Rozdział I

73 32 16
                                    

- Po tak wielu przygodach trzeba już odpocząć - stwierdził Mały Książę, kiedy łzy przestały cisnąć się do jego oczu. Oddalał się od Ziemi coraz bardziej. Nie widział już ani Pilota, ani samolotu, Nie było już odwrotu. Chłopiec rozpoczął podróż powrotną na swoją asteroidę B-612.

Dopiero teraz uświadomił sobie jak bardzo tęsknił za Różą... Zdążył już wybaczyć jej wszystkie niemiłe rzeczy - żądania, wymagania, opryskliwe traktowanie. Miłość przecież wszystko wybaczy. Poza tym musiał jej opowiedzieć wszystkie przygody jakie go spotkały! Zwłaszcza o pobycie na Ziemi - to tam podobało mu się najbardziej.

Z rozmyślań wyrwał go głos baranka , który upominał się o jedzenie.

- Trzeba jak najszybciej znaleźć nasz dom - westchnął Książę. Baranek najwidoczniej zrozumiał, bo zabeczał wesoło.

Chłopiec zaczął rozglądać się na wszystkie strony. Minął bankiera, latarnika, który widząc go pomachał. Zauważył również Księżyc - ten sam widoczny jest co noc na Ziemi. Przypomniał sobie jak zagadnął o niego Pilota...

- Popatrz! Jaka piękna, nocna gwiazda! A jak świeci! - Mały Książę szturchał Pilota w bok.

- To nie gwiazda - odrzekł, niby na jawie, Pilot - to satelita Ziemi. Nazywa się Księżyc.

-No, ale ja widzę, że świeci! Nie mogę przez niego spać!

-Nie świeci tylko odbija światło słoneczne - Pilot odwrócił się na drugi bok, z chęcią ponownego oddalenia do krainy Morfeusza.

Mały Książę zamilkł, wpatrując się w piękny i ogromny Księżyc. Był zachwycony.

Chłopiec gnał dalej. Z każdym przebytym metrem, blondyna zaczynały napawać obawy. Gdzie jest Róża? Dlaczego nie mogę znaleźć mojego domu?

Nagle, zatrzymał się.

- Nie było mnie bardzo długo... Zaczynając od podróży na te wszystkie asteroidy, kończąc na pobycie na Ziemi, że mój dom mógł po prostu zmienić swoje położenie! - pomyślał Mały Książę. W tym samym momencie zorientował się, że znalazł się w całkowicie obcej mu części kosmosu. Wokół niego rozpościerał się piękny widok - przed nim widniała ogromna, żółta planeta. Otaczało ją 9 pomarańczowych pierścieni. Pomimo tego widoku Książę był zrozpaczony!

- Jestem w obcej części kosmosu i nie wiem gdzie jest mój dom! - zapłakał

Szybko jednak odrzucił od siebie myśl, że już nigdy nie spotka Róży.

- Muszę ją odnaleźć - szepnął i zaczął nucić ulubioną piosenkę Róży...

"Lećmy tam, biegnij tam choćby dziś,

Gdzie świat nie zna cierpienia i łez,

Szczęście twe czeka tam, tam nie będziesz już sam,

Miejsce to przecież gdzieś jest."

Moje małe RóżeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz