chapter four

1.1K 49 51
                                    




          

4/6! Deaky jest wspaniały, Brian się stara, a ja ciągle zapominam że to modern!au i dziwię się za każdym razem, gdy któreś z nich używa telefonu lol

~2547 słów, sprawdzone

Kiedy Brian się budzi, wydaje mu się, że jego głowę zmiażdżył młot. Albo że przejechał po niej czołg. Wszystko jedno.

Wypuszcza z siebie cichy jęk i pociera skronie, próbując rozmasować ból. Nie może sobie przypomnieć kiedy ostatnio wypił aż tak dużo (prawdopodobnie na pierwszym roku studiów); jego ciało nie jest przyzwyczajone do takiej ilości alkoholu jaką wlał w siebie wczoraj. Cóż, teraz słono za to płaci.

Siada powoli, starając się przy tym nie zwymiotować. Jego wzrok jest nadal lekko zamglony, gardło boleśnie suche, a cały pokój wiruje. Brian próbuje sobie przypomnieć,  jak ważna była przyczyna jego wczorajszej libacji, bo jeszcze nigdy nie czuł się aż tak fatalnie jak teraz.

Zbiera siły i w końcu wychodzi z łóżka, szuka jakichś spodni i koszulki, ubiera się i toczy do kuchni, przysięgając sobie nigdy więcej nie tknąć niczego, co ma w sobie alkohol.

Idąc korytarzem słyszy przytłumione głosy dochodzące z kuchni, ale pojawia się w drzwiach, rozmowa cichnie.  Jego wzrok spotykają trzy pary oczu. Freddie posyła mu zmieszane spojrzenie, nieczęsto widząc Briana z taką szopą na głowie i przekrwionymi oczami. John spogląda na niego ze smutkiem, a w jego oczach jest coś jeszcze, coś co wygląda prawie jak... rozczarowanie.

A potem jest Roger.

Roger patrzy na niego z czymś podobnym do złości, ale przyglądając się dłużej Brian może zobaczyć, jak bardzo jest zraniony.

I nagle sobie przypomina.

Kurwa.

'Muszę już iść', rzuca Roger, wstając nagle i nakładając kurtkę. 'Idę spotkać się z Andrewem, mamy projekt do zrobienia.'

I wychodzi, strzelając drzwiami, nie zaszczycając Briana nawet spojrzeniem.

Potem następuje moment niezręcznej ciszy, a Brian przeciera zmęczone oczy. Wie, że Roger musiał powiedzieć Freddiemu i Johnowi o wczorajszej, jakże upokarzającej sytuacji i nie jest jeszcze gotowy, by zostać przez nich osądzony.

'Wcześnie wróciliście', jest tym, co decyduje się powiedzieć. Próbuje uniknąć nieprzyjemnego tematu tak długo, jak to możliwe. 'Myślałem, że nie będziecie w domu aż do popołudnia?'

Freddie prycha. 'Jest popołudnie, kochanie. Dochodzi trzecia.'

Brian osuwa się na krzesło i jęczy. 'Kurwa, spałem czternaście godzin.'

'Wyglądasz okropnie, kochanie', stwierdza Freddie wyciągając swój telefon, a Brian czuje się zbyt słabo, żeby protestować, gdy tamten robi zdjęcie. 'To idzie na instagrama.'

'Potrzebujesz czegoś?' pyta miękko John, wyglądając teraz bardziej współczująco. 'Może paracetamol? Kawę?'

'Kawa byłaby cudowna.'

John zajmuje się robieniem jej, gdy Brian chowa twarz w rękach, przypominając sobie szczegóły sprzed kilkunastu godzin.

'Słyszałem, że miałeś ciekawą noc', mówi Freddie z uśmieszkiem.

'Kurwa, najokropniejszą noc', prostuje Brian.

'Roger jest bardzo smutny', wtrąca John, podsuwając kubek z kawą pod nos starszego, razem z dwoma tabletkami paracetamolu. 'Powiedział nam, że się pokłóciliście.'

Somebody to Love |maylor one shot| tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz