chapter six

894 41 32
                                    




dotarliśmy do końca!! aż mi smutno troszkę :( ale już znalazłam kolejnego os, więc czekajcie z niecierpliwością, bo póki mam ferie, to będę tłumaczyć ile wlezie hihi

~1 186 słów, sprawdzone~

          

10 lat później

'Oh do kurwy nędzy!', Brian przewraca oczami, gdy po raz trzeci próbuje przekręcić kluczyk w stacyjce. 'Głupie gówno.'

Czuje, jak jego frustracja rośnie, a naprawdę dzisiaj nie jest na to odpowiedni moment.

'Musimy kupić nowy samochód', stwierdza Roger poprawiając zsuwające się okulary przeciwsłoneczne. 'Ten się praktycznie rozpada, Bri.'

'Najdroższy', Brian wzdycha, patrząc swawolnie na swojego chłopaka, 'bądź tak miły i zamknij się, a ja w końcu to uruchomię i będziemy mogli jechać.'

Roger pokazuje mu język i z uśmiechem otula się bardziej swoim futrem.

Brian starał się naprawić ich auto nieskończenie wiele razy, ale chyba w końcu będzie zmuszony przyznać, że faktycznie potrzebują nowego. Po prostu nie może zrozumieć czemu, ze wszystkich dni, musiało się popsuć akurat dzisiaj.

Jedno z tylnych drzwi się otwiera i John wpakowuje się na tylne siedzenie.

'Przepraszam za spóźnienie', wydycha, oddychając ciężko, a jego policzki są zaróżowione. 'Nasza opiekunka zrezygnowała w ostatniej chwili i musieliśmy na szybko znaleźć zastępstwo.'

Pochyla się do przodu i daje każdemu z nich całusa w policzek na przywitanie.

'Twoje włosy są jeszcze bardziej miękkie niż zazwyczaj', zauważa Roger, dotykając ich z aprobatą. 'Wyglądasz dobrze.  Co zdecydowaliście? Vernon zostaje w domu z dziećmi, a ty jedziesz z nami do cyrku?'

'Będzie dobrze', John mówi, przewracając oczami. 'To tylko wesele. Tak się składa że lubię wesela, wiesz?'

'Tak, ale to wesele Freddiego', dodaje Roger. 'Wiesz jaki Freddie staje się na weselach. Pamiętasz jak zachowywał się u ciebie?'

John chichocze. 'Nie przypominaj mi. W pewnym momencie myślałem że Vern mu przywali.'

'Dokładnie. Więc wyobraź sobie jak będzie na jego własnym weselu. Będzie miał jeszcze lepszy dostęp do wszelakich trunków.'

'Będzie dobrze. Jim będzie miał na niego oko', tu John przerywa na chwilę, zauważając że nadal stoją w miejscu. 'Czekamy na kogoś jeszcze?'

'Mamy drobne problemy samochodowe', Brian mamrocze, próbując po raz kolejny odpalić silnik i wzdycha z ulgą, gdy w końcu się uruchamia. 'Cóż, już jesteśmy spóźnieni, więc postarajmy się dojechać jak najszybciej.'

Mimo, że Brian łamie po drodze praktycznie wszystkie obowiązujące przepisy (ku uciesze Rogera i przerażeniu Johna), i tak docierają piętnaście minut po czasie.

Freddie strzela im zabójcze spojrzenie, gdy wtaczają się w połowie ceremonii i jedynym, co Brian może w tej chwili zrobić jest oferowanie mu najbardziej przepraszającego uśmiechu z bezgłośnym 'wybacz'. Przynajmniej Jim wygląda na relatywnie rozbawionego.

Wydaje się, że pod koniec ceremonii Freddie nie pamięta już o dramatycznym spóźnieniu przyjaciół; strzela im zadowolone spojrzenie, gdy biją brawo podczas pocałunku młodej pary.

Freddie i Jim wyglądają na tak szczęśliwych i są tak piękni, że Brian nie może powstrzymać się przed spojrzeniem na Rogera, stojącego obok niego, który wygląda równie doskonale. Czasami nadal zapomina że nic go nie powstrzymuje przed pochyleniem się i pocałowaniem go tu i teraz. Nic nie powstrzymuje go od wzięcia młodszego w ramiona, położenia mu dłoni na udzie czy głaskania jego włosów. Nawet po tylu latach Brian uwielbia fakt, że ma możliwość dotykania Rogera w ten sposób.

Somebody to Love |maylor one shot| tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz