•3•

545 47 0
                                    

Po czterech minutach biegu Sakura znalazła się na miejscu. Jej oczom ukazała się ogromna posiadłość, wybudowana na wzór innych domów bogatych mieszkańców Narodu Ognia. Przy drodze do głównych drzwi domu rosły piękne, czerwone róże, którymi osobiście zajmowała się matka dziewczyny. Kobieta nie ufała żadnemu ogrodnikowi, bojąc się, że któryś zniszczy jej ciężką pracę.

Kiedy Sakura stanęła przed wielkimi drzwiami, miała chwilę zawahania czy wejść do środka. W jej głowie pojawił się plan ucieczki. Jednak szybko wybiła sobie ten pomysł. Nie mogła tak po prostu zostawić rodziców. Mieli w niej duże i ostatnie pokłady nadziei. Nie chciała ich zawieść, ponieważ bardzo ich kochała. Mimo, że wyrządzili jej taką krzywdę, to w końcu byli jej rodzice. Szczególnym uczuciem darzyła matkę, którą kochała bezwarunkowo. To ona nauczyła ją władać ogniem, przygotowywać najpyszniejsze ciasto. Jednak najbardziej dziewczyna dziękowała matce za to, że nauczyła ją przebaczać nawet za najgorsze czyny. Kiedy wujek Sakury zginął z rąk magów wody, ona im wybaczyła, pomimo tego że tak bardzo skrzywdzili jej rodzinę. Wybaczyła również swoim rodzicom. Wmawiała sobie że zrobili to dla jej dobra. Lecz w głębi duszy wiedziała, że nie może tego zrobić. Jej serce należało już do kogoś innego. Kogoś, kogo kochała.

Wreszcie dziewczyna zebrała się w sobie i weszła do środka. Wiedziała, że jej rodziciele już od dawna na nią czekają. Kiedy przekroczyła próg domu, ujrzała jak zwykle pięknie lśniące kafle, w których można było się przejrzeć. Przed oczami ukazały jej się również kolejne drzwi, nie mniej zdobione niż poprzednie. Kiedy podeszła do wejścia, drzwi same się uchyliły. Zdziwiona dziewczyna weszła do środka z pewnymi obawami, które na szczęście nie były potrzebne. Przy wielkim stole, którego blat był wykonany z czarnego marmuru, siedzieli rodzice Skury. Ich twarze nie wyrażały żadnych emocji, a w oczach można było dojrzeć tylko pustkę. Obawy dziewczyny powróciły. Wiedziała, że jej matka i ojciec nie przeżyli by aż tak bardzo jej zniknięcia. Wolnym krokiem ruszyła w stronę swoich rodzicieli. Nagle jej matka szybko podniosła się z miejsca i popędziła w stronę swojej córki. Obdarowała ją bardzo mocnym uściskiem. Nagle Sakura poczuła coś mokrego na swoim ramieniu. Były to łzy jej rodzicielki.

Wtem ze swojego miejsca wstał również ojciec Sakury. Podszedł do swojej żony i położył rękę na jej ramieniu, dając jej znak, żeby przestała już przytulać swoją córkę. Kobieta powoli puściła swoje dziecko i spojrzała na nie ze łzami w oczach. W tym momencie dziewczyna wiedziała, że musiało stać się coś strasznego. Nie chodziło już nawet o to, że u jej ojca można było dostrzec łzy. Czuła po prostu, że stało się coś złego. Po minucie ciszy dziewczyna zapytała się:

- Co się stało?

Wreszcie jej ojciec z trudem wydusił z siebie dwa słowa. Słowa, które zmieniły wszystko.

- Zabili Akemi.


Tak, wiem że krótkie ale nie mam teraz czasu na pisanie. I od razu uprzedzam - nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział.
To tyle ode mnie.
Buziaczki.
I jeszcze więcej buziaczków.
I żeby nie dopadła was deprecha :D

 𝐓𝐫𝐚𝐢𝐭𝐨𝐫||ᴇɴᴅᴇᴅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz