•6•

370 44 1
                                    

Natłok myśli nie pozwalał Sakurze zmrużyć oka, a co dopiero pogrążyć się w głębokim śnie. W głowie dziewczyny gromadziło się coraz więcej pytań, jednak brakowało na nie odpowiedzi. Lecz najbardziej zastanawiało ją to, kto mógłby być zdolny do zabicia Akemi. Według Sakury, jej siostra nie miała żadnych wrogów. Była bardzo dobrą i otwartą dla wszystkich ludzi osobą. Nie raz, kiedy przechadzały się razem po mieście Akemi zaczepił jakiś bezdomny, proszący o parę miedziaków. Dziewczyna kochała również dzieci. Od dłuższego czasu starała się z Hiro o własne i w końcu się udało. Niestety tylko Sakura zdążyła się o tym dowiedzieć. Starsza siostra poprosiła ją, żeby nikomu tego nie mówiła. Sama chciała to ogłosić podczas zjazdu rodzinnego jej męża, na który zostali zaproszeni Sakura, jak również jej rodzice. Jednak już nigdy ta wiadomość nie wypłynie z jej ust. Dlaczego to musiało spotkać akurat Akemi? Sakura nie wiadomo dlaczego miała w sobie poczucie winy. Nie chciała go mieć, ale coś z tyłu głowy mówiło jej, że tak naprawdę to miało się skończyć inaczej. To ona powinna zginąć.

Nagle z zamyślenia wyrwał Sakurę dźwięk otwieranych drzwi. Do pokoju dziewczyny weszła jej matka. Po wyglądzie kobiety można było się domyśleć, że tak jak córka nie mogła zasnąć. Na jej głowie panował nieład, a jej oczy były czerwone. Nie wiadomo czy od łez czy braku snu. Choć pewnie obie odpowiedzi były poprawne. Masami cicho zamknęła za sobą drzwi i podeszła do łoża Sakury. W jej oczach już nie było widać pustki, tylko smutek i... Strach. Prawdopodobnie wynikał on z obawy o życie jej drugiej córki.

Kobieta delikatnie usiadła na końcu łóżka i wpatrywała się w swoją córkę. Tym razem Sakura odwzajemniła spojrzenie, a na jej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech, pełen bólu i cierpienia. Po kilku minutach ciszy Masami odezwała się:

- Jak się czujesz?

- Zawsze mogło być gorzej - odrzekła ze sztucznym optymizmem dziewczyna.

Po tych słowach znowu w pomieszczeniu zapanowała cisza. Cisza, która najwyraźniej była im potrzebna. Za oknem można było usłyszeć urokliwy śpiew ptaków oraz szumiące liście. Słońce subtelnie muskało Sakurę oraz jej matkę po twarzy. Ich złote oczy zaczęły delikatnie błyszczeć, a na twarzy Masami można było dostrzec niewielkie piegi.

- Mamo...

- Tak córko? - zapytała Masami.

- Ja wiem, że tak naprawdę to ja powinnam umrzeć, tylko dlaczego? Co jest ze mną nie tak? - w tym momencie dziewczyna zaczęła głośno szlochać. Matka od razu się do niej przysunęła i mocno ją przytuliła. Z jej oczu także zaczęły wypływać pojedyncze łzy.

- Kochanie, żadna z was nie powinna umrzeć. Nie możesz się obwiniać za to, co się stało. To ludzie, którzy zrobili tak okropną rzecz twojej siostrze powinni mieć poczucie winy, nie ty. Nie jesteś niczemu winna. Zapamiętaj to.

- Dobrze mamo.

- Mam do ciebie pytanie. Czy dałabyś radę przyjść za godzinę do ogrodu? Ja z ojcem chcielibyśmy z tobą o czymś porozmawiać.

- Raczej dam radę, mogę tam nawet przyjść za pół godziny.

- Wiesz, twój ojciec musiał coś załatwić i nie powinien się wyrobić do tego czasu.

- Rozumiem, to za godzinę w ogrodzie?

- Tak Sakuro.

Po tych słowach Masami wyszła bez żadnego pożegnania.






JEZU! Przepraszam was za tego śmiecia, ale nie mam teraz weny i przede wszystkim czasu na pisanie. I wiem, że te dialogi to takie drewno, ale jestem w nich naprawdę słaba i mam nadzieję, że w przyszłości będzie lepiej :))

Także no buziak i...

Elo.

 𝐓𝐫𝐚𝐢𝐭𝐨𝐫||ᴇɴᴅᴇᴅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz