[UsUk] Śnieżna noc

591 58 12
                                    

***To chyba pierwszy one shot jaki pisałam, taki na prawdę z odmętów mojego telefonu, więc proszę się nie zdziwić jeśli postacie będą miały trochę zmienione charaktery 😅***

-Dlaczego znowu jesteś pijany? -takie pytanie Ameryka wypowiadał już po raz nie wiadomo który, podczas wychodzenia z Arthurem z taniego baru na końcu ulicy. Anglik często tam bywał. Do tego stopnia, że barman miał już numery do jego najbliższych przyjaciół- Japonii, Francji, Hiszpanii i Ameryki, ale najczęściej dzwonił do tego ostatniego, ponieważ kiedyś Arthur, w przypływie "pijackiej weny" nazwał go swoim synem.
Była zimna, styczniowa noc. Dwaj blondyni wyszli z lokalu. Jeden szedł normalnie, drugi zaś lekko się chwiał i co jakiś czas prawa noga myliła mu się z lewą. Mimo prób Ameryki Arthur nie chciał przyjąć pomocy, cały czas sam uparcie brnął przez zalegający na chodnikach śnieg.

-A czym ty się martwisz? Po prostu lubię sobie popić. -mruknął anglik przewracając oczami. -Nie musiałeś po mnie przychodzić.

-Tak, i pozwolić ci wpaść pod samochód w drodze do domu? Do prawdy, znakomity pomysł. Błysnąłeś geniuszem. -odparł Alfred zdenerwowany.

-Dlaczego ty masz mnie za jakieś dziecko? Jeśli pamięć cię zawodzi to może przypomnę, że to ja cię wychowałem. To chyba znaczy, że jestem od ciebie starszy, idioto... -wymamrotał i czknął głośno.

-Czy nie możesz zrozumieć, że w tym stanie mógłbyś sobie zrobić krzywdę? Nawet na zdrowy, chłopski rozum. Ehh, jesteś upierdliwy.

-Nawet jakbym wpadł pod ciężarówkę nikt by nie zauważył mojej nieobecności... A nawet jeśli, to nikt by się tym nie przejął, więc w czym widzisz problem? -odpowiedział bez zastanowienia.

Alfred przystanął i szeroko otworzył oczy. Nie dowierzał co właśnie usłyszał. Arthur nigdy nie był typem osoby, która ma skłonności do użalania się nad sobą. Owszem, często rozpamiętywał przeszłość, ale zawsze robił to w zupełnej samotności, zwykle w ciemnej biblioteczce swojej rezydencji w Wielkiej Brytanii.

-P-Powtórz to... -powiedział cicho.

-Eee, czyżbyś miał już problemy z słuchem? Co jak co, ale po tobie bym się tego nie spodziewał. Chociaż... w sumie drzesz mordę najwięcej z nas wszystkich, więc...

-Powtórz to! -przerwał mu chłopak, który opuścił głowę i zacisnął pięści.

Arthur zaniepokoił się.

-Ej, co ci się stało? Okres masz, czy co?

-Jak mogłeś powiedzieć coś takiego?! -wykrzyknął wyraźnie poruszony.

-Chodzi ci o to z okresem, czy...

-Nie udawaj głupka! Dobrze wiesz o co mi chodzi! -wyszeptał niemal bezgłośnie.

-No weź... Popiłem trochę, nie myślę co mówię... -mamrotał próbując jakoś wybrnąć z sytuacji.

-Nie żartuj sobie ze mnie! Myślisz że nie wiem, że mówiłeś serio?! Gdyby nie zależało mi na usłyszeniu chociaż grama szczerości, której na codzień nam szczędzisz, poprosił bym Kiku, aby cię odebrał! -wykrzyczał wściekły.

Echo niosło się po pustej alejce, i nawet wiatr bał się zakłócić niesamowitą ciszę.

-Więc o to chodziło... No, a sumie wiedziałem, że coś za tym stoi. W końcu nie przyszedł byś po mnie tak po prostu, bez powodu. -odparł obojętnie.

Ameryka wzdrygnął się, a potem zawiesił wzrok na twarzy anglika.

-C-Co masz na myśli?

-No... Że tak ogólnie to mało kto cię interesuje, tym bardziej nie ja. Wiedziałem, że musisz mieć jakiś interes...

Odmęty mojej notatki + challangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz