*Nanae
*
Prawie dostałem zawału, kiedy ktoś pociągnął mnie do tyłu, a ja poczułem, że spadam. Na moje szczęście, kruche ciało zostało złapane przez niespodziewanego natręta, ale niestety dusza już nie mogła nacieszyć się tym cudownym uczuciem, jakim był spokój. Było tak, ponieważ po chwili poczułem ciężar na moich ramionach oraz zostałem brutalnie obrócony o 180° w stronę nieznajomego.
Kiedy mój wzrok zatrzymał się na nim, od razu podniosło mi się ciśnienie, a w żyłach aż gotowała się karmazynowa krew na widok, jednak znajomej buźki.
- Zanim wyjdziesz, mogę dostać twój numer telefonu?! – zapytał szybko wysoki brunet, mając tym samym lśniące, chyba z podekscytowania, widoczne iskierki w oczach.
Patrzyłem na niego w nie małym szoku. Mógłbym nawet przytoczyć stwierdzenie, że osłupiałem. Rosnąca złość jakby wyparowała, nie pozostawiając ani jednego śladu i podając pałeczkę, czemuś o wiele ważniejszemu. Serce zatrzymało się, kiedy mózg przeanalizował słowa wypowiedziane przez chłopaka stojącego naprzeciwko. To był pierwszy raz, kiedy ktoś z uczniów placówki edukacyjnej w całym jego nędznym życiu, zainteresował się nim. Na tyle mocno, aby chociażby zapytać się o numer kontaktowy.
Nie miałem zielonego pojęcia, co w takim momencie powinienem zrobić..
~ Odpowiedzieć Tak, po czym podać wcześniej wspomniany numer, czy zignorować całą zaistniałą sytuacje i wyrwać się z dużych, ciepłych dłoni gimnazjalisty, tym samym, szybko kierując się do pojazdu ojca?
Natychmiast rozpocząłem burze mózgów. Chciałem znaleźć rozwiązanie tego problemu oraz jaka byłaby odpowiednia reakcja na zadane, przed chwila pytanie. Niestety nie dane mi było nad tym za wiele pogłówkować. W pewnej chwili przystojniak, jakby wyciągnięty z chwilowego letargu, odruchowo wypuścił z ust ciche och razem z wydychanym przez niego powietrzem i momentalnie odsunął się ode mnie.
- Przepraszam, musiałem cię nieźle tym wszystkim przestraszyć, prawda? – odpowiedział, nie dopuszczając mnie do słowa. - Gdzie moje maniery, nazywam się Sugawara Tomoko. – wyciągnął do mnie dłoń, którą z lekkim zawahaniem złapałem.
- K-kamikoshi Nanae.
- Więc, co do tego pytania z przed kilku minutek.. powiedziałem to, nawet nie myśląc za dużo nad samą wypowiedzią. Bardziej rozchodziło się o to, że chciałbym z tobą porozmawiać.
- C-chciałbyś porozmawiać? Ze mną? – Zapytałem z niedowierzaniem w jego kierunku, pokazując palcem wskazującym na samego siebie. – Dlaczego miałbyś tego chcieć?- Dopytywałem.
- Dlaczego? Hmm.. Może dlatego, że wydajesz się bardzo interesujący?
- Ja interesujący, jeszcze czego. – Zakpiłem z jego odpowiedzi.
- Wiesz, nie zawsze widzi się tutaj kogoś takiego jak ty, a w szczególności takiego zachowania, które pokazałeś na dachu budynku. Tak naprawdę widzę cię też tutaj po raz pierwszy, więc to chyba normalne, że uważam ciebie za ciekawą osobę..
Kiedy zaczął temat, mojej próby samobójczej, przestałem go słuchać i wzdrygnąłem się na samą myśl o tym. Pomysł powiadomienia dyrekcji i nauczycieli o tej sytuacji, na pewno nie widniał na liście rzeczy, które chciałbym aby się spełniły. Gdyby ten wyrośnięty dzieciak rozpowiedział o tym, wtedy to nie miałbym życia. Na pewno zamknęliby mnie pod kluczem w jakieś izolatce. A akurat taka przyszłość mi się nie marzy.

CZYTASZ
|| Zejdź ze Mnie ||
Paranormal- Rozumiesz już, Kamikoshi-kun? - Mhm... teraz lepiej rozumiem skąd biorą się ich zachowania i wiem, że bardzo często wynikają z podświadomych kompleksów i zahamowań lub przeżytej traumy. Trudno więc obwininiać ich o złe zachowanie i bezmyślność...