Wciągam gwałtownie powietrze, przygotowując się na przeraźliwie dłużącą się i pełną stresu godzinę. Naciskam na klamkę, wychylam delikatnie głowę i wpatruję się w zebrane osoby. Lucy i Carla posyłają mi wielkie uśmiechy. Już wcześniej same przyznały, że nie chodziłby na to kółko, gdyby nie pewien chłopak. Ulotnie spoglądam na Damona, który bez żadnego zainteresowania obserwuje świat za oknem. Cholera, tak dobrze wygląda w czerni. Czy te mundurki zostały zaprojektowane specjalnie dla niego?
Imion tych dwóch chłopców jeszcze nie poznałam. Jeden z nich, wiecznie uśmiechnięty, jest bardzo sympatyczny. Raz na stołówce podał mi cholernego naleśnika i zabił przy tym wzorkiem słodką Agnes.
Mój bohater.
Podchodzę do swojej ławki jak patyczak, pilnując, aby się przez przypadek nie potknąć. Postanawiam się przywitać, aby nie wyjść na jakiegoś jaskiniowca, który boi się jednego chłopaka.
– Cześć – mówię cicho i jest to chyba najbardziej żenujące cześć w moim życiu.
Damon odwraca powoli głowę, a mi serce podchodzi do gardła. Przez te kilka dni prawie zapomniałam, jak bardzo działa na innych ludzi i co robi z myślami. Przed wejściem tutaj w kółko sobie powtarzałam, że będę wyluzowana, bo przecież jest on jak reszta uczniów.
Teraz cała moja odwaga spieprzyła.
Burzowe spojrzenie ląduje na mojej twarzy. Nie odzywa się, tylko kiwa raz głową i ponownie obserwuje świat za oknem.
Wypuszczam powoli powietrze i siadam obok niego, pilnując, aby przez przypadek go nie dotknąć. Wtedy całkowicie zeszłabym na zawał. Wyciągam piórnik, zeszyt, zbiór wierszy, które mieliśmy wypożyczyć. W moją stronę odwracają się rude dziewczyny, od razu przenoszą spojrzenia na znudzonego Damona, który umiejętnie przewraca długopisem między palcami. Chcą już coś do mnie powiedzieć, ale przerywa nam nauczycielka.
Jenkins zaczyna rozdawać nam karty pracy. Nie są trudne, ale zawieszam się na ostatnim zadaniu. Korci mnie, aby spojrzeć do Damona, ale się powstrzymuję. Później będzie, że tylko od niego zgapiam i nic od siebie nie daję.
– Dobrze, moi drodzy. Dzisiaj znowu muszę wyjść, ale zrobię wam pracę zespołową.
Rewelacyjnie.
– W swoich podręcznikach macie noblistów. Wybierzcie jednego, opiszcie jego osiągnięcia, krótką historię z życia i przedstawcie wybrany utwór. Do zobaczenia.
Nauczycielka wychodzi, a ja zostaję z prawdziwym potworem. Powoli odwracam głowę w jego stronę. Damon przeciągle wzdycha, jakby był tym zmęczonym, najpierw otwiera swój podręcznik, po chwili zabiera bez pytania mój i kładzie przede mną odpowiednią stronę.
– Myślisz, że jestem jakaś niepełnosprawna i nie potrafię książki otworzyć? – Najpierw mówię, potem myślę. – Raczej, no wiesz, chyba...
– Proponuję Eugene O'Neill – przerywa mi i podstępnie, wręcz wrednie się uśmiecha, a ja dopiero teraz odnajduję w nim tego Damona, którego poznałam przed szkołą. – Patrząc na twoje szczęście, jeszcze zatniesz się kartką i wykrwawisz. Naprawdę, jak można być tak... nieodpowiedzialnym?
– Wypraszam sobie. – Opieram się wygodnie o krzesło i krzyżuję ręce na klatce piersiowej, chcąc udawać jakiegoś profesora, czy inną wybitnie inteligentną osobę. – Z jakiegoś powodu mnie tu przyjęli, prawda? Właśnie jednym z powodów jest moją odpowiedzialność, rozwaga i dojrzałość. Wiedza nie jest jedynym wyznacznikiem dołączenia do Di Contanzi.
CZYTASZ
Perswazja
Teen FictionMówią, że... jest tajemniczy. Bardzo rzadko można go spotkać, snuje się po szkolnych korytarzach i zamyka w gabinecie przewodniczącego, aby odciąć się od hałasu i niepotrzebnego tłoku. Mówią, że jest inteligentny. W tym stwierdzeniu pomijają z...