[RoChu] Jego szalik

768 56 40
                                    

-Ludzie, dlaczego te spotkania międzynarodowe muszą się odbywać w Europie?! Bo większości właśnie stamtąd pochodzi?! To nie ma związku-aru! Tak jakby chociaż raz nie mogli tego zorganizować u mnie! Zrobiłbym wiele słodyczy i pokazał im pandy! A oni... -aru... -myślałem biegając po obszernym budynku. Zgubiłem się, znowu. Tak, ponownie przyszedłem ostatni i musiałem szukać odpowiedniej sali! Po prostu super-aru!

Zatrzymałem się na chwilę przy rozpisce budynku i dokładnie ją przestudiowałem. Niestety, nie była po chińsku, tylko po angielsku... Ehh, nadal mi ten język nie wychodzi...

-Do cholery, aru! Co znaczy turn right?! -nieświadomie mruknąłem pod nosem.

-Turn right znaczy tyle co поверните направо, a to chyba powinieneś rozumieć. -usłyszałem tuż za sobą. Serca zabiło mi jak młotem, odskoczyłem i odwróciłem się gwałtownie. Ujrzałem za sobą wysoką, barczystą postać. Zmrużyłem oczy bo myślałem, że zaraz się zamachnie i mnie uderzy, w tym towarzystwie wszystkiego się można było spodziewać.
Gdy jednak pierwszy szok minął podniosłem głowę i spojrzałem w górę. Światło lampy raziło mnie w oczy, jednak zdołałem zauważyć długi, jasny szalik.

-Привет (cześć),Wang. -powiedział Ivan i uśmiechnął się lekko.

-A, Rosja, to tylko ty. Już się bałem-aru. -odparłem z ulgą. Szczerze, z wszystkich zgromadzonych w tym budynku jakkolwiek ufałem tylko mu i Korei. Jakkolwiek nie znaczyło, że nie obawiał bym się pozostać z nim w jednym pomieszczeniu, co to to nie. No ale, mimo wszystko, jak się do niego przyzwyczaiło, bywał nawet całkiem znośny.

-Chyba znów się spóźniłeś, неправильно (nieładnie). -zachichotał Ivan i zmrużył oczy.

-Ehh, weź nie mów do mnie po rosyjsku, przecież znasz angielski a tego języka powinienem się nauczyć-aru. -odparłem wywracając oczami.

-W czym ci przeszkadza mój język? Pamiętasz, jak cię go uczyłem? -zagadnął wesoło i odsunął się pare kroków. -Prawdę mówiąc tęsknie za czasami, gdy ciągle byliśmy razem... -dodał bardzo cicho i zarumienił się.

-C-Co? Co powiedziałeś?

-N-Nic, na prawdę. Lepiej już chodźmy na salę, pewnie już się zaczęło. -odparł szybko i pospiesznym krokiem podążył w stronę sali konferencyjnej. Coś mnie jednak tknęło i zatrzymałem go pociągając za szalik. Znaczy... chciałem zatrzymać, więc złapałem za szalik. Ivan jednak szedł dalej, przez co szal po chwili odwinął się z jego szyi i spadł na podłogę. Rosjanin momentalnie zatrzymał się i odwrócił w moją stronę. Wtedy po raz pierwszy widziałem go z odkrytą szyją i od razu zrozumiałem, że... chyba nie bez powodu ją zakrywał. W tamtej chwili zauważyłem ogromną, grubą bliznę która przechodziła przez prawie całą szerokość jego szyi. Ivan szybko schował bliznę za kołnierzem kurtki i odwrócił głowę. Byłem w szoku. Co mu się stało?

-I-Ivan...? -powiedziałem cicho i podniosłem jego szalik. -P-Przepraszam, nie powinienem zatrzymywać cię w ten sposób...

-N-Nie, wszystko w porządku, przecież nie zrobiłeś nic złego... -odparł szybko i wyrwał mi materiał z ręki. Pospiesznie owinął go wokół szyi, a potem obaj w milczeniu poszliśmy na zebranie.

***
Konferencja jak zwykle była nudna, pełna krzyków i wyzwisk. Koniec końców i tak do niczego nie doszliśmy i opuściliśmy budynek obrażeni każdy na każdego.

Miałem tego wszystkiego serdecznie dosyć, więc wyciągnąłem papierosa. Od dawna nie paliłem, ale w sumie nie miałem nic do stracenia. Przypomniało mi się moje wcześniejsze spotkanie z Ivanem, przez które mój umysł zalała fala pytań. Kto mu zrobił te bliznę i kiedy? Jak długo to wszystko ukrywał?

Odmęty mojej notatki + challangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz