10.

1.4K 81 8
                                    

Rano obudziłam się i o dziwo czułam się wyspana, a moje plecy były odprężone? Tak to zdecydowanie dobre określenie.

Poprzedniego wieczoru, to Halvor zamienił się w fizjoterapeuto- masażystę. Wyszło mu to, a nawet bardzo dobrze. Może najpierw ja czułam się niezręcznie, będąc bez koszulki, a Halvor dziwnie się patrzył, ale dobrze się do zakończyło.

Chłopak spał obok mnie, a ja chyba nie miałam serca go obudzić. Sama wstałam i poszłam do łazienki, gdzie doprowadziłam się do normalnego stanu. Ubrana i umyta wyszłam z łazienki.

Jednak skoro Stöckl prosił, dlaczego miałabym tego nie uczynić? Wolę nie mieć nieprzyjemności.

- Halvor - powiedziałam głośno i potrząsnęłam chłopaka ramię.

Ani drgnął.

- Granerud no - powtarzałam przez co najmniej minutę. Nie mam pojęcia dlaczego ten chłopak ma tak mocny sen.

Jednak wpadłam na inny pomysł, może bardzo głupi i ryzykowny, ale wolałabym, aby chłopak jednak nie spóźnił się na śniadanie.

- Wstań, bo inaczej nie pocałuje Cię - powiedziałam głośno.

Kto by pomyślał, że Norweg magicznie się obudzi.

- Wiesz, że na tylko żartowałem z tym, że śpię? - zaśmiał się z chrypą w głosie - ale myślę, że pocałunek jak najbardziej mi odpowiada, skoro wstałem.

Westchnęłam.

- Idę na śniadanie, później o tym porozmawiamy. Przebierz się i widzimy się na stołówce - powiedziałam, posłałam mu buziaka w powietrzu, po czym wyszłam.

Na stołówce nie było zbyt wielu osób, ale to nawet lepiej.

Usiadłam obok dwóch Anže, którzy jedli tosty.

- Hej Nika. Jak tam spało się z Granerudem? - rzucił zabawnie Lanišek i poruszył brwiami.

- Powiedzmy, że dobrze - zaśmiałam się.

- Mała przyjaciółka Domena dorasta - powiedział Semenič i poklepał mnie po ramieniu.

- Może czas znaleźć sobie dziewczyny? - spytałam ze śmiechem, patrząc na dwójkę.

- A może my wolimy własne towarzystwo? - zaśmiał się Lanišek

- Nie wnikam - powiedziałam i ugryzłam tosta, którego zabrałam z talerza Semeniča, który popatrzył na mnie wymownie.

W przeciągu kilku minut stołówka zapełniała się większą ilością sportowców. Długo nie siedziałam, bo osoby siedzące obok mnie szybko spożywały śniadanie i wychodziły. Chyba muszą się spieszyć. Wstałam od stołu i byłam zmuszona podejść do stolika norweskiej kadry, bo Halvor ma klucz.

- Hej - powiedziałam niepewnie stając obok siedzących sportowców.

Johann i Anders żywo komentowali pitą przez nich kawę. Andreasa i Robina nie było, a Daniel korzystał z telefonu i jadł kanapkę. Halvor, który rozmawiał z Robertem odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się. Kilka sekund później uczyniła to reszta kadry. Nawet Tande do mnie pomachał.

- Więc Ty musisz być Nika - pierwszy zaczął Johansson - jestem Robert - powiedział, wstał i podał mi dłoń. Uścisnęłam ją z chęcią.

- Cześć - przerwał mu Halvor - chłopaki to jest Nika, Nika to jest Johann i Anders, bo oni Ciebie chyba nie znają - zaczął po kolei przedstawiać chłopaków, którzy życzliwie machali do mnie.

- Tak właściwie to się jakoś znamy - mruknął Forfang i się zaśmiał.

Pokiwałam głową.

I can // Halvor GranerudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz