Nanae
*
~ Nareszcie, udało mi się zebrać resztki odwagi i skoczyć...
Niestety nie nacieszyłem się tym zbyt długo, ponieważ poczułem, że spadam w przeciwną stronę niż planowałem. - C-co?! - Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem wysokiego bruneta, który właśnie przeszkodził mi w dokonaniu samobójstwa.
Może i jestem w pełni świadom tego, co miało się przed chwilą zdarzyć, to jednak moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa i wykonania choćby jednego, najmniejszego ruchu. Próbowałem wstać z chłopaka, ale mój wysiłek nie okazywał żadnego efektu. Na dodatek cały czas się trząsłem, a mój głos załamywał, więc to też wcale nie ułatwiało mi tego zadania.
Po upływie niecałej minuty poczułem, jak chłopak pode mną zaczął się poruszać i próbować wstać, co zresztą udało mu się to, bez jakiegokolwiek problemu. Kiedy ułożył się w pozycji siedzącej, skupił swój wzrok na mnie. W odpowiedzi chciałem mu głupio nagadać za to, że to przez niego nadal będę musiał nadal użerać się ze sobą jak i innymi irytującymi ludźmi, w tym okrutnym świecie.
Jednak udało mi się tylko wydostać z gardła ciche jęknięcie. Aby to wszystko ładnie i pięknie jeszcze udekorować, rosnący ból w lewym ramieniu i w okolicach brzucha był wisienką na torcie, mojego pechowego dnia..
- Ej mały, wszystko w porządku?- usłyszałem, po chwili krępującego milczenia, głos nieznajomego. Był tak.. tak kurewsko seksowny. W tym samym momencie mogłem poczuć jego ciepły i przyspieszony oddech na mojej skórze, przez co dostałem gęsiej skórki na całym ciele.
Zdecydowałem podnieść głowę i przyjrzeć się twarzy mojego w y b a w c y . Kiedy to zrobiłem, on wpatrywał się we mnie uważnie z szeroko otwartymi oczami. Od razu poczułem, jak na moich policzkach po raz drugi w dniu dzisiejszym, wkrada się rumieniec. W ułamku sekundy przykleiłem się do chłopaka, aby zakryć swoje zawstydzenie, równocześnie ściskając klasyczny dla wielu prefektur w Japonii, czarny mundurek szkolny. Kiedy to uczucie znikło, zastąpiło je zakłopotanie, więc ponownie podjąłem próbę zilustrowanania osoby siedzącej na przeciwko. Powoli powędrowałem wzrokiem ku górze i mogłem w końcu lepiej mu się przyjrzeć.
Przede mną siedział uczeń, bodajże drugiego roku z czarnymi, upiętymi w luźny kok włosami. Niektóre z kosmyków spadały na jego twarz zasłaniając częściowo oczy, które miały barwę pastelowego błękitu. Był dobrze zbudowany i na pewno wyższy od wszystkich ludzi, których miałem szansę spotkać oraz, co ważniejsze zapamiętać. Z wyglądu przypominał mi na takiego chłopaka, który za pewne ma wokół siebie wianuszek przyjaciół i szalejących jego osobą dziewczyn.
W skrócie super-duper-hiper-ultra-mega przystojniak, który z pewnością jest też dobrze obdarzony przez boga.
Po dłuższej chwili, gdy tak się mu przyglądałem, przypominałem sobie, że jeszcze nie odpowiedziałem mu na wcześniej zadane przez niego pytanie, odnośnie mojego stanu zdrowia.
Oczywiście mogę mu powiedzieć, ale jak na razie nie mam powodu ani chęci. Za to chciałbym się dowiedzieć, dlaczego mnie uratował. Przecież każdy się mnie boi i każdy na pewno uciekł by na widok kogoś takiego jak ja, więc czemu?- D-d-dlaczego nie p-pozwoliłeś mi umrzeć?- zapytałem nadal ochrypniętym głosem - p-prawie mi się udało, jeszcze chwila, a byłbym wolny.- do powiedziałem ostatnie zadanie nie licząc, nawet na jakąkolwiek odpowiedź typowego playboya.
-Dlaczego w ogóle próbowałeś 'to' zrobić. Jesteś głupi?! Nie wiesz, że powinieneś cenić sobie życie?! - Niespodziewanie podniósł ton głosu, na co się wzdrygłem i jak na życzenie zacząłem się jeszcze bardziej trząść.

CZYTASZ
|| Zejdź ze Mnie ||
Paranormal- Rozumiesz już, Kamikoshi-kun? - Mhm... teraz lepiej rozumiem skąd biorą się ich zachowania i wiem, że bardzo często wynikają z podświadomych kompleksów i zahamowań lub przeżytej traumy. Trudno więc obwininiać ich o złe zachowanie i bezmyślność...