*Nie spodziewałem się poznać tak szybko ojca tej kruszynki. Myślałem, że trochę czasu minie za nim to się wydarzy. Ale niestety, jak dobrze widać. ~ pomyliłem się.
Odwrót taktyczny wydaję się bardzo dobrym rozwiązaniem, ale wolę tego nie próbować ani o tym nie myśleć. Ten człowiek wygląda jakby był jednym z tych kulturystów, co pokazywali w telewizji. ~ A jak jest głodny i mnie zje?! Nie chce jeszcze umierać, jest tyle rzeczy do zrobienia!
-Tato, to nie tak jak myślisz..- Zaczął rozmowę Nanae, odrywając się od mojej klatki piersiowej - On mi po prostu pomógł i nie musisz się martwić, nie zrobiłby mi krzywdy.
-A skąd masz taką pewność?
Odwróciłem głowę w stronę chłopaka stojącego naprzeciwko wysokiego mężczyźny. Widać było w jego postawie, że zastanawia się nad odpowiednią odpowiedzią.
-Może najpierw ci go przedstawie. Tak więc to jest Sugawara Tomoe i jest.. -
-Tomoko - poprawiłem go. - nazywam się Sugawara Tomoko. Bardzo mi miło poznać Pana osobiście. - Dokończyłem i wyciągnąłem rękę w kierunku ojca białowłosego. Ten zawahał się, ale nie na długo, ponieważ po krótkiej chwili złączył nasze dłonie w żelaznym uścisku.
-Czyli jednak go znasz. Mogę się dowiedzieć co cię łączy z tym młodym człowiekiem? - zapytał schludnie ubrany blondyn, cały czas spoglądając na moją osobę .
-Jesteśmy..- zawiesił się chwilkę, po czym dodał - Przyjaciółmi.
Kiedy to oznajmił, kąciki moich ust znacznie się powiększyły, tworząc wyrazisty łuk, a w oczach aż gromadziły się iskierki radości, niczym tę z odpalonych zimnych ogni w Sylwestra. ~ Więc się zgodził! ~ Pomyślałem. Niestety ta radość powoli zaczynała znikać z mojej buźki, ponieważ ręka mężczyzny zacisnęła się mocniej, a na jego twarzy można było wyczytać niezadowolonie.
-Naprawdę? - Zapytał podejrzliwie.
-Yhym. - Skinąłem natychmiast, gwałtownie głową.
-Czyli znalazłeś sobie przyjaciela. - skomentował pod nosem i zwrócił się do mnie - Traktuj dobrze mojego syna. - Poluzował w końcu swój uścisk, uwalniając moją, mocno zaczerwienioną dłoń i szybko skierował swoje kroki w stronę amerykańskiego samochódu terenowego — jeep'a.
Myślę, że nie zrobiłem zbyt dobrego wrażenia. Jest też taka możliwość, że znienawidził mnie od pierwszego wejrzenia. A mówili, że tyczy się to tylko miłości. Zostałem brutalnie oszukany.
-Przepraszam cię za niego. Z-zawsze zachowuje się tak nieprzyjemnie w stosunku do nowo p-poznanych ludzi. Jednak, jak się go bliżej pozna t-to można przekonać się, że nie jest wcale taki zły na jakiego wygląda.
-Nie przejmuj się tym, przecież nic się nie stało. - próbowałem przekonać samego siebie.
-Ale twoja ręka.. - zaczął smutno chłopak.
-Naprawdę nic mi nie jest, nawet nie boli. - składałem. ~ Boli mnie niemiłosiernie, przez moment myślałem, że będzie musiała zostać amputowana. Chociaż wiem, że hiperbolizuje to i tak mam co do tego wątpliwości. - Kamikoshi-kun jeśli to nie problem, mógłbyś podzielić się swoim numerem telefonu, czy może wolisz abym to ja ci dał swój?
CZYTASZ
|| Zejdź ze Mnie ||
Paranormal- Rozumiesz już, Kamikoshi-kun? - Mhm... teraz lepiej rozumiem skąd biorą się ich zachowania i wiem, że bardzo często wynikają z podświadomych kompleksów i zahamowań lub przeżytej traumy. Trudno więc obwininiać ich o złe zachowanie i bezmyślność...