IV - "Teraz już wylecisz z tej szkoły. Obiecuję ci to, Dumbledore"

165 15 0
                                    

- Nie było aż tak źle - podsumował Elfias, gdy wychodzili z gabinetu dyrektora.
- Gdyby nie był tak zajęty przygotowaniami do owutemów nie poszłoby tak łatwo... - zaprzeczył Albus.
Elfias przytaknął.

Ich wizyta przebiegła bardzo pospiesznie. Dyrektor pochłoniony przygotowaniami do zbliżających się egzaminów, nie bardzo przejmował się dwójką podsłuchujących uczniów. Odjął Gryffindorowi pięć punktów i oświadczył, aby więcej tak nie robili.

Nagle zza drzwi gabinetu pojawił się profersor Layatin. Chłopcy zesztywnieli.

- Nie wiem co usłyszeliście, ale jeśli piśniecie chociaż słówko, przysięgam wam, że pożegnacie się z tą szkołą, zrozumiano? - wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Zrozumiano -odpowiedzieli chórem.

***

Następne miesiące upłynęły spokojnie. Owutemy zbliżały się nieubłaganie, dlatego większość uczniów, w tym Albus, wolne chwile poświęcało nauce. Elfias cały czas skupiał swoją uwagę na Rovenie, dotąd, aż niewytłumaczalnie zniknęła. Jednak nikt nic nie wiedział, a nauczyciele mówili, że wyjechała z powodów rodzinnych.
Choć przyjaciele często rozmawiali na temat osobliwego zniknięcia medalionu, sprawa nie zdawała zechcieć się rozwiązać. Oddali profesorowi Scoower'owi notatki z działu Ksiąg Zakazanych, z początku wydawało się, że profesor nie miał pojęcia o czym chłopcy do niego mówią, ale Elfias stwierdził, że pewnie zapomniał. Scoower w dalszym ciągu zachowywał się nadzwyczajnie. Albusa nurtowało pytanie, co w tak krótkim czasie tak radykalnie zmieniło zachowanie profesora.

Pewnego dnia obudził się niewyobrażalnie głodny.
To pewnie dlatego, że nie poszedłem na kolację wczoraj. Czemu przeznaczyłem tę noc na naukę zamiast normalnie się wyspać? - pomyślał. Wygramolił się z łóżka, jak zwykle sprawdzając czy medalion magicznie się nie pojawił. Rezultat był jednak taki sam. Spojrzał na łóżko przyjaciela. O dziwo, Elfiasa już nie było. Chłopak zdziwił się, ale stwierdził, że pewnie zszedł już na śniadanie. Ubrał się, sprawdził swoją torbę i zszedł do Pokoju Wspólnego i zmartwiony zobaczył, że porzedniego wieczoru zostawił swoje książki na stoliku przed kominkiem. Kiedy je podniósł z jednego z podręczników wypadł liścik:

Witaj, Dumbledore.
Jeśli chcesz odzyskać swój medalion, spotkajmy się po zmierzchu w Zakazanym Lesie.

List nie został podpisany. Albus nic z tego nie zrozumiał. Postanowił, że omówi to z Elfiasem. Schował list do torby i wyszedł z Pokoju Wspólnego.

Albus schodził do Wielkiej Sali pogrążony w myślach, kiedy nagle zauważył pewne poruszenie przy głównym wejściu. Zauważył, że grupka uczniów zebrała się wokół czegoś, albo kogoś? Przeciskając się przez tłum uczniów, głównie Ślizgonów, słyszał radosne okrzyki i pytania kierowane do obiektu zainteresowania. Przyspieszył. Kiedy przecisnął się przez tłum, nagle znieruchomiał. Po środku tłumu uczniów stała Rovena! Albus podbiegł do niej i ją uścisnął. Miał mnóstwo pytań, ale zdołał wydusić tylko tyle:
- Gdzie... gdzie byłaś? - wyjąłkał.
- Później wam wszystko opowiem - odparła i uśmiechnęła się.
Wtedy Albus zauważył Elfiasa tuż obok Roveny. Trzymali się za ręce. Kiedy Elfias zobaczył gdzie skierowany jest wzrok jego przyjaciela lekko się zarumienił. Rovena także wydawała sie szczęśliwa. Albus tylko się uśmiechnął.
- Chodźcie na śniadanie. Umieram z głodu. I pociągnął przyjaciół przez tłum ślizgonów.

***

Po śniadaniu Rovena poprowadziła ich na błonia, twardo unikając odpowiedzi na każde z pytań kolegów. Albus po drodze zauważył nieznajomego chłopaka, na oko w jego wieku, idącego w stronę zamku. Pewnie nowy - pomyślał.
Kiedy już doszli do zaułka obok jeziora otoczonego drzewami, Rovena zatrzymała się i odwróciła. Elfias urwał niekończące się prośby o to aby w końcu im opowiedziała swoją opowieść. Rovena wydawała się być bardzo podekscytowana.
- Będę ciocią! - wykrzyczała tak nagle, że chłopcy nawet się nie zorientowali - Kiedy mnie nie było w Hogwarcie, byłam na ślubie mojej starszej siostry ciotecznej Laureny Lestrange z jakimś Mustafą Kama i dowiedziałam się, że ich córka będzie nazywać się Leta! Jestem taka szczęśliwa! Tylko nie mówcie jeszcze nikomu! A i przepraszam, że do was nie napisałam, ale byłam tak zajęta przygotowaniami, że nie miałam kiedy, a moja mama przyjechała po mnie w nocy i zabrała mnie z Hogwartu - powiedziała prawie na jednym tchu.
- Poważnie? To wspaniale! - odparł szczerze Albus.
- Żartujesz sobie?! - krzyknął zbulwersowany Elfias, na co Rovena nagle straciła zapał - ja tu zachodzę w głowę co ci się dzieje, czy jesteś bezpieczna, a ty sobie balujesz?! Chodź tu głuptasie, to wspaniale! - podszedł do niej i ją przytulił, na co Albus wraz z Roveną odetchnęli z ulgą.
- No już nie gniewaj się, obiecuję, że następnym razem was poinformuję - obiecała i razem skierowali się w stronę zamku.

Przez resztę dnia Albus nie mógł przestać zaprzątać sobie głowy tajemniczym listem. Elfias również nie wiedział kto to może być, jednak wspólnie postanowili, że Albus powinien pójść na spotkanie, a jeśli nie wróci do świtu, Elfias powie wszystko dyrektorowi.

Kiedy w końcu zaczął zbliżać się zmierzch wraz z przyjacielem postanowił, że będzie na umówionym miejscu przed czasem - wolał bowiem, aby to tajemniczy gość przyszedł do niego i nie mógł zastawić żadnej pułapki.

Wychodząc z zamku, dokładnie sprawdził czy nikt za nim nie idzie, choć przez całą drogę niespokojnie zerkał za siebie. Kiedy Zakazany Las ukazał się w zasięgu wzroku, okazało się, ku niezadowoleniu Albusa, że tajemniczy gość również postanowił zjawić się wcześniej. Widział narazie jedynie sylwetkę mężczyzny - tego był pewien. Kiedy człowiek zauważył Albusa, schował się w głąb lasu, co młodemu Dumbledorowi wydało się niepokojące. Dotarłszy na skraj lasu nigdzie nie widział mężczyzny, kiedy nagle usłyszał mrożący krew w żyłach głos. Nie był przerażający przez jego tonację, czy barwę, ale dlategi że Albus od razu poznał ten głos. Głos osoby, którą uważał za najmniej prawdopodobne tu spotkać. Znieruchomiał. Wydawało mu się, że sekundy są jak godziny, że słyszy odgłosy bicia własnego serca i przepływającą przez jego odrętwiale ciało krew. Przez jego głowe przepływało miliony myśli jednocześnie. Gdzie leży sens w tym wszystkim i jak to jest możliwe. No właśnie, jak? Dlaczego to właśnie ta osoba jest tu i teraz? Nic z tego nie rozumiał. I wtedy, gdy tak stał, na wpół przytomny, pogrążony w myślach i z trydem ukrywający szok, pokazał się on:
- Nie ładnie tak kraść cudze medaliony. Teraz już wylecisz z tej szkoły. Obiecuję ci to, Dumbledore - wyszeptał Layatin.

Closer than brothers×Before everythingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz