Przyćmione światło

527 57 30
                                    

Mijały dni, miesiące, a po Suzuno ani śladu.

- Nie zależy Ci już? Znalazłeś kogoś innego?.. - Nagumo dzwonił do niego kolejny raz, krążąc po całym pokoju. Od dłużego czasu w ogóle nie odbiera.

- Nagumo? To ty?! - Usłyszał głos, w pierwszej chwili go nie rozpoznał, jednak po kilku sekundach skojarzył.

- Midorikawa...?!

- Nie wierzę, naprawdę! To ty! - Jordan zaśmiał się, ale po chwili było jednak słychać ciche szlochanie.

- Midori.. Co się dzieje z Gazelle? Czemu nie odbiera? Dlaczego płaczesz? - co raz bardziej się bał.

- S-Suzuno.. O-On nie jest w-w stanie o-debr-rać.. - Mówił przez łzy.

- Co się stało, dlaczego? Kiedy będzie mógł?!

- N-Nigdy.. J-Już nie d-da rady.. - było słychać co raz głosniejszy płacz.

- N-Nigdy?.... - Nagumo przed oczami przeleciały wszystkie wspomnienia spędzone z przyjacielem, a było tego bardzo dużo. Z nadmiaru emocji musiał usiąść na łóżku. - Dlaczego?..

- O-On miał w-wypad-dek.. Suzuno nie żyje! - Tym razem przez słuchawkę było słychać prawdziwą falę płaczu, Burn czuł jak cały jego świat zaczął się rozpadać.

- M-Midori... W-Włącz kamerkę.. - Nagumo myślał, a raczej miał nadziję, że to tylko głupi żart. Zobaczy śmiejących się Gazelle i Jordana. Wytłumaczą mu, że nie odpisywanie Suzuno to była część planu, a on da im pożądny ochrzan za takie żartowanie.

Wówczas tak się nie stało, gdy tylko kamerka została włączona, Nagumo ujrzał rozpłakaną twarz Midorikawy. Jego podpuchnięte policzki i czerwone oczy, a sam chłopak był w zaniedbałym wyglądzie.

- T-To prawda... - w tym momencie poczuł, jak w jego już połamane i rozkruszone serce, ktoś uderza młotkiem z niesamowitą siłą. Rozpłakał się.

- To nie możliwe! Gazelle żyje! Robicie mi tylko głupi żart!... Tylko.. głupi.. żart.. - opadł na kolana. Dobrze wiedział, że Jordan go nie okłamał. W tym jednym momencie stracił chęć do życia, chęć do uczuć, chęć do wszystkiego. Chciał się tylko zamknąć sam w czterech ścianach, ciszy i płakać.

- Ja nie chcę.. - tylko tyle zdołał powiedzieć - Ja nie chcę by to się tak skończyło! Te wszystkie lata! Te wspomnienia! Te chwile spędzone razem! Ten pierwszy dzień! Blask księżyca! To nie może od tak zniknąć! - wykrzyczał na cały głos. W tym momencie jego komurka się rozładowała, przerywając kontakt z Jordanem.

- Nagumo! Co się dzieje?! - do pokoju wbiegł wystraszony ojciec.

Burn tylko patrzył pusto w podłogę, szeptając coś cicho.

- Powtórz, nie słyszę, co się dzieje? - dopytywał.

- Suzuno.. Mój przyjaciel.. Mój jedyny przyjaciel nie żyje.. - powtarzał te słowa głucho, i w kółko.

- Mój Boże... Nagumo.. - Przytulił mocno syna, i powstrzymywał lecące łzy. Mimo iż nie znał tego chłopca dobrze, wiedział ile znaczy dla Nagumo, widział jaki był radosny, jego chęć życia i niesieniu dobra w oczach..

- On.. Już.. Jego już ze mną nie ma.. - Czerwonowłosy powtarzał to w kółko, jak na maturę.

- Pójdę.. Zadzwonię do psychologa.. wiem, że trudno to przebywasz.. - Powiedział spokojnie i wstał. Nie chciał też by jego podopieczny widział jego własne łzy, to by tylko pogorszyło sytuację.

Gdy tylko opiekun wyszedł, Nagumo wpadł w tak zwaną histerię. Złapał się za włosy, ciągnął je, nie czuł bólu.

- Suzuno nie zostawiaj mnie!!! - wykrzyczał na cały głos, miał gdzieś, że wszyscy sąsiedzi go słyszą, że uznają go za wariata. Chciał tylko zobaczyć przyjaciela.

Za oknem światło księżyca zaćmiły chmury.

Najgorszy koszmar Nagumo się spełnił.

Zjednoczeni światłem, rozdzieleni kilometrami | Gazelle x Burn |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz