- Nie słuchaj go - mamrocze zielonooka i ciągnie mnie w stronę kas. Chwilę później płaci za nasze zakupy i szybkim krokiem prowadzi nas do samochodu. Marszczę brwi, nie rozumiejąc kompletnie jej zachowania. Kolejna osoba daje mi do zrozumienia, że Jauregui coś przede mną ukrywa, a ja jestem tylko pionkiem w jej rękach.
- Puść mnie - wyrywam się z uścisku kobiety, odsuwając się od niej na bezpieczną odległość. - O co tu, do cholery, chodzi, co?!
- To bardzo długa i skomplikowana historia - mamrocze, otwierając mi drzwi do samochodu. Nie ruszam się z miejsca, patrząc na nią zimno. Kobieta wzdycha cicho, zaciskając palce na klamce.
- Nie wsiądę, dopóki mi tego nie wyjaśnisz -mówię, nie spuszczając z niej wzroku. - Nie zamierzam być dłużej twoją zabawką.
- Camz, błagam - mamrocze, robiąc proszącą minę.
- No tak, teraz błagaj, Jauregui - rzucam zimno, zakładając ręce na piersi. Szatynka chyba uznaje swoją przegraną, bo puszcza drzwi.
- W porządku - poprawia się nieco, spoglądając na mnie. - Ale wyjaśnię ci to w samochodzie, nie róbmy już scen na parkingu - przytakuję jej i zajmuję swoje miejsce, a kobieta siada za kierownicą. - Kilka lat temu wplątałam się w dziwną aferę z handlarzami narkotyków. Na początku o tym nie wiedziałam, bo to miał być tylko czysty biznes mojej firmy z firmą innego inwestora. Ale zadłużyłam się u niego i wtedy wszystko zaczęło się na dobre - bierze głęboki oddech.
- Kontynuuj - patrzę na nią, przekazując jej tym samym, że ją słucham uważnie.
- Wplątali mnie w handel kobietami - drapie się lekko po karku. - Wygrywałam dziewczyny w takich zakładach, w jakim wygrałam ciebie, a potem im je oddawałam, bo sami się nimi zabawiali, a następnie sprzedawali. Żeby się wzbogacić to też na jakiś czas brałam sobie uległe, za co mi jeszcze płacili.
- Co to wszystko ma wspólnego ze mną? - marszczę brwi. - I dlaczego mnie jeszcze nie oddałaś?
- Bo już dawno spłaciłam swój dług - wzdycha, zerkając na mnie. - I nie chciałam dla ciebie takiego losu. To po pierwsze. Po drugie zauroczyłam się - spuszcza wzrok, na co biorę głębszy oddech. - Kurwa, Camz. Czemu nie zauważyłaś tych wszystkich znaków? Czemu jeszcze się nie zorientowałaś, że coś do ciebie czuję?
- Nie wiem, czy mogę ci wierzyć - zakładam ręce na piersi i opieram się plecami o fotel. Szatynka ma minę zbitego psa i zaciska mocno palce na kierownicy, aż zbielały jej knykcie.
- Zerwałam z nimi wszystkie umowy - mruczy, wyciągając ze schowka plik dokumentów. - Kiedy tylko się u mnie pojawiłaś to odeszłam od tego. Dlatego mnie teraz prześladują.
- Nawet jeśli to, co mówisz, jest prawdą - odwracam się nieznacznie w jej stronę, spoglądając na nią. - Jaką mam gwarancję, że do tego nie wrócisz?
- Nie wrócę, bo chcę zacząć z tobą nowe życie - łapie moją dłoń, patrząc mi uważnie w oczy.
CZYTASZ
Napad na serce || Camren FF || ✅
FanfictionNigdy nie sądziłam, że stracę głowę dla dziewczyny w czerwonej sukience.