6. Niezwykli ludzie w zwykłej szkole

306 17 0
                                    

*Hazel*

Z niecierpliwością wyczekiwałam telefonu od dyrekcji szkoły "School, Music & Love," która ma zaakceptować, lub odrzucić mój elektroniczny zapis. Jeśli się dostanę, będę wdzięczna Chadowi do końca życia za pomoc w realizacji moich marzeń. Muszę tylko pilnować, żeby nikt z mojej rodzinki nie skapował się, że chodzę do innej szkoły, niż oni myślą. Ale czuję, że dam radę. Zrobię wszystko, aby moje największe marzenie się spełniło. Dźwięk telefonu sprawił, że w dosłownie błyskawicznym tempie chwyciłam go do ręki. To ze szkoły. Rany, TO ZE SZKOŁY!!! ONI DO MNIE DZWONIĄ!!! Dobra Hazel, tylko spokojnie. Odbierz ten telefon na totalnym luzie. Uspokoiłam sama siebie, po czym przejechałam palcem po zielonej słuchawce. 

- Tak, słucham? - z trudem powstrzymywałam swoją ekscytacje. 

- Dzień dobry, z tej strony sekretariat szkoły "School, Music & Love." Dodzwoniłam się do pana Williama Grzmotomocnego? 

- TAK. To znaczy, to jest jego telefon, ale odebrałam ja... To znaczy Hazel Grzmotomocna. 

- W takim razie, moje gratulacje. Zostałaś przyjęta do naszej szkoły. Lekcje zaczynasz od jutra. Proszę, bądź jutro przed ósmą i od razu udaj się do gabinetu pani dyrektor. 

- Oczywiście, dziękuję bardzo. Będę najpilniejszą uczennicą, jaka kiedykolwiek do was chodziła, zapewniam panią. Jeszcze raz bardzo dziękuję. - kobieta się rozłączyła, a ja w końcu dałam upust swoim emocjom. Zaczęłam piszczeć ze szczęścia, co nie umknęło uwadze mojej siostry, która pojawiła się w pokoju. 

- Co ty odwalasz? - ignorując jej pytanie, wzięłam ją na ręce i zaczęłam kręcić się wokół własnej osi w super szybkim tempie. - HAZEL PUŚĆ MNIE W TEJ CHWILI, BO ZARAZ ZWRÓCĘ OBIAD!!! - postawiłam dziesięciolatkę na podłogę, po czym z szerokim uśmiechem wpatrywałam się w jej mordercze spojrzenie. - Co ci strzeliło do głowy?!! Masz jakieś ADHD, czy coś?!! 

- Nie, ale jutro nadejdzie najpiękniejszy dzień w całym moim życiu. - oświadczyłam, nie przestając się szczerzyć. 

- Co? Ten twój cały Todd zaprosił cię na randkę? - spytała blondynka z nieukrytym niesmakiem. 

- Lepiej, siostrzyczko. Znacznie lepiej. 

Następnego dnia...

Tata, jak codziennie zawiózł nas do szkoły dla super herosów. Ja jednak nie zamierzałam TAM trafić, dlatego też, gdy tylko tata odjechał, a moje rodzeństwo się rozeszło, śmignęłam dwa miasta dalej, gdzie znajdowała się moja nowa szkoła. Żegnajcie herosi i witajcie muzycy, tacy jak ja. Ukryłam się w przyszkolnych zaroślach i w błyskawicznym tempie zmieniłam swój super kostium na ubrania codzienne. Starannie ukryłam strój w torbie, aby nikt go nie zauważył. Wolałabym, żeby nikt nie wiedział, że jestem Lightning. Wychodząc z krzaków, spojrzałam na majestatyczny szkolny budynek oraz uczniów z przeróżnymi instrumentami kierującymi się w jej stronę. Tak, to jest mój dzień. Pewnym krokiem zaczęłam iść przed siebie. Po wejściu do środka aż oniemiałam z zachwytu. Szkoła dudniła życiem. Gdzie się nie spojrzało, były wywieszone plakaty poszczególnych zespołów grających w szkole. Zanim jednak zacznę zwiedzać, muszę jeszcze pójść do gabinetu dyrektorki. Pomyśleć, że pierwszy raz idę tam z wielkim uśmiechem na twarzy. Po wypytaniu wszystkich dookoła, gdzie znajduje się gabinet, w końcu udało mi się do niego trafić. Zapukałam w drewnianą powłokę drzwi, starając się nie zacząć piszczeć.

- Wejść proszę. - usłyszałam, tak więc odetchnęłam głęboko i nacisnęłam klamkę. Z przejęcia aż trzęsły mi się ręce. 

- Dzień dobry, bardzo przepraszam za spóźnienie. Na mieście były straszne korki. - podałam zmyślony powód swojego spóźnienia kobiecie około trzydziestki o rudych włosach zakończonych złotymi końcówkami. 

Grzmotomocni : Dogonić BohateraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz