Rozdział VI

317 22 7
                                    

Już we wtorek miałam go odwiedzić tak bardzo się cieszyłam, że zobaczę znów mojego brata. Lisa tak samo była szczęśliwa jak ja, ponieważ wiedziała jak bardzo zmieniły się nasze relacje po tym strasznym wypadku. Byłam ogromnie uradowana wtorek zbliżał się wielkimi krokami. Zastanawiałam się co zrobię jak go zobaczę wyobrażałam sobie cały czas jedną scenę gdy wchodzę na sale odwiedzin rozglądam się gdy nagle go dostrzegam i biegnę do niego tule się z nim i wydobywającym się dźwiękiem z moich ust przepraszam. Tak bardzo bym chciała, żeby to tak wyglądało ale miałam ogromne obawy zresztą nie dziwie się przecież on zapewne mnie już nienawidzi.

Jutro już jest wtorek tak bardzo się cieszyłam pojechałam do sklepu kupić jakieś czekoladki albo coś w tym stylu.

Lisa
Zostałam w domu i oglądałam netflixa. Szczerze mówiąc nie mogłam się doczekać jutrzejszego dnia. Cały czas myślałam jak cudownie będzie znowu wiedzieć ich razem.
Nagle usłyszałam telefon, na który spojrzałam był to numer z więzienia Kuby. Nie czekając dłużej odebrałam.
-Hallo?
-Witam, bardzo mi przykro, że muszę przekazywać takie wieści-powiedział pan, którego głos bardzo dobrze znałam siedział on w recepcji gdy przychodziłam na odwiedzi do brata-pani brat popełnił samobójstwo
-co? Chyba nie mówi pan poważnie?
-Bardzo mi przykro...zostawił lisy pożegnalny proszę odebrać go do piątku najlepiej.
-dobrze, rozumiem. Dowidzenia
-Dowidzenia

Byłam tak wstrząśnięta tym co mi przed chwilą powiedziano. Czy ja dobrze słyszałam? Mojego brata już nie ma? Jak ja powiem o tym Anastazji przecież oba się załamie...tyle czasu go nie widziała a teraz się dowie, że już go nie zobaczy...
Musiałam jednak jej je przekazać, co było okropne...

                        Anastazja 
Gdy Lisa powiedziała mi o telefonie jakim dostała, nie mogłam w to uwierzyć... na następny dzień pojechałam odebrać list pożegnalny nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje.

                    List pożegnalny
Anastazjo! Przepraszam, że przekaż ci to w ten sposób, ale to nie ja zabiłem Zuzannę...to nie ja siedziałem za kierownicą...to był Harry, niestety ale postanowiłem go chronić, ponieważ w domu czekała na niego żona Klaudia, którą zapewne Ano znasz doskonale i napewno wiesz że jest w ciąży dlatego bez zastanowienia wziąłem winę na siebie, po części jestem winny dlatego że nie powstrzymałem go przed wejściem za kierownice. Nie dałem rady siedzieć tutaj. Cela jest naprawdę mała a ja nie znoszę małych pomieszczeń. Smuciło, mnie też to że Nie odwiedzałaś mnie w ciągu 6lat i poprostu już nie wytrzymywałem psychicznie że myślicie że  jestem mordercą Musisz mi wybaczyć, przepraszam Kuba...

Byłam tak zrozpaczona, przecież to moja wina. Zabił się, ponieważ go nie odwiedzałam. Jak mogłam dopuścić do takiego czegoś. Nie mam już ani brata ani przyjaciółki...
Postanowiłam udać się na policję powiedzieć kto był prawdziwym mordercą. Ale za nim poszłam na policję, poszłam odwiedzić Klaudię i pokazać jej list pożegnalny.

-Cześć Klaudia-powiedziałam trzymając w ręce list-musimy porozmawiać
-Cześć, jasne wchodź
-Spójrz-powiedziałam podając jej list
-Co to?
-przeczytaj

Klaudia zaczęła czytać i nie mogła uwierzyć, że Harry był zdolny wsiąść za kierownice po alkoholu. Co mogła przyznać to, to że faktycznie był on na tej imprezie i po niej zachowywał się bardzo dziwnie.

Do domu wszedł Harry

-Jak mogłeś-powiedział Klaudia wstając z kanapy, ocierając łzy-jak mogłeś-powtórzyła
-Klaudio, ci się stało?-podszedł do niej Harry
-odejdź! Jak mogłeś potrącić Zuzannę?-krzyknęła
-posłuchaj...
-zamknij się jak mogłeś?-przerwała mu Klaudia- I pozwoliłeś na to by Kuba poszedł siedzieć z ciebie?
- Ja nie chciałem...
-wiesz, że Kuba popełnił samobójstwo?-wtrąciłam
-Że co?-spojrzał zaskoczony na mnie Harry
-Tak, rak właśnie! To przez ciebie!-wrzasnęła Klaudia
-Klaudia, ja już pójdę... a ty powinieneś zgłosić się na policję
-przepraszam, Ana
-Klaudia! Ty nie masz za co przepraszać...-odpowiedziałam a zaraz po tym wyszłam

Dzisiejszego wieczoru razem z Lisą płakałyśmy, nie mogąc uwierzyć w to co się stało. Było to tak bardzo okropne, że Kuby nie było już razem z nami...

Mam nadzieje, że podoba wam się moja książka. Niestety będzie ona krótka, a ci za tym idzie że zbliża się koniec... Jeżeli wam się podoba mogę zrobić jeszcze jedną cześć napiszcie mi tylko czy będziecie wtedy czytać. Następna cześć pojawi się we wtorek.
Jeśli wam się podoba zostawiajcie gwiazdki oraz udostępnijcie😁

Braciszek z Więzienia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz