Jak się poznaliście cz.3

751 16 11
                                    

Decepticony:

Megatron-

Biegłam właśnie po ludzkim lesie uciekając przed samym Megatronem. Eh, czy nasz kochany Megsio nie może odpuścić i powiedzieć: "No dobra (T/I), bądź sobie bezfrakcyjna". Nie! On musi mnie mieć po swojej stronie i skoro Vehiconom się nie udało mnie złapać to on to zrobi. Wracając. Niestety okazało się, że na końcu skupiska drzew jest klif. Wysoki klif. Cliffjumper by skoczył ale ja nie. Łapiecie, Cliff-Jumper! Hahahahahaha... Ekhe-Ekhem... Kłaczek. No dobra, bo moje żarty są suche jak woda w proszku, a ja stoję przed Megakiblem.

-W końcu cię mam!- A co ja? Świeżak? A ty to matka, Karyna? TY, w sumie on jest matką Deceptów, więc może on mnie dla nich łapie? Dobra, starczy, bo się zagalopowałam.

-Zostaw mnie w spokoju!

-Przyłącz się do mnie.- CZY ON MNIE WŁAŚNIE ZIGNOROWAŁ?!

-Nigdy!

-Nie znam takiego słowa.- To ja ci na święta słownik kupię!

Gdy to powiedział, za mną pojawił się most Ziemny, do którego mnie wepchnął. Po drugiej stronie złapały mnie Cony. No to wpadłam. Wtedy przyszedł Pan Wkurw... Wkurzenia i usiadł na swoim tronie.

-Przedstaw się.- Dopiero teraz mi to mówisz?!

-(T/I)

-Zabierzcie (T/I) do więzienia, może wtedy przejrzy na oczy.

Po tygodniu myślenia o tym jak bardzo mam ochotę na żelki, a jeżeli się nie wydostanę to ich nie zjem, poddałam się.

Starscream-

Jeszcze trochę (T/I)! Dasz radę! I jest! Weszłam na szczyt Śnieżki! Moje pierwsze osiągnięcie w dziedzinie wspinaczki! Jeszcze trochę i będę mogła się wspiąć na Rysy! Nagle zobaczyłam samolot, który próbuje lądować pod górę. No jak ma niby wylądować ja się pytam? Zjedzie przecież na dół, a tam wysoko jest. Nagle samolot zamienił się w robota. Aha. *loading* ŻE CO?! Przerażona zaczęłam się cofać. Na moje nieszczęście zauważył mnie. Wymierzył we mnie jakimś działkiem, które powstało z jego dłoni.

-Gdzie ja jestem? Gadaj węglowcu!- Pan górnik się zgubił? O czym ja teraz myślę?!

-Jesteś w Karkonoszach, w Polsce.

-Znasz się na tej okropnej planecie?

-N-no t-tak.- No i super! Zaczęłam się jąkać.

-Hmm. Twoja znajomość tej planety może mi się przydać dlatego jeszcze nie zginiesz. Posłużysz mi za przewodnika.- Hmm, zawsze chciałam być przewodnikiem ale nie wielkiej kupy metalu.

Po chwili zmienił się w samolot i rzucił.

-Wsiadaj.

-Ja cię nawet nie znam.- To sie nazywa życie na krawędzi. Wielki robot ci rozkazuje, a ty takie zdania tu wypowiadasz. Brawo (T/I)!

-Jestem Starscream. A teraz wsiadaj zanim się wkurzę.- Okay, okay!

Gdy byłam już w samolocie odezwałam się.

-Jestem (T/I).

KnockOut-

Ostatnio na nielegalnych wyścigach jakiś koleś z czerwonym Aston Martinem zarysował mi lakier. MÓJ LAKIER OD AUTA. Ta zniewaga krwi wymaga.

Teraz stoję w sklepie z lakierami i myślę na jaki kolor przemalować auto. Czemu przemalować? Bo oczywiście nie było lakieru koloru (K/A). Gdy rozmyślałam, który kolor lepiej wziąć, obok mnie stanął kierowca tego piekielnego auta. Nie jest piekielne? To się stanie jak wyślę go do Lucyfera razem z właścicielem.

-Hej!

-Cześć...

-Sorry za wczoraj, po prostu nie zauważyłem, że nadjeżdżasz.

-...- Koleś, mimo, że masz fajne wytłumaczenie to mnie wkurzasz.

-I jeżeli szukasz jakiegoś fajnego lakieru to weź ten.- Podał mi lakier w pięknym kolorze. Czemu ja go wcześniej nie zauważyłam? A no tak, jestem przecież mądra inaczej.

-Dzięki.

-Nie ma za co. Tak w ogóle jestem KnockOut, ale możesz mi mówić KO.- Jak kiedyś go pokonam jak będziemy się bić to mam niezły tekst. Uwaga: "KnockOut zaliczył knock out". Dobre nie?

-(T/I).

------------------------------------------------------------------------

Ogólnie to ten rozdział miał wyglądać inaczej, ale dostałam głupawki i go trochę zmieniłam. Więc proszę dziękować mojej przyjaciółce, bo mi dzisiaj humor poprawiła. A więc bajo!

~Kate_DarkWolf

Transformers : Pierwsze PreferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz