• 13 •

199 25 9
                                    

Gdy Namjoon wyszedł z budynku, szybko zorientował się, że było dużo zimniej niż wcześniej, a on nawet nie miał teraz kurtki — przez to wszystko zupełnie zapomniał zabrać ją z szatni. Oczywiście nie zamierzał teraz zawracać. Czując już dreszcze w kościach zbiegł po schodkach. Na nosie poczuł płatek śniegu i szybko podniósł wzrok. Padało. Zapowiadała się bardzo śnieżna noc.

Starając się jak najgłębiej schować cierpnące od mrozu dłonie w rękawach marynarki, stanął na chodniku i rozejrzał się. W tej części miasta prawdopodobnie nigdy nie było całkiem ciemno — latarnie, światła samochodów i neonowe szyldy drogich kawiarenek i barów świeciły cały czas. W ich blasku widać było lecące z nieba ciężkie, grube płatki śniegu. Wyglądały jak śnieg z reklamy.

Co teraz? Gdzie iść? Jungkook mógł być właściwie wszędzie, jak go znaleźć w okolicy, której się nawet nie zna, w dodatku w nocy? Nie mógł jednak tak stać, chyba że chciał przymarznąć do chodnika. Poszedł po prostu przed siebie, ulicą, mijając zaparkowane drogie samochody. Nie wiedział, ile tak idzie, chyba nie za długo, ale w pewnym momencie zauważył tabliczkę, "Parking dla studentów i pracowników", obok szlaban, a za nim zaparkowane w rzędach auta okryte warstwą śniegu.

Na zimnie nie ma czasu na za długie zastanawianie się, zwłaszcza jak nie masz kurtki. Namjoon schylił się, przeszedł pod szlabanem i ruszył przez parking, już bardziej po to, żeby sie ruszać, niż żeby faktycznie znaleźć tam Jungkooka. Właściwie założył, że chłopak już dawno wsiadł w pierwszą taksówkę i był już daleko stąd.

A jednak po przejściu może dwudziestu metrów Namjoon odruchowo spojrzał trochę w prawo. Ktoś tu palił. I to palił bardzo konkretne papierosy, które Namjoon do tej pory spotkał tylko u jednej osoby. Czy to możliwe? Naprawdę go znalazł? A może tylko mu się wydawało, może to sobie wyobraził?

Poszedł w tamtą stronę. Szansa była jednak większa niż zero. Kilka kroków po ośnieżonym bruku i zza granatowego hyundaia wyłonił siębladozłoty, czyściutki garbus, zaparkowany tuż pod latarnią. Namjoon odruchowo uśmiechnął się lekko, chociaż twarz miał zesztywniałą z zimna. Wciąż pamiętał, jak pierwszy raz zobaczył to auto.

Chłopaka opartego o drzwi kierowcy zobaczył dopiero po chwili. Nie było to łatwe — jego czarne ubranie i czarne włosy zlewały się z ciemnością. Ale Namjoon zauważył rozpaloną końcówkę papierosa i blade palce, a gdzieś nad jego głową szarawy dym.

— Jungkook? — odezwał się. Jego głos zabrzmiał w tej sytuacji tak dziwnie. — Hej?

Młodszy odwrócił się w mgnieniu oka. Nawet w cieniu widać byłu, jak jego oczy się zwężają, a mięśnie szczęki zaciskają.

— Czego, kurwa, chcesz? — warknął. — Po co za mną polazłeś? Wypierdalaj.

Namjoon westchnął cicho, spokojnie, tylko spokojnie. Widział, że Jungkookowi też jest zimno. Jego podbródek drżał.

— Eunguk — odparł. — Chciała, żebym cię poszukał.

— Odpierdol się od niej wreszcie — wychrypiał Jungkook ze złością. — Odpierdol się od nas.

— Dobrze — odpowiedział Namjoon spokojnie. Wciąż stali jakieś cztery metry od siebie. Namjoon widział, jak Jungkook drży z zimna pod marynarką, ale to wcale nie sprawiało, że wyglądał mniej wściekle. — Odpierdolę się, ale chociaż napisz do siostry, gdzie jesteś. I nie stój tak tu, wejdź gdzieś chociaż.

Jungkook splunął pod siebie.

— Żałosne, troszczysz się o mnie nagle? — zapytał, uśmiechając się gorzko pod nosem i zaciągnął się mocno mentolem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 08, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

menthol || namkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz