push me on the edge - 8 2/2
20182609
Otwiera oczy.
Ciepłe, jak na tę porę roku, promienie słońca przyjemnie ogrzewają jego niczym nieskażoną twarz, a lekki powiew wiatru smaga jego bladą skórę, stawiając wszystkie włoski na jego ciele na baczność. Pokrywa się gęsią skórką.
Ponad sobą widzi niebo. Lekkie jak puch, przerzedzone kłęby suną leniwie po błękitnej, jak woda oceanu tafli, wprowadzając go w stan amoku i rozmarzenia. Dopiero po chwili zdaje sobie sprawę z tego, gdzie tak właściwie się znajduje, a upewnia go o tym twarde, chropowate podłoże i wbijające się mu w plecy kamienie.
Brunet podnosi się niechętnie i czuje, jak krew uderza mu do mózgu. Wszystko staje się nagle wyraźniejsze, a sen na jawie rozpływa się w powietrzu niczym dym papierosowy. Pozostaje już tylko lęk i...
Dziwny, niezidentyfikowany jak dotąd odgłos, który przecina wszystko dookoła niego jak grzmot błyskawic. Niebo jest jednak zbyt czyste, dźwięk zbyt długi, a jemu samemu wydaje się wręcz, że w niewyjaśniony sposób jest coraz bliżej niego.
Jungwoo podnosi się do siadu i zasłania oczy przed rażącymi go promieniami słońca. Po chwili niepewnie staje na własnych nogach i szurając nimi, przybliżając się do krawędzi.
Stoi teraz dobre pięć kondygnacji nad poziomem ulic, chodników i szkolnego parkingu, zapełnionego po brzegi urodzajnymi pojazdami. W tym miejscu piętra są dość wysokie, a jakiekolwiek, bezpieczne podłoże jest zbyt nisko, by wyszedł z tego bez szwanku. Tak samo dalekie jest również jego przeżycie...
Ale tym razem nie chce wcale skoczyć.
Przez głowę nie przechodzi mu ochota postąpienia jednego kroku dalej, bowiem wszystkie jego myśli, a również cała jego uwaga, skupiają się na prędko poruszającym się obiekcie.
Woo przygląda się mu z niemałym wcale, niepodobnym do siebie zainteresowaniem, a jego usta same się otwierają. Bacznie śledzi wzrokiem każdy jego ruch, a gdy ten wreszcie zwalnia - tuż pod zamkniętą bramą prywatnej szkoły, do której uczęszcza - krótkowłosy rozpoznaje w nim nieznajomego, fioletowowłosego chłopaka z kolorową bandaną na głowie.
Nieznajomy zeskakuje z deskorolki i podchodzi bliżej wejścia, a towarzyszący mu dotąd hałas niespodziewanie milknie. Siedemnastolatek kuli się, by nie zostać przez niego zauważonym, ale wydaje się to całkowicie nie na miejscu, bo w tym samym momencie wzrok kolorowłosego zatrzymuje się na jego drżącej na wietrze sylwetce.
Chłopak przygląda mu się przez chwilę, a następnie przykłada palec do ust i tym samym nakazuje mu milczeć.
Kim mruga oczami, zbyt pewny, że to tylko przewidzenie, ale osobnik nie niknie, a mało to przerzuca swój sprzęt przez jedną ze szpar w wysokiej bramie i sam przeskakuje na drugą stronę.
Chce coś powiedzieć, krzyknąć, ale w tym samym momencie znika z pola jego widzenia, a głos wprost grzęźnie mu w gardle z zaskoczenia. Chłopak nie może w to uwierzyć.
Jednak w momencie, w którym gotów jest odwrócić się za siebie i wrócić na lekcję, głos powraca, podobnie jak i jego buntowniczy właściciel, który...
... robi mu zdjęcie i szczerząc się od ucha do ucha, macha mu wesoło na pożegnanie.
CZYTASZ
𝐩𝐮𝐬𝐡 𝐦𝐞 𝐨𝐧 𝐭𝐡𝐞 𝐞𝐝𝐠𝐞; ˡᵘᶜᵃˢ ᵃᶰᵈ ʲᵘᶰᵍʷᵒᵒ
Fanfiction"𝒚𝒐𝒖 𝒄𝒂𝒏 𝒑𝒖𝒔𝒉 𝒎𝒆 𝒂𝒍𝒍 𝒐𝒗𝒆𝒓 𝒇𝒓𝒐𝒎 𝒕𝒉𝒆 𝒉𝒊𝒈𝒉𝒆𝒔𝒕 𝒄𝒍𝒊𝒇𝒇, 𝒃𝒖𝒕 𝒚𝒐𝒖'𝒍𝒍 𝒏𝒐𝒕 𝒇𝒐𝒓𝒈𝒆𝒕 𝒎𝒆„ czyli o chłopaku, którego uratowała deska i podziw do nienawidzącego go dupka lub o dupku, który musiał pokonać wsze...