12.

1.3K 80 4
                                    

Poranek w Bischofshofen nie należał do najłatwiejszych.

Obudził mnie krzyk Halvora, który rozmawiał z kimś. Niestety nie było mi dane usłyszeć o czym, ponieważ norweski, a słoweński czy angielski nie są do siebie zbliżone.

Przetarłam twarz i spojrzałam na chłopaka, któremu mina od razu się zmieniła. Uniósł kciuk w górę, po czym wszedł do łazienki.

Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na zegarek, który wskazywał dokładnie 7:30.

Leniwie wstałam, po czym schyliłam się do walizki, z której wyjęłam ubrania.

Korzystając z okazji, że Norwega tu nie ma, zaczęłam się przebierać.

Kiedy to zrobiłam, wzięłam kosmetyczkę i czekałam aż chłopak wyjdzie z łazienki.

Stało się to po kilku minutach.

- Dzień dobry - powiedziałam i uśmiechnęłam się.

- Hej - odpowiedział - przepraszam za te krzyki, ale rozmawianie z siostrą, która zbiła Ci połowę nagród nie należy do najprzyjemniejszych.

Skrzywiłam się, odpowiedziałam, że jest mi przykro, po czym weszłam do łazienki.

Umyłam zęby, uczesałam włosy, po czym byłam gotowa do wyjścia.

Kiedy wyszłam z łazienki, Halvor już na mnie czekał.

Stołówka w tym hotelu różniła się bardzo.

Stoliki były czteroosobowe, a na blacie leżały już wszystkie artykuły spożywcze, łącznie z naczyniami.

Usiadłam na wolnym miejscu, gdzie siedział Timi, który grzebał w owsiance.

Śniadanie mimo wszystko minęło nam w przyjemnej atmosferze.

Kilka godzin później, mieliśmy się zbierać na skocznie, jednak Gorazd oświadczył, iż kwalifikacje muszą zostać przesunięte ze względu na panujące warunki. Z początku skoki miały odbyć się późnym popołudniem, jednak pogoda w dalszym ciągu na to nie pozwoliła. 

Podczas obiadu wszyscy mogli dowiedzieć się, iż kwalifikacje do konkursu, odbędą się jutro po południu.

Korzystając z tej okazji, dostałam propozycje od Semeniča i Laniška, aby wyjść na basen. 

Przebrana i gotowa, powiedziałam Granerudowi, dokąd idę, po czym skierowałam się pod pokój chłopaków, którzy czekali na mnie.

Pływalnia, która znajdowała się na terenie hotelu, nie była duża, ale do najmniejszych obiektów też nie należała. 

Położyliśmy ręczniki na krzesełkach i weszliśmy do jaccuzzi.

- Jak dobrze, że dzisiaj odwołali kwalifikacje - zaczął Lanišek.

- Za to jutro będziesz miał więcej skakania - odpowiedziałam.

- Nie takie rzeczy się przeżywało - zaśmiał się cicho.

- Skoki to ciekawa sprawa. Szkoda, że nie skaczesz - powiedział Semenič.

- Domen mnie chyba kiedyś namawiał. Na pewno umarłabym tam na górze - zaśmiałam się cicho.

- Lęk wysokości da się pokonać - powiedział Bor, dołączając do nas.

- Jednak przyszedłeś - zaśmiał się Semenič.

- To było lepsze niż siedzenie z Timim, który wkręcił się w oglądanie filmu - wzruszył ramionami - ponoć jak skończy ma też tu przyjść.

I can // Halvor GranerudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz