Być mordercą? To nie tak.

560 50 28
                                    

Burn stał tam, patrząc na dawnego przyjaciela. Nie mógł uwierzyć, że ktoś tak bezczelnie "zepsuł" jego humor, jego wieczną radość, jego chęci i zachowanie.

Mimo iż wiedział, że Fuusuke nie chciał go widzieć, to i tak za nim poszedł, oczywiście ukradkiem by drugi nie zauważył.

Jego zaskoczenie było wielkie gdy jasnowłosy wszedł do pomieszczenia, gdzie jeszcze tego samego dnia, przychodzili kapitanowie drużyn.

"Ale tam przecież już nikogo nie ma.." - mówił w myślach.

Niezauwarzalnie wszedł do środka. Na tak zwanym podwyrzszeniu, oświetlony na niebiesko, stał Suzuno, z niesamowicie zimną miną. Patrzył w jeden punkt, a gdy Haruya się spostrzegł, konkretnie na osobę. Osobę niesamowicie chudą, o świecąco czerwonych oczach, w stroju bramkarza.

- Jak się wytłumaczysz? Dlaczego wziąłeś tego ludzkiego dzieciaka? To raczej nam nie będzie sprzyjać. - mówił zimnym głosem, tak twardym, że nikt nie mógłby się sprzeciwić.

"Ludzkiego? Dlaczego Suzuno-kun tak mówi?" - Burn pytał samego siebie, nie mógł zrozumieć co się tu właśnie działo.

- Pozwól, że wyjaśnię.. - powiedział drugi, niezbyt przejmując się nastawieniem Gazelle'a.

- Nie potrzebuję wyjaśnień. Sam twój błąd mi wystarczył. Wytłumaczysz się przed tym chłopakiem. Mogę się założyć, że nawet nie zwrócił uwagi iż tu jest. Nie dość, że bez zgody, to wziąłeś zupełnie zepsutego gracza. - podwyrzszenie się obniżyło, Suzuno krążył po całym ciemnym pomieszczeniu. - Ciekawi mnie jedno, Dvalin'ie. Jak chcesz go rozdzielić? Twój plan jest konpletnie bez sensu. - Tym razem w jego głosie można było wykryć rozbawienie, ale nie przyjazne, prędzej dokuczliwe.

- Wszystko w swoim czasie Gazelle. - Ciemnowłosy spojrzał na niższego z powagą, wiedział od z nim nie ma nic do mówienia.

- Nienawidzę czekać. Ale nie zarwę także wiecznego spokoju Diamond Dust.

- Nienawidzisz czekać.. A sam odkładasz wyjaśnienia kapitanowi Prominence. To niezgodne z twoim zachowaniem, Suzuno-san. - Wiedział, że nie może nazywać błękitnookiego po imieniu, jednak zwrócił specjalnie szacunek, prawdopodobnie usiłując zirytować chłopaka.

W tym momencie czas dla Burn'a mógł spokojnie stanąć. Jakie wyjaśnienia? Czerwonowłosy kompletnie się pogubił.

- To co jest między mną, a kapitanem Prominence to moja sprawa, nawet nie wiem skąd wytrzasnąłeś te informacje ale radzę Ci siedzieć cicho, inaczej i twój kumpel, i twoja drużyna, nie będą mieć ciekawie. - na te słowa Dave jeszcze bardziej spoważniał. Skłonił się i bez słowa opuścił salę na odchodzie mówiąc "Dziś o 15:00".

Nagumo widząc, że Gazelle na zamiar wychodzić, prędko udał się do wyjścia biegnąc do pokoju.

- Dziś o 15:00.. - powtarzał w głowie. - Co to może być? Jaki "zepsuty" chłopak? O co w tym wszystkim chodzi?.. - trzymał za klamkę do swojego pokoju, jednak nie wchodził. - Nie. Nie stchórzę! - Puścił ją wybierając inny kierunek.

- Aiden, nie sądzisz, że to trochę dziwne?.. - usłyszał głos z obcego mu pokoju. Wszedł tam.

- Weź już się zamknij. Mówiłem, ty nawet nie wiesz jak strzelić piłką do bramki, a mimo to skiepściłeś tyle okazji. Dlatego drużyna jest zawiedziona, myśleli, że wyjdę ja. A teraz siedzimy niewiadomo gdzie. - przemierzał cały pokój, aczkolwiek nikogo nie widział. Miał wrażenie, że jest tu jedna osoba, aczkolwiek zmienia ton głosu i zachowanie podczas wypowiedzi.

- Co chwila mi przeszkadzałeś. Nikt z nas nie jest ideałem.. - głos był teraz cichrzy, niby na wyciągnięcie ręki, ale załamany.

Pokój był przedzielony na kilka mniejszych pomieszczeń, oddziałów.

Zjednoczeni światłem, rozdzieleni kilometrami | Gazelle x Burn |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz