Uwaga! Tekst zawiera sceny +18!
Jest tu także nawiązanie do Amerykańskiego musicalu o Alexandrze Hamiltone. Jeśli go nie znasz wystarczy zjechać na sam dół, tam jest wszystko objaśnione 😉
***
Nie ma to jak wracać z SOR-u o w pół do pierwszej w nocy, to słowem wstępu. Nie ma to też jak wieźć samochodem obolałego blondyna w różowej sukience i z diademem na głowie. I oczywiście, wisienka na torcie, nie ma to jak kupić sobie alpakę, wejść na nią będąc ubranym w te oto wyżej wspomnianą sukienkę i diadem i udawać, że się jest księżniczką a alpaka to twój rumak. Ach, no i oczywiście kierować nią nie mając zielonego pojęcia jak to się robi. Tak oto wyglądała w tamtej chwili moja sytuacja. Ehh, bycie najlepszym przyjacielem Felka to jednak ciężki kawałek chleba, Olenka i Ela też doskonale o tym wiedzą, ale ja chyba jestem tego najboleśniej świadomy. No cóż, w końcu to ja muszę się nim opiekować...-Liciaaa, boli mnie głowaaa... -słyszałem marudzenie z tylnego siedzenia -Liiiicia...
-Bardzo cię proszę, przestań, nie mam teraz głowy do twojego jojczenia. -odparłem zezłoszczony.
-Liiiicia, no weź, zainteresuj się trochę mną... -powiedział kopiąc w fotel.
-Feliks! -syknąłem zaciskając zęby. -Kto cię zawiózł do tego cholernego szpitala?! I kto musiał trzymać cię za rękę bo bałeś się lekarza?! Kto czekał na ciebie cały ten czas bo bałeś się że nie wróci po ciebie?! I kogo wzięli za twojego chłopaka?!?! -wymamrotałem ledwo kontrolując nagły przypływ wściekłości.
-No weź już nie narzekaj, co w tym takiego złego, że wzięli nas za pare? Przecież jestem generalnie piękniejszy od większości kobiet na osiedlu, a jakbyś pojechał do Elki do kraju to o boziu, nawet ty byłbyś okazem kobiecego seksapilu... (Nie miałam tu na celu obrażenia żadnej węgierki) -odparł wzdychając głośno.
-Tu nawet nie o to chodzi, to nie pierwszy raz ludzie pomyśleli, że chodzimy ze sobą. Gorzej sprawa wygląda gdy zdasz sobie sprawę w jakim stroju przyjechałeś... -fuknąłem wywracając oczami.
-Hę? Co generalnie masz na myśli, Licia? -zagadnął wreszcie siadając jak Pan Bóg przykazał.
-N-No wiesz... Pewnie pomyślał, że... -na samo myślenie o tym mocno się zarumieniłem.
-Nie ogarniam, mów jaśniej. -powiedział i uszczypnął mnie za policzek.
-No... Skoro pomyśleli, że jesteśmy parą, to pewnie wzięli twój strój za... wiesz, fetysz... ludzie mają różne upodobania podczas robienia "tego". Niektórzy lubią jak partner lub partnerka mają seksowną bieliznę, a inni mogą woleć jak druga osoba... jest w sukience. -wreszcie wydusiłem to z siebie, sam nie wiem jak mi się to udało.
-No wiem, ale przecież to w naszym przypadku nie prawda, generalnie nie chodzimy ze sobą. -odparł szybko powracając do swojej poprzedniej pozycji, czytaj leżenia na wznak.
Gdybym wtedy nie prowadził samochodu po ruchliwej nawet w nocy ulicy pewnie przywalił bym głową w kierownicę.
-Ale skąd oni mają to wiedzieć? -pisnąłem wiedząc, że to i tak nic nie da.
-Jak byś im powiedział to by wiedzieli. -stwierdził Feliks wesoło.
Nie kontynuowałem tej rozmowy bo wiedziałem, że do niczego mnie nie doprowadzi. Miałem serdecznie dosyć Polski i jego humorów, to chyba zrozumiałe. Nawet nie zerkałem na niego, jak to miałem w zwyczaju podczas jazdy. W tamtej chwili moim największym marzeniem było odstawienie Feliksa do domu, a następnie udanie się do ciepłego łóżka.
Gdy wreszcie dotarliśmy pod jego "pałacyk" (jak to on go nazywał) odwróciłem się i westchnąłem.