*Perspektywa Feliksa Łukasiewicza*
Obudziłem się ze strasznym bólem głowy... Nawet nie tylko głowy, ale i całego ciała. Ostatnią rzeczą jaką pamiętałem jest to, że szukałem Lici. W powietrzu unosiły się kłęby kurzu i dymu, budynki płonęły ogniem. Słyszałem strzały oraz krzyki kobiet i dzieci. Widziałem mężczyzn, którzy prowadzili swoje rodziny w bezpieczne miejsce. Ja szukałem swojego najdroższego przyjaciela. Kiedy już go zauważyłem i miałem ostrzec przed postacią stojącą za nim... Po prostu nastała ciemność.
- Generalnie, to gdzie ja jestem? - Szepnąłem do siebie, rozglądając się po jasnym pokoju.
Ściany były całkowicie białe, przez co ciemne meble dosyć ładnie z nimi kontrastowały.
No ale niestety wystrój pokoju nie był w moim typie. Pomieszczenie wyglądałoby o wiele lepiej, gdybym mógł przemalować je na chłodny lub pudrowy róż, a meble z ciemnego drewna zamienić na jakieś białe, albo przynajmniej jasne. Do tego białe i amarantowe dodatki...W pewnym momencie ciemne drzwi uchyliły się i stanął w nich Gilbert Beilschmidt.
Tylko dlaczego właśnie on?
- Jak się czujesz, Feliksie? - Spytał Prusak, jakby nie miał lepszych rzeczy do roboty, niż martwienie się o mój stan... To jakiś zakład? A może próbuje się mi przypodobać? Marne szanse, że tak po prostu się o mnie martwi.
- To jest twój pokój? - Zignorowałem jego pytanie. Mam mu po prostu odpowiedzieć? Ani mi się śni! Znając go, to zacząłby się śmiać. Mimo wszystko albinos łatwo się denerwuje, a mówiąc szczerze, dla jego miny warto go powkurzać~
- Tak - Mruknął, próbując opanować spokojny ton głosu.
Mój plan działa!
- To by się przydały jeszcze obrazy Jana Matejki - Zażartowałem, rozglądając się po pokoju.
- Przestań, Feliks. To nie czas na żarty - Przerwał mi. Jakaś wojna, czy co? Ah, tak. Wojna - Powiedz, jak się czujesz? - Usiadł obok mnie na białej pościeli, a ja postanowiłem się od niego odsunąć. Poskutkowało to lekkim bólem. Nie miałem pewności czy nic mi nie zrobi, prawda? I nie chciałem mu odpowiadać...
- Czemu nie jestem u siebie? - Zapytałem albinosa po dłuższej chwili ciszy - A poza tym, gdzie jest Licia?
- Ten twój uroczy przyjaciel? Jest u Ivana. Znaleźliśmy was wczoraj. Biedni, samotni... Jednak szczęście, że udało nam się was złapać zanim uciekliście razem! - Zaśmiał się, jakby to było coś normalnego. Jednak to nie jest normalne.
- Po co? Na co wam my? Czemu to zrobiliście?! Ja chcę do Lici! - Krzyczałem, próbując ukryć łzy zbierające się w kącikach moich oczu. To podlicza się pod porwanie! On jest głupi czy głupi?!
- Spokojnie, zobaczycie się jeszcze kiedyś - Przybliżył się do mnie bardziej. Nachylił się nade mną, zbliżając swoją twarz jak najbliżej mojej. Zacisnąłem powieki. Nie wiedziałem co robić... Nie wiedziałem co on chce zrobić! - Na razie razem z Wanią będziemy was pilnowali. Jakbyście chcieli uciec - Dotknął swoim nosem tego należącego do mnie i wrócił do swojej poprzedniej pozycji.
- C-co ty odwalasz?! - Krzyknąłem. Jakbym był bardziej sprawny to bym albo się na niego rzucił, albo od razu uciekł.
- Ja? Nic... Ale warto byłoby się odwdzięczyć - Jak widać, ta sytuacja bardzo bawiła Prusaka.
- Nie za bardzo ciebie rozumiem... Mam się odwdzięczać za to, że mnie porwałeś?! - Podniosłem głos.
On naprawdę działa mi na nerwy...

CZYTASZ
Podcięte Skrzydła || PrusPol
ФанфикZastanawiałeś się kiedyś jak czuje się osoba, która po przebudzeniu zdaje sobie sprawę, że nie może wrócić do ojczyzny? Do tego wie, że musi żyć z osobą, której szczerze nienawidzi. Wie, że jeśli nic z tym nie zrobi, nie uda jej się wydostać. Feliks...