👑 Mommy?

1.6K 96 1
                                    

Kiedy się budzę, czuję coś zaciskającego się na mojej szyi. Otwieram powoli oczy, mrugając kilka razy, ale pomieszczenie skąpane jest w mroku.

- Obudziłaś się - słyszę głos szatynki, więc spoglądam w jej stronę. Stoi tuż obok łóżka, trzymając w dłoni metalową smycz, która brzęczy. Domyślam się, więc że mam na szyi obrożę, która właśnie tak mnie uciska. - Przepraszam za to wszystko, ale myślałam, że mi uciekniesz - posyła mi niewielki uśmiech, rozpinając mnie z uwięzi. - Chodź ze mną - mówi, podając ki różowe puchowe kapcie, które niemal natychmiast zakładam na stopy.

Kobieta prowadzi mnie przez ciemny korytarz, więc zgaduję, że zna jego rozmieszczenie na pamięć, skoro jeszcze się nie pogubiła. Chwilę później zatrzymuje się, otwierając jakieś drzwi. Puszcza mnie przodem, a kiedy zapala lampkę, oświetla ona jedynie fotel i mały stół do kawy.

- Usiądź sobie wygodnie - mruczy cicho, na co wykonuję jej polecenie. Zerkam na dzbanek z wodą, przełykając ślinę. - Poczęstuj się, jeśli chcesz. Za chwilę zrobię ci śniadanie, ale przedtem chcę omówić z tobą kilka rzeczy - kiwam lekko głową i nalewam sobie trochę wody do szklanki, wypijając ją duszkiem.

Cicho dziękuję szatynce, zaciskając palce na swojej koszulce. Domyślam się, że kobieta przebrała mnie w swoje rzeczy, bo sukienka prawdopodobnie do niczego się nie nadawała.

- To jest umowa - podaje mi plik kartek razem z długopisem. - Przeczytaj ją uważnie i jeśli ci pasuje, to podpisz na dole. Resztę szczegółów możemy ustalić.

Przełykam ciężko i zerkam na dokumenty. W pierwszym z nich widnieje klauzula poufności, którą muszę podpisać, aby żadne informacje nie ujrzały światła dziennego. I tak jestem bardzo wdzięczna Lauren, że mnie stamtąd wyrwała, więc nie zamierzam mówić komukolwiek o jej prywatnym życiu. Następne dokumenty to umowa o układ ddlg, przez co jestem trochę zdziwiona. Mam mówić do niej... Mamusiu?

Czytam uważnie dwa razy każdy podpunkt, aby niczego nie przeoczyć. Kobieta oferuje mi opiekę za określoną stawkę, jak również to, że nie dotknie mnie, bez mojej zgody. Oprócz tego miałabym być jej posłuszna i od czasu do czasu ubierać dziecięce stroje.

Zastanawiam się przez chwilę, czy to aby na pewno dobre rozwiązanie, ale nie chciałabym wrócić do tamtego piekła, więc składam czytelny podpis na dole w wyznaczonym miejscu i oddaję kobiecie kartki.

- Dobra decyzja, Camila - uśmiecha się, spoglądając na to. - Obiecuję, że nie pożałujesz, a ja będę cię rozpieszczać jak księżniczkę.

Rumienię się mocno, zakrywając twarz kurtyną włosów. Miałam zaledwie 8 lat kiedy trafiłam do tego burdelu, bo rodzice postanowili mnie sprzedać. Od jednego ochroniarza słyszałam, że wyjechali z kraju, sprzedając wszystko, co mieli, ale dalej otrzymują i kontrolują zyski ze mnie.

- Powinnam umówić cię na wizytę do pani ginekolog - mówi po chwili, na co rumienię się mocno. - Jesteś dziewicą? - przytakuję jej jedynie, wstydząc się cokolwiek powiedzieć. - Był tutaj już lekarz i opatrzył twoje rany - spoglądam w dół i faktycznie spad skarpetek wystaje bandaż. Ponownie cicho dziękuję szatynce, nie mając odwagi na nią spojrzeć. - Nie ma za co, Camz. Teraz zajmiemy się tym, aby wygoić twoje rany, a potem będziemy się martwić o umowę. Na razie czuj się jak u siebie w domu, wszystko jest do twojej dyspozycji - kiwam lekko głową, dziękując jej znowu. - Chodź, zrobimy ci coś do jedzenia.

Napad na serce || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz