ceremonii wręczenia czy czegoś tam. Nie lubie takich rzeczy pewnie tak samo jak ty. Tak czy siak, powodzenia w nauce i w dalszym malowaniu. Nie zawiedź mnie lepiej!
Po swoich słowach Mar pstryknął a Thomas stracił przytomność i zgasło mu wszelkie swiatło przed oczami. Lecz po paru sekundach spróbował otworzyć oczy.
Leżał w łóżku szpitalnym jak wcześniej przed tym wszystkim co go spotkało.
Czy to był sen? A może koszmar? Tego jak na razie możecie się tylko domyślać. Tylko Thomas w tym momencie wie co jest prawdą a co blefem.
Wstał jak gdyby jego rana się w pełni zagoiła Bo i tak było. Jego rana zniknęła zostawiając tylko jasny ślad przecięcia.
Nikogo u niego nie było więc miał spokój. Spojrzał na kalendarz wiszący obok.
- Leżałem tak dwa tygodnie!? - Krzyknął a potem panicznie wbiegła pielęgniarka. Gdy go ujrzała uśmiech zagościł na jej twarzy
- Miło że pan jednak żyje panie Lind. Rodzina się o pana martwiła. Siostra najbardziej.
- Ale ja nie mam siostry. Jak ona się nazywała?
- To była chyba... Megan Thatch. Czy pan ją zna?
Thomas, słysząc jej imię, zaczął się szczerze śmiać.
- Oczywiście że znam. która godzina?
Pielęgniarka spojrzała na zegarek. Była godzina czternasta.
- Dziękuje. Jeszcze nie jest za...
W tym momencie w drzwiach pojawił się nie kto inny ale Megan.
- Dzieńdobry. Jak się miewa dzi... Siaj...
Ze łzami w oczach rzuciła się na Thomasa i przytuliła go bardzo mocno.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz! rozumiesz!? Nigdy więcej!
Thomas tylko uśmiechnął się i pogłaskał ją po głowie.
- Zrobimy niespodziankę rodzicom?
Megan zwolniła uścisk wycierając łzy.
- Oczywiście.

PASJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz