Po wejściu do klubu, szukałam okazji gdzie będę mogła się stąd wyrwać.
- Pamiętaj Collins żadnych numerów.- powiedział Justin, to trochę dziwne bo to, tak jakby czytał mi w myślach i wiedział, że coś kombinuje. Ale cóż lepiej mieć oczy i uszy dookoła głowy. Przynajmniej przy Bieberze. Nagle usłyszałam chichot, który przerwał moje rozmyślania. Był to oczywiście damski chichot. Ludzie, serio laska śmiała się jak hiena, a o jej wyglądzie już nie wspomnę...
- Siema bizzle! - krzyknął czarnoskóry facet i wszyscy przybyli z nim piątki na przywitanie.
-Justin, a kim jest ta prześliczna młoda dama u twego boku?
- Me... Sophie, Sophie Martinez- powiedział Justin ściskając mnie za rękę
- Witamy cie w naszym gronie. Kim jesteś dla Biebera jeśli można wiedzieć? - spytał mężczyzna
-Ummm. . Jestem jego dziewczyną.
-Tak Sophie to moja dziewczyna. -potwierdził Bieber zirytowany.
- Juss może chciałbyś iść na górę? - zapytała ta dziewczyna.
-Nie, dzięki Ana. Mam dziewczynę.
- powiedział Justin z nutką rozmawiania w głosie do Any aka hieny.
-Szkoda, ale wiesz jak już ci się znudzi to wiesz gdzie celować- Powiedziała
- Tak, napewno skorzystam. Powiedział po czym puścił jej oczko.
Teraz byłam maksymalnie wkurzona, nie ja byłam wkurwiona.
- Wiesz Amy, wątpię żeby Justin skorzystał bo coś ostatnio słabo mu idzie to celowanie, jest jakiś taki dziwny i uwierz nie może zadowolić kobiety - powiedziałam wkurzona, na co wszyscy się zaśmiali, a Justina oczy niebezpieczne pociemniały. Już chciał coś powiedzieć jednak mężczyzna jak się później zorientowałam- Bryce zaproponował grę a on jest naprawdę obrzydliwie bogaty i aby wygrać 100 milionów dolarów Justin musi go ograć w karty. Jego plan jest taki, że ja mam rozpraszać tego gościa i w ten sposób pomóc mu wygrać. Justin nie odzywa się do mnie ani słowem, co oznacza że jest wkurzony a ja mam przejebane.- Dobrze laleczki to co zaczynamy?- zaśmiał się Bryce na co inni mu zawtórowali.
- Dobra w takim razie zaczynamy. - powiedział Justin i spojrzał na mnie znacząco.
Gdy już zaczęli grać podeszłam do Bryc'a by go rozpraszać.
- Hej mała- odezwał się. Nie jest stary ma może z 27 lat jakoś tak.
-No hej przystojniaku- zakokietowałam.
- Może po grze skoczymy na górę? - zapytał.
-Jasne czemu nie? - spytałam
- Wiec jesteśmy umówieni kocico?
-Jasne. Boże jaki naiwny idiota- pomyślałam
- Dobra cholery jasnej Bieber jak ty to robisz?! - wrzasnął Bryce
- Ma się ten swój urok- powiedział
- Hej, skarbie możesz mi przynieść coś do picia? - spojrzał na mnie Justin z udawaną słodkością.
-Tak, oczywiście kochanie. -odpowiedziałam sztucznie.
Gdy tylko znalazłam się za plecami Bryca pokazałam Justinkowi środkowego palca, na co on się zaśmiał.
Po godzinie siedzenia i kokietowania tego idioty Bryca miałam dość. Ciągle ślinił się na mój widok i szeptał czułe słówka. Banda kretynów- pomyślałam.
- Ja pierdole! - usłyszałam krzyk Bryca i odwróciłam się. Bryce łapał się za głowę i przeklinał, Justin zaśmiał się. Po chwili jego oczy napotkały moje na ci Justin porozumiewawczo kiwnął głową.Wygrał to.
CZYTASZ
Teach me to love/J.B. M.B
Fiksi RemajaMegan Collins-17latka nie sprawiająca żadnych problemów. Kocha rodziców i przyjaciółki... Justin Bieber-podrywacz szef mafii Czy te zupełnie inne osoby się zrozumieją? Jak mówi przysłowie: "Przeciwieństwa się przyciągają" Czy tak będzie również t...