[RomBul] Te iubesc

629 48 41
                                    

Było już ciemno, niby nastał marzec ale słońce nadal zachodziło zbyt szybko. Byłem ubrany w czarny płaszczyk i ciężkie, zimowe buty, chyba powinienem już sprawić sobie nowe. Do domu mojego dobrego przyjaciela było już bardzo blisko, ale mimo tego przyspieszyłem kroku. Już z daleka zauważyłem Aurela -młodszego braciszka Vlada, który beztrosko bawił się z jednym z ich psów. Na mój widok Mołdawia podbiegł do mnie i skoczył mi w objęcia. Odkąd pamiętam był takim uroczym i sympatycznym dzieckiem, jednak jego sytuacja ekonomiczna dawała wiele do życzenia... To dlatego zawsze przebywał u boku Rumunii, którego sytuacja, szczerze powiedziawszy, była na prawdę nie wiele lepsza.

-Milen, nareszcie przyszedłeś! Tęskniłem. -powiedział malec i odsunął się ode mnie po długim uścisku.

-Wybacz, ostatnio nie miałem zbyt wiele czasu, mam trochę pracy... Jest Vlad? -zapytałem przewracając oczami.

Chłopiec nagle posmutniał i opuścił głowę.

-Braciszek jest w domu, ale... ostatnio ciężko się z nim dogadać... Mówi sam do siebie ale Anglia i Norwegia tłumaczą, że gada do wróżek i jednorożców... W każdym razie domem i gospodarstwem chwilowo zajmuje się ja, ale nie za bardzo mi to wychodzi... W domu jest bałagan, więc jeśli chcesz mu coś przekazać... -wymamrotał Aurel smutny.

Nie mogłem uwierzyć w to, co właśnie usłyszałem. Mołdawia to przecież jeszcze małe dziecko, nie chodzi nawet do szkoły, a ma się wszystkim zajmować?! Tego Vlada chyba pogięło! Z iloma trollami czy olbrzymami nie miałby przeprowadzić wywiadu, na pierwszym miejscu zawsze powinien być brat!
Stałem więc i milczałem.

-Nie martw się, bałagan mi nie przeszkadza, w końcu sam nie mam zbyt czysto. -powiedziałem uśmiechając się serdecznie i pogłaskałem go po jego małej, uroczej główce. -Mógłbyś mnie do niego zaprowadzić?

Chłopiec westchnął cicho i chwycił mnie za rękę, po czym zaprowadził do środka. W domu wcale nie było tak źle, jakby się można było spodziewać. Można nawet powiedzieć, że malutki Mołdawia radził sobie lepiej od dorosłego Vlada.
Aurel stanął przed wejściem do piwnicy i uchylił drzwi, po czym zerknął na mnie niepewnie.

-Braciszek prawie z niej nie wychodzi...

Ok, teraz to już zacząłem się bać. Nie dość, że ma kieł jak wampir, tak samo się zachowuje, nałogowo pije czerwone wino (które nazywa krwią), ma alergię na czosnek, widzi różne dziwne stworzenia, odprawia czary i rytuały, to jeszcze od jakiegoś czasu olewa brata i nie wychodzi z piwnicy?! Z kim ja się zadaje...?

Niepewnie zszedłem po schodach i rozejrzałem się. W pokoju panował półmrok, a jedynym źródłem światła były rzędy palących się świeczek. Wszędzie roznosił się zapach kadzidła i przepalonego wosku.
Szukałem obecności Vlada, jednak nie byłem w stanie go dostrzec. Wszędzie stały stosy książek, dziwne pomoce naukowe i probówki, jednak tym co zaciekawiło mnie najbardziej, była dziwna skrzynia stojąca w rogu pokoju. Chyba była trumną...

-Milen, co tu robisz? -usłyszałem za sobą znajomy głos i omal nie dostałem zawału. Odwróciłem się gwałtownie i wyostrzyłem wzrok. Vlad stał tuż za mną z menorą w jednej ręce, w drugiej zaś trzymał kubek z jakąś substancją nieznanego pochodzenia.

-Vlad, było mnie uprzedzić że idziesz! Chcesz, żebym zszedł na zawał?! Dlaczego nie wytwarzasz żadnego dźwięku gdy chodzisz?! -powiedziałem onieśmielony.

-To mój dom, i to ja powinienem zadawać ci pytania i oskarżać o zakłócanie spokoju... -mruknął obojętnie i postawił na biurku kubek z dziwnym płynem.

W sumie to miał rację, właściwie po co ja tutaj przeszedłem? Aaa, no tak, miałem z nim omówić naszą politykę międzynarodową...

-Przyszedłeś tutaj żeby się przyglądać, czy chciałbyś mi coś powiedzieć? -zapytał spokojnie i odstawił menorę na wysoką szafkę.

Odmęty mojej notatki + challangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz