Coraz bardziej przestawałam rozumieć dziwne zachowanie Lauren. Jej matka dzwoniła praktycznie codziennie, pytając co u mnie i czy relacja z szatynką jest czymś poważnym. Nie chciałam robić kobiecie złudnej nadziei, bo sama nie wiedziałam na czym stoję, dlatego też zazwyczaj zmieniałam temat.
- Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale moja matka cię uwielbia - szatynka wchodzi nagle do mojego pokoju, odkładając telefon na komodę. Podchodzi do mnie bardzo powoli, a zarazem zdecydowanie z błyszczącym spojrzeniem. - Jestem dumna, Camz.
- Um... Dziękuję - rumienię się mocno, zaciskając palce na pościeli. Zastanawiam się, co dziewczyna mogłaby zrobić, więc nie spuszczam z niej oka.
- Chcę cię w swoim pokoju zabaw, Camila - mówi, oblizując usta i patrząc na mnie uważnie. Mimo, że od naszego ostatniego razu nie minęło dużo czasu, zdążyłam się stęsknić za szatynką.
- To nie prośba, babygirl - mamrocze. - To rozkaz - przełykam ciężko ślinę i podnoszę się powoli. Lauren obserwuje mnie uważnie, a chwilę potem rusza w stronę jakiegoś pomieszczenia. Znowu wszędzie panuje mrok, natomiast Jauregui porusza się po domu bardzo swobodnie.
Idę za nią powoli, denerwując się coraz bardziej. Nie mam pewności, co kobieta może wymyślić tym razem. Ostatnio mi się upiekło, ale czy teraz tak będzie?
- Stań tam - mruczy, patrząc na mnie uważnie. Przełykam ciężko i staję w wyznaczonym miejscu, obserwując szatynkę. - Bardzo dobrze - podchodzi do mnie blisko, zaczynając mnie powoli rozbierać. Patrzę uważnie na jej ruchy, pozwalając jej na wszystko.
Chwilę później pozbywa się swoich ubrań, przejeżdżając palcami po mojej szczęce. Biorę na to gwałtowny wdech, krzyżując ze sobą nasze spojrzenia.
- Grzeczna dziewczynka - uśmiecha się łobuzersko i podchodzi do szafki. Nie mija kilka sekund, a wraca do mnie z kajdankami i wibratorem oraz lubieżnym uśmiechem. - Boisz się?
- Troszkę - przyznaję szybko, spuszczając głowę. Szatynka robi krok do przodu, lekko napierając na moje ciało. Jej kciuk muska moją brodę, a następnie unosi ją delikatnie, aż patrzę jej w oczy.
- Nie masz czego, skarbie - przejeżdża opuszkiem palca po mojej dolnej wardze, nie spuszczając ze mnie wzroku. - Nie zrobię ci krzywdy, obiecuję - oblizuje usta, ciągnąc delikatnie za moją wargę. - Chodzi mi o naszą przyjemność.
- Wierzę - przełykam ciężko, muskając ustami jej palec.
- Pobawimy się troszkę - uśmiecha się łobuzersko, a następnie przyciąga mnie do siebie.
CZYTASZ
Napad na serce || Camren FF || ✅
FanfictionNigdy nie sądziłam, że stracę głowę dla dziewczyny w czerwonej sukience.