👑 Surprise

1K 69 0
                                    

Dużym zaskoczeniem było dla mnie, kiedy Lauren wypuściła mnie po jakimś czasie do sklepu. Oczywiście, zielonooka została moją wierną towarzyszką, ale mimo wszystko byłam zaskoczona jej postępowaniem. Był nawet taki moment, że zastanawiałam się, co mogło nią kierować.

- Wybierz sobie, co tylko chcesz - informuje mnie przed wejściem jednego ze sklepów w galerii. Marszczę brwi i zerkam na nią uważnie, a szatynka wzrusza jedynie ramionami. - Nie patrz tak, Camz. Nie mogę cię wiecznie trzymać pod kloszem. To po pierwsze. A po drugie musisz mieć jakieś ubrania. Chociaż osobiście wolę cię bez nich - uśmiecha się łobuzersko, na co jedynie kręcę głową.

- Co się zmieniło? - szepczę, podchodząc do stoiska ze spodniami.

- A czy musiało się coś zmienić? - spogląda na mnie uważnie i przyjmuje wieszak z ubraniem do przymierzenia. - Myślę, że nasze zbliżenia też powodują wzajemne zaufanie. Mam pewność, że mi nie uciekniesz, a i też nie mogę trzymać cię w uwięzi.

- Nie ucieknę, dopóki nie dasz mi powodu - wywracam oczami, a następnie zerkam na nią. - Przynajmniej fizycznie. Jeżeli dasz mi powód to będę uciekać psychicznie.

- Dobrze wiem, co masz na myśli - przełyka ciężko ślinę i zamyka na chwilę oczy. - A ja w żadnym wypadku nie chcę cię stracić w ten sposób.

Przez chwilę po prostu ignoruję słowa kobiety, wybierając kolejne ubrania. Zauważyłam, że szatynka nie należy do osób zbyt wylewnych, więc takie wyznanie mnie cieszy, jak i martwi. Zastanawiam się, co musiało się stać, że mówi o tym tak otwarcie.

- Camz - zielonooka łapie mnie za łokieć i odwraca w swoją stronę. - Mam nadzieję, że chociaż trochę mi wierzysz - wygląda na nieco przybitą, przez co spoglądam na nią bardziej łagodnie. - I też liczę na to, że w jakimś stopniu mi ufasz.

- Ufam, Lo - wzdycham cicho, wyswobadzając się z jej uścisku, na co dziewczyna marszczy brwi. - Ale ja też mam swoje obawy względem ciebie. Nigdy nie byłam w takiej relacji. Ciągle żyłam w klatce i tylko trafiałam z rąk do rąk, gdzie cały czas się nade mną znęcali.

- Wiem i ja... Całkowicie to rozumiem - bierze głębszy oddech, wpatrując się we mnie intensywnie. - Ale...

- O, Jergi! - marszczę brwi i odwracam się w stronę, skąd dochodzi śmiech jakiegoś mężczyzny, a Jauregui mamrocze coś pod nosem i zamyka oczy. - Czyżby twoja nowa zabaweczka?

Napad na serce || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz