Namjoon nigdy nie sądził, że głowa może boleć w tylu miejscach, na tyle różnych sposobów jednocześnie. Czuł jednocześnie ucisk i zawroty od wstrząśnienia mózgu, ból za oczami przez jaskrawe, białe szpitalne światło i paskudne łupanie w czole, po lewej stronie, tam gdzie nabił sobie guza, uderzając w coś twardego w samochodzie, gdy kilka godzin wcześniej uderzyli w jakąś bramę, ponieważ Jungkook był idiotą.
Nie pamiętał co się działo później, odzyskał świadomość dopiero kilkanaście minut temu. Jedyne co wiedział od pielęgniarki, to że ani jemu, ani Jungkookowi nie jest nic poważnego i że po karetkę zadzwoniła kasjerka ze sklepu monopolowego po drugiej stronie ulicy, bo akurat wyszła na papierosa.
Dochodziła czwarta nad ranem, ale Namjoon wiedział, że nie zaśnie. Serce biło mu niespokojnie, ale nie przez komplikacje, tylko ze złości, której ze wszystkich sił starał się nie pokazywać przy pielęgniarce, żeby sobie wreszcie poszła.
— Dobrze, na razie to wszystko — odezwała się miękkim głosem, jakby czytając Namjoonowi w myślach. — Proszę nie wstawać i informować, jakby coś się działo. Niedługo powinna pana przestać boleć głowa, ale jakby nie przestała, to też proszę informować. I proszę spróbować się przespać - dodała.
Pokiwał głową. I nagle przypomniał sobie o czymś.
— Siostro? — wychrypiał, zanim kobieta oddaliła się od jego łóżka chociażby o metr.
Odwróciła się do niego ze spokojem.
— Tak?
— Ja… w samochodzie miałem pieniądze — wyrzucił z siebie, starając się nie brzmieć w żaden sposób podejrzanie. — Gdzie one są?
— Miał je pan w kieszeni?
Namjoonowi zaschło w ustach. Miał je w kieszeni? Nie pamiętał.
— Nie jestem pewien — wymamrotał.
— Jeśli miał je pan w kieszeni, to są w szafce obok łóżka.
— A jeśli nie?
Kobieta uśmiechnęła się współczująco.
— Wtedy najprawdopodobniej zostały w samochodzie.
Poczuł jak serce i płuca mu się kurczą, jakby ktoś ściskał gąbkę. Kiwnął słabo głową i opadł na poduszkę, wlepiając tępy wzrok w sufit. Po kilku sekundach pielęgniarka zamknęła za sobą drzwi.
Namjoon był prawie pewny, że nie zdążył schować tych pieniędzy.
***
Udało mu się zasnąć, chociaż gdy się budził, czuł się dużo bardziej zmęczony, niż w nocy. Bolały go oczy, nawet zamknięte, głowa, i zesztywniała pod opatrunkiem ręka, od końców palców aż do łokcia. Oprócz wstrząśnienia mózgu Namjoon miał też coś z nadgarstkiem, o czym przypomniał sobie mgliście dopiero teraz, chociaż wciąż nie pamiętał, co to dokładnie było.
Usłyszał coś, co prawie od razu go rozbudziło. Głos, znajomy głos Jungkooka. Był tu? Leżeli w tej samej sali?
Namjoon pomyślał o swoich pieniądzach, które najprawdopodobnie stracił właśnie przez Jungkooka, przez wypadek, który on spowodował.
Powinien oddać. Zaraz odda.
Namjoon chciał usiąść i od razu zacząć ten temat, ale zatrzymał go głos mężczyzny, który właśnie się odezwał.
— Mówiłem, żeby nie rozmawiać o tym tutaj.
— A jaka to jest niby cholerna różnica? — Jungkook prawie krzyczał.
CZYTASZ
menthol || namkook
Fanfiction•~•~• Namjoon zauważył, że było ciemniej, niż kiedy przyjechali. Nie lubił ciemności. Chociaż nie bał się jej, nie samego braku światła. Bał się raczej ludzi, którzy się wtedy pojawiali, rzeczy, o których wtedy myślał. •~•~• angst, będą smuty, jak...