[4] przesłuchanie Howarda Starka

783 88 40
                                    

halsey - control 

"I can't help this awful energy
God damn right, you should be scared of me
Who is in control?"

"I can't help this awful energyGod damn right, you should be scared of meWho is in control?"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

Howard Stark lubił krzyczeć, za to Fury nienawidził, gdy ktoś wchodził mu na głowę, co prowadziło do ciągłych konfliktów między wspomnianą dwójką mężczyzn. Poznali się lata temu dzięki okolicznościom służbowym - Stark niegdyś był ich konsultantem w sprawach broni wykorzystywanej przez ambitniejsze jednostki lub całe gangi napadające banki, czy centra handlowe dla łatwego zysku. Umowa została dawno rozwiązana i, chociaż Nick niezaprzeczalnie był wdzięczny zasługom mężczyzny - wiele razy uratował jego ludzi z ogromnych opresji - to nie zamierzał uśmiechać się pobłażliwie oraz kłaniać na każde jego życzenie, gdy ten kolejnego dnia pojawił się w jego biurze z burzliwym nastawieniem. 

– Nie wiecie, z czym macie do czynienia! – wykpił ich, poprawiając ze zdenerwowania spinki na mankietach śnieżnobiałej koszuli. – Doskonale zdajesz sobie sprawę, że tylko ja będę w stanie rozpracować to ustrojstwo. 

– Moi technicy to wykwalifikowani ludzie – odchrząknął ze złością i urazą komendant. – Jeśli zajdzie taka potrzeba, wezwiemy specjalistów, ale napisanie instrukcji do zbroi zbudowanej przez twojego syna nie jest priorytetem. Nie naszym. 

Czarnoskóry mężczyzny ani przez chwilę nie miał wątpliwości, dlaczego prezes Stark Industries złożył wizytę jemu, zamiast posłusznie ruszyć we wskazane miejsce, na którym oczekiwał go śledczy. Oczy świeciły mu się złotem, tym samym, co Iron Man spoczywający bezpiecznie w zamkniętym na cztery spusty pomieszczeniu, o ile nikt nad nim nie pracował w danym momencie. Fury uznał, że bezczelność musi być cechą rodzinną Starków. 

– Do cholery, Howard – zirytował samego siebie przez własne przemyślenia – Jeśli chcesz położyć na tym łapy, pogadaj ze swoim dzieciakiem, aby nie przedłużał wszystkiego. Wtedy może, gdy maszyna straci miano dowodu, ktoś ci ją wyda. 

Stark zacisnął dłonie ze wściekłości, wpychając je głęboko w kieszenie grafitowych spodni od garnituru, które zdecydowanie nie przywykły do takiej gwałtowności, bo rozepchnęły się niebezpiecznie, niemal nie rozrywając podszewki w środku. Nick nie chciał mu pójść na rękę jak większość znająca jego nazwisko, wpływy, czy kontakty, za co przeklął go w duchu. 

– Rogers na ciebie czeka – Fury postanowił zakończyć ich niemiłą wymianę zdań. – Lepiej, abyś też nie przedłużał. 

Tym razem jednak wstał zza swojego biurka, mając zamiar osobiście odprowadzić mężczyznę, by mieć już pewności, że nie będzie się snuć po jego komisariacie bez niczyjej wiedzy, knując coś pod czarną, lśniącą czupryną. 

Swojego podwładnego zastał przed pokojem przesłuchań i aż zaczął mu zazdrościć, że do tej pory niemal w ogóle nie miał do czynienia z ich dzisiejszym gościem, a zarazem nie umiał zdobyć się na współczucie przez nadchodzącą między nimi rozmowę. Wciąż był zbyt zdenerwowany, dlatego, nim Steve wszedł za biznesmanem do pokoju, zatrzymał go i mruknął pod nosem:

nobody likes a winner | tony starkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz