marina - oh no!
"I know exactly what I want and who I want to be
I know exactly why I walk and talk like a machine"***
Rogers zdecydował się zachować zawartość czarnej skrzynki dla siebie. Odkąd był głównodowodzącym w tej sprawie, miał pełne prawo nie dzielić się z podwładnymi znalezionymi dowodami, co, niestety, jeśli nie będzie ostrożny, w przyszłości obróci się przeciwko niemu jako "utrudnianie śledztwa". Jednak mężczyzna nie poddawał się w swoich postanowieniach - będzie walczył o zaufanie nastolatka, pozostawiając spinkę od mankietu w tajemnicy, czyniąc to ich pierwszym, wspólnym sekretem. Nie mógł ryzykować powierzenia informacji komukolwiek innemu, kto mógłby nawet przypadkiem zdradzić się przed Tonym. Liczył, że ten obrót spraw nakłoni chłopca do współpracy, a ona doprowadzi do nie aż tak tragicznego rozwiązania. Jeśli wspomniany Stane Obidiah był tak dobry, jak uważano, a przecież przypisywano mu tytuł adwokata diabła, to wyrok zostanie złagodzony.
Jednak nadal nie był żadnym wielkim powiernikiem tajemnic w porównaniu z Jamesem Rhodesem, który zostawał wskazywany przez wszyskich nauczycieli jako najlepszy przyjaciel Starka. Z ich słów wynikało, że spędzali każdą przerwę razem, przeszkadzali na lekcji cichymi rozmówkami, zawsze pracowali wspólnie nad projektem i zwyczajnie na świecie lubili się, więc jeśli Tony miałby komuś przyznać się do zamierzonych zamiarów, mógłby to być właśnie kolejny wezwany na posterunek.
Nie wiedział, czego mógł spodziewać się po nim. Czy był może uwikłany w całą intrygę i zaprowadzi kapitana znów fałszywym tropem, czy nieudolnie wygada coś, co powinien zachować tylko dla siebie? Cóż, był w końcu bliski Tony'emu, a kiedy wpadasz między wrony, zaczynasz krakać jak one - to kazało mu uzbroić się przed rozmową w cierpliwość. Powtórzył sobie również jak przed trudnym testem w liceum wszelkie chwyty manipulacyjne, które mógłby wykorzystać na nastolatku.
Aczkolwiek w Jamesie nie było nic z sarkastycznego, cynicznego śmiałka gotowego wodzić za nos cały posterunek policji. Czarnoskóry chłopak o krótko przyciętych włosach może nie był specjalnie zainteresowany przesłuchaniem, ale zdając sobie sprawę, że współpraca będzie oznaczała szybsze zobaczenie osadzonego, odpowiadał na pytanie z większą lub mniejszą chęcią ku uldze mężczyzny, niczego nie komplikując. Był także bardzo uprzejmy, co ostatnio dla Steve'a okazywało się rzadkością, musząc radzić sobie z bogatymi czubkami.
– Możesz mi opowiedzieć o tamtym dniu? – poprosił go w końcu, po dopytaniu o jego stosunki z Tonym, ostatnich zwierzeniach albo możliwych przechwałkach o nowym projekcie, na co Rhodes kiwał przepraszająco głową, nie przypominając sobie nic istotnego.
– Przykro mi, ale nie będę zbyt przydatny – podrapał się po karku, patrząc na blat. – Źle się czułem rano, nie poszedłem na zajęcia.
CZYTASZ
nobody likes a winner | tony stark
FanfictionŚwiat zadrżał na krótką chwilę przed Tonym Starkiem jak on jeszcze nigdy.