Prolog

475 40 4
                                    

     DLA WIĘKSZEGO DOBRA- taki napis widniał na ścianie szkoły. Napisany czarnym jak niebo atramentem, do złudzenia przypominał jad bazyliszka, jedank te skojarzenia mieli nieliczni. Był napisany pochyłym, niedbałym pismem, najpewniej należącym do mężczyzny.
    Wokół zebrało się multum uczniów. Pośród zgromadzonych słychać było podniecone szepty i zduszone piski. Wyczuwać było panujace podekscytowanie mieszające się z odrobiną zgrozy.

   -ODSUŃCIE SIĘ! - ryknął dyrektor Drumstrangu Harfang Munter.

     Był to wysoki, rosły mężczyzna, jego twarz pokrywała kozia bródka, na jego widok przez plecy przechodziły dreszcze. Na sobie miał czarną szatę ze szkarłatnymi guzikami oraz szafirowymi pasemkami. Miał grube, krzaczaste brwi oraz zaczesane do tyłu włosy związane w niewielkiego kucyka. Był w wieku średnim, przynajmniej na tyle szacowało go większość uczniów, ponieważ Harfang nigdy nie mówił o swoim wieku, a kiedy ktoś go o to zapytał, chciażby nauczyciel po fachu, bardzo się denerwował.
     Zgromadzeni poruszyli się niespokojnie ale wykonali jego polecenie.
    Dyrektor zatrzymał się nagle. Widać było jego przerażenie. Na początku jego źrenice widocznie się poszerzyły. Wszystkie oczy były zwrócenu ku Munterowi. Nikt nie wiedział co tak przeraziło ich dyrektora. Jednak mało kto dostrzegł znak wydrapany tuż obok napisu. Był to znak Insygniów Śmierci. Wyglądał jakby był tu od lat, jednak do otrzymania takiego efektu potrzebna jest znajomość wykwylikowanych zaklęć.
       Teraz przerażenie Harfanga zamieniło się w nieposkromoioną wściekłość.

   - KTO TO ZROBIŁ?! ZAPYTAM OSTATNI RAZ, KTO TO ZROBIŁ?!- wykrzyknął dyrektor.

      Wokół zapanowała cisza, zdawało się jakby wszyscy wstrzymali oddech. Niektórzy niepostrzeżenie wycofali się do swoich dormitoriów inni, mniej odważni, stali w miejscu starając się nawet nie drgnąć. Wszyscy bali się gniewu Harfanga Muntera. To on doprowadził do złej reputacji o szkole. Munter bowiem zmienił program nauczania, stawiając na naukę pojedynków i magii wojennej. Od tej pory Drumstrang zaczął słynąć z praktykowania czarnej magii.
W tej pełnej napięcia chwili grozy, nagle odezwał się głos:

   - Ja to zrobiłem, profesorze.

   Po sali przebiegł szmer. Nastała pełna zdumienia cisza. Na twarzy jeszcze przed chwilą wściekłego dyrektora pojawiło się zaskoczenie zmieszane ze zdumieniem.

   - Ttt..tty? Ale jak to, Gellercie?- powiedział, a jego gniew ustąpił miejce zawiedzeniu oraz smutkowi.

   Tłum rozstąpił się ukazując wysokiego, niebieskookiego chłopca. Jego wygląd świadczył, iż jest on najstarszym rocznikiem w Drumstrangu. Choć był na 7 roku nauki wyglądał bardzo dojarzale. Jego twarz pokrywał lekki zarost, twarz nie wyrażała żadnych emocji. Był to chłopiec dostojny, dość przystojny o delikatnych rysach. Włosy, podobnie jak u Muntera, były zaczesane do tyłu, nie łaczył ich jednak w cisny kucyk, gdyż były krótsze niż u jego profesora. Platynowo-błękitne oczy były dzikie jak u drapieżnego kota, jego wzrok przeszywał ciało, niczym grot z najostrzejszej strzały.
W istocie Gellert był ulubieńcem Muntera przez co, bardzo martwił się o swojego faworyta kiedy zaczęto u niego zauważać duże zainteresowanie czarną magią. Miał wielką nadzieję, że jego uczeń zastąpi go na jego miejscu, kiedy nie będzie już w stanie sprawować stanowiska dyrektora. Był to bowiem uczeń bardzo zdolny, nauczyciele jak i uczniowie wróżyli mu świetlaną przyszłość oraz uważali go za potencjalnego ministra magii. Wszystkie ich przewidywania przeszły w niepamięć kiedy chłopak zaczął przejawiać obsesję na temat czarnej magii...

- Skąd jednak znasz ten symbol? - zapytał dyrektor wskazując wydrapany znak tuż obok napisu.

      Przez zgromadzonych przeszedł jeszcze jeden szmer podekscytowania jednak widać było, że napawa ich lękiem.

   - I co ma oznaczać hasło "Dla wiekszego dobra"? - spytał trochę zbity z tropu Munter.
   - Powiedziałbym panu, panie profesorze, lecz obawiam się, iż tę wiedzę posiądą nieliczni...do czasu...Mogę jednak stwierdzić, że posiada pan wiedzę na temat widniejacego tu znaku, nieprawdaż? Znak ten będą rozpoznawać wszyscy, kiedy już dokonają sie me ambicje...

    Tłum obserwował całą sytuację z zapartym tchem.

   - Chłopcze, wiesz przecież, że ten symbol wywarł wielki wpływ na historię czarodziejskiego świata, a jego rozpowszechnianie w naszej szkole jest zabronione, co grozi, i wiedz, że mówię to z bólem serca, wydaleniem ze szkoły. Twoje postępki oraz obsesja na punkcie czarnej magii, zaszły już za daleko. Dyrekcja nie będzie więcej tego torelować. Jutro o świcie opuścisz Drumstrang. Żegnaj Gellercie. - to mówiąc zdematerializował się.

    Były to słowa bardzo mądre jak na człowieka z zamiłowaniem do magii wojennej i pojedynków. Wiele uczniów ze zdumieniem spoglądało na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stał ich dyrektor. Inni patrzyli na chłopca, tak faworyzowanego przez nauczycieli, właśnie wydalonego ze szkoły.
    Na twarzy wcześniej niewzruszonego Gellerta, przez ułamek sekundy widać było wiele emocji, które rozerwały go od środka po tych słowach, zobaczyć można było smutek, żal, tęsknotę i rozpacz. Tak wiele emocji nigdy nie zagościło na twarzy chłopaka. Szybko jednak się opanował, jego oczy się zwęziły, a na twarzy zagościł niekontrolowany gniew. Przemówił, a jego głos potoczył się wśród murów zamku i zdezorientowanych uczniów , niczym błyskawica na środku odizolowanego, porośniętego wrzosami pola:

   - POŻAŁUJESZ STARCZE ZA TO CO ZROBIŁEŚ! POŻAŁUJESZ! - po tych słowach, teleportował się.

Closer than brothers×Before everythingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz