•[ 1 ]•

166 13 5
                                    

   Głośny dzwonek, ledwo przebijający się przez gwar szkolnego korytarza oznajmił koniec przerwy i początek ostatniej czterdziesto pięcio minutowej odsiadki. Wszystke grupki uczniów powoli wpychały się do swoich klas, poza jedną, czekającą na wiecznie spóźnionego chistoryka.

   - Piętnaście minut i idziemy do domów! - Oznajmił któryś z chłopaków, a cała reszta huknęła radośnie z aprobatą. Wszyscy najchętniej poszli by na lody, basen, do kawiarni czy gdziekolwiek, byle nie siedzieć w tych celach.

   Parę minut później zza zakrętu wybiegł  nauczyciel. Po otwarciu drzwi cała młodzież, jak zwierzęta wsypała się tabunem do pomieszczenia. Oprócz jednej dziewczyny, która grzecznie przywitała się z nauczycielem i bez przepychanek weszła jako ostatnia, zajmując swoje miejsce w ławce na tyłach.

   - Cisza! - Zagrzmiał męrzczyzna zza komputera - Sprawdzam obecność. Coward?

   - Jestem - Odpowiedział blondyn z pierwszej ławki.

   - Ewing?

   - Jestem!

   - Fergus?

   - Jestem!

   - Flaming?

   - Jestem!

   - Dobrze że nie odleciał. Flower?

   - Fowler - Poprawiła go z ostatniej ławki - Jestem.

   Nie przywiązując większej uwagi do lekcji wyjęła z plecaka zeszyt, szkicownik i duży piórnik, za który schowała telefon. Zaczęła przeglądać portale społecznościowe, przez dłuższy czas przeskakując jedynie z jednego na drugi.

   Na jednym z portali ktoś zamieścił niewyraźne zdjęcie dwóch olbrzymich, kolorowych plam. Jeden z kłócących się nad tym fanatyków twierdził, że to marynarka wojenna testuje nowe bronie przeciwko koreańczykom, a drugi - że to kosmici. Obie wersje wydawały się szalenie ciekawe dla znudzonej życiem nastolatki.

   'Gdzie to się wydarzyło? Konkretnie' Spytała w komentarzu pod postem i na chwilę upozorowała fascynacje omawianym przez nauczyciela tematem. U większości nie słuchane na lekcjach historii nie było spowodowane nudnym omawianiem, a samym brakiem zainteresowania do przedmiotu. Albo faktem, że historyk był wyjątkowo mało spostrzegawczym człowiekiem, czego żal było nie wykorzystać.

   'Na około 1,6 kilometra autostrady biegnącej na północ od Jasper' Odpowiedział po chwili twórca posta

   'Wybiera się koleżanka na rekonesans?' Dołączył się jeden z fanatyków.

   'Owszem'

   'Życie pani niemiłe?' Spytał drugi.

   'Można tak powiedzieć' Odpisała i schowała telefon do kieszeni.

   Zdecydowanie zbyt nudne.

   W końcu dzwonek oznajmił długo wyczekiwany koniec lekcji.

   Po odłożeniu zbędnych rzeczy do szafki, przeciśnięciu się przez stado na korytarzu i wygramolenie się na popołudniowy zaduch panujący na dworze, dziewczyna ruszyła na ukos między budynki. Na ciepły obiad w domu nie miała co liczyć, więc musiała sobie radzić półśrodkami.

   Dotarła do domu umiejscowionego na obrzeżach miasta, po drodze wstępując do knajpki na szybki posiłek. Wpakowała najpotrzebniejsze rzeczy do workowatego plecaka, który zarzuciła na plecy i ruszyła szosą w zaplanowane miejsce.

   Idąc wzdłuż autostrady wróciła do posta, przeglądając narastającą gówno burzę pod jej komentarzem. Wiele osób pisało, jaki to "ten pomysł jest niebezpieczny", że "powinna się trzymać z daleka" i inne podobne. Zdarzali się tacy, co życzyli jej szczęścia i tacy, którzy śmieszkowali, że coś ją zje. Uśmiechnęła się jedynie smutno.

   Coś mnie zje? Będzie jednego debila mniej.

   Wyłączyła aplikacje, włożyła do uszu słuchawki i dalszą drogę adorowały jej piosenki ulubionego zespołu.

   Wściekły ryk silnika przedarł się przez gitarowy wokal, strasząc dziewczynę. Podążając wzrokiem za odjeżdżającym motocyklem, kątem oka zauważając kropeczkę pod wzgórzem nieopodal. Swoją czerwienią kontrastowała z otoczeniem jak pinezka wbita w tablicę korkową. Podeszła do niej niespiesznie, co chwilę przewijając piosenki w playliście.

   Będąc na miejscu schowała słuchawki i zaczęła przyglądać się nietypowemu znalezisku.

   Stał przed nią samochód, niewątpliwie bardzo drogi. W wypolerowanej blasze dachu widziała własne odbicie. Dziwiło ją, co taka bryka tu robi.

   Tym bardziej w stanie ponalotowym.

   Na karoserii roiło się od wgnieceń i grubych rys, nie mówiąc o zgniecionej w charmonijkę masce. Szyby po stronie dziewczyny prawie nie było. Zapewne rozsypałaby się za dotknięciem.

   Drzwi po drugiej stronie były w podobnym stanie. Gdy pociągnęła za klamkę, zamiast się otwożyć, odpadły ze zgrzytem. Odrzuciła niepotrzebną blachę i wpakowała się na siedzenie, nie zapominając uprzednio obić czołem górnej framugi. Od środka pojazd prezentował się z goła inaczej. Piękne, czarne obicia, skórzana deska rozdzielcza i perfekcyjnie wyprofilowana kierownica ni jak nie komponowała się z masakrą na zewnątrz. Jedynie rozbita szyba przednia przypominała, że coś jest nie tak.

   Ułożyła obie dłonie na kierownicy, nachyliła się. Bezwiednie szarpnęła ją, a gdy ta się oparła, sięgnęła do stacyjki.

   W której spokojnie przesiadywał klucz.

   Po opanowaniu wstępnego zaskoczenia i przeanalizowaniu wszystkich "za" i "przeciw", przekręciła kluczyk, naciskając na zmianę sprzęgło i pedał gazu tak, jak jej ojciec robił to wiele razy.

   Silnik zakaszlał i zgasł. Za drugim razem silnik znów zakaszlał, cały samochód zatrząsł się, a diody na kierownicy zaiskrzyły. Spróbowała odpalić jeszcze raz i tym razem, ku niemej uciesze nastolatki po chwili duszenia stalowa bestyjka ryknęła silnikiem.
  
   Zanim zdążyła jakkolwiek drgnąć, maszyna samoistnie ruszyła z kopyta do tyłu, posyłając dziewczynę na przednią szybę, która, o dziwo, wytrzymała uderzenie. Następnie ruszyła do przodu, dla równowagi wciskając pasażerkę w fotel, a pasy w ekspresowym tempie unieruchomiły ją.

  Co do kurwy!?

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Opublikowano 5.03.2k19
Słów 782

 ~| Zaufaj Mi |~ Multi-Former Fanfiction[REMONT]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz