•[ 2 ]•

117 10 8
                                    

   Dzień był nadzwyczaj ciepły. Słoneczko grzało przyjemnie, a kamyczki chrzęściły pod kołami. Autostradą poruszały się śladowe ilości pojazdów, co dawało wolą rękę entuzjastom palenia gumy.

   A ten autobot był takowym bezapelacyjnie.

   ~ Jak patrol? ~ Z głośnika poniósł się spokojny głos znajomej dwukołówki.

   - A pff... wiesz. Zderzaka, że tak powiem, nie urywa - Odpowiedział, kończąc bączka na asfalcie.

   ~ Robisz bączki? ~ W jej głosie zabrzmiało sztuczne oburzenie ~ Znowu obrałeś za cel wkurzać policję, tak?

   - Dokładnie! Przecież mnie znasz.

   Botka westchnęła nostalgicznie.

   ~ Tylko nie przyjedź z żółtym trzewiczkiem, jak ostatnio. Prime ci już przepuścił. Nie raz.

   - Oh, nie dramatyzuj. To było tylko dwadzieścia ponad normą - Burknął, będąc pewnym uśmiechu partnerki gdzieś pod maską - Obudził się w tobie Szekspir?

   ~ Tak. Beethoven.

   - O nie, pomylili ci się kochana. Szekspir a Beethoven to inna para uszczelek.

   ~ Jeden mąż.

   - Ej!... Takie oświadczyny są mało romantyczne Arcee.

   ~ Ha ha, śmieszne. Nie wyobrażaj sobie za dużo.

   Bot jęknął smutno w odpowiedzi.

   ~ Nie jęcz, tylko pilnuj drogi. I nie daj się złapać, piracie drogowy.

   - Nie bój się, mój majtku! - Odkrzyknął do radia, kryjąc pod maską głupkowaty uśmiech.

   ~ Oh Cliff...

    - Oh Cee...

Oba boty wybuchnęły śmiechem.

  ~ Co to w ogóle ma znaczyć? ~ Spytała Arcee, pomiędzy salwami śmiechu.

   - Wiesz, to jest takie okr...AAAH! - Cliffjuper przyhamował z głośnym piskiem trąc o asfalt. Arcee z miejsca przestała się śmiać.

   ~ Co się tam dzieje? ~ Spytała, słysząc trzask po drugiej stronie ~ Co zrobiłeś?

   - Yyy... Wjechałem Knockoutowi w dupę - Odpowiedział, patrząc jak pokiereszowany Martin leniwie się oddala.

   ~ Że co? ~ Bąknęła botka po chwili ciszy.

   - To, co usłyszałaś.

   ~ To łap go!

   - To nie będzie konieczne - Odparł, wrzucając wsteczny - Ciekawsze jest to co mu uciekło.

   Zaraz po stłuczce z fotela cona wyskoczyła dziewczyna. Chwilę się przyglądała wielkimi oczami. Potem z dzikim pędem uciekła w stronę miasta.

   Nie przypadł jej do gustu?

   Cliff sprawnie zmienił kierunek jazdy i ruszył za dziewczyną.

   - Przekaż szefowi że wrócę chwilę później.

   ~ Ale co się dzieje?

   - Miał zakładnika.

   ~ Że kogo? człowieka?

   - A niby kogo? - Bardziej stwierdził, niż zapytał, w duchu podziwiając prędkość z jaką uciekała mu ziemianka.

   ~ Potrzebne ci wsparcie?

   - Sugerujesz, że nie potrafię upilnować jednego człowieka?

   ~ Sugeruje, że mogę się przydać.

   - Myślę, że wystarczy jej transformerów na dziś - Odparł, patrząc jak ta, spoglądając na niego przez ramie potknęła się i wyrżnęła o piach.

   ~ Więc co zamierzasz?

   - Ty doniesierz Primowi o zajściu, a ja ściągnę dowód.

   ~ Pfff... ~ Prychnęła w odpowiedzi i rozłączyła się.

   Cliffjuper natomiast podjechał wolno do wyłożonej na ziemi dziewczyny, profilaktycznie zajeżdżając jej drogę do miasta.

   - Żyjesz? - Spytał, uchylając lekko okno.

   - Tak. Jakoś - Dziewczyna podniosła się na kolana. Wytarła dłonie w już nie tak białe szorty i przetarła nimi obdrapane policzki.

   - Gdzie tak uciekasz? Przede mną?

   - Poniekąd - Dziewczyna zakryła twarz, wplątując palce w kruczoczarne włosy - Pewnie chcesz... Czegoś... Za te stłuczkę.

   - Chce czegoś? - Spytał z lekkim rozbawieniem - To źle brzmi.

   - No... Wiem - Odgarnęła włosy do tyłu, odsłaniając delikatny uśmiech - A tak na poważnie, nie wiem jak to wytłumaczyć...

   - Wiem, to nie twój samochód - Uciął krótko i obrócił się do niej frontem - Wskakuj i nie utrudniaj, proszę.

   Nastolatka zamilkła. Wpatrywała się uważnie w bota, ściągając brwi.

   I czego szukasz?

   Dziewczyna z wolna wstała i cofnęła się kilka kroków.

   - Zamierzasz utrudniać, tak? - Mruknął do siebie.

   Cofała się, gdy tylko próbował podjechać.

   Ughh

   Nagle bot wyrwał do przodu, warcząc silnikiem. Ta w odpowiedzi wyjęła pistolet. Z nutą niepewności wycelowała w przednią szybę.

   - I co? Strelisz mi w łep!? - Krzykną zdenerwowany i wyrwał jeszcze raz do przodu. Ona jedynie ściągnęła brwi.

   Holoforma. Szlag!

   - Dobra. Młoda, nie wydziwiaj i wskakuj. Ja nie będę miał problemu, a ty pożyjesz trochę dłużej. Deal? - Gdy dziewczyna nie drgnęła, zaczął tracić resztki cierpliwości - Dotarło!?

   Nie ruszyła się, nawet gdy na nią wrzasnął.

   - Nikt nie będzie miał problemu, jeśli po prostu odjedziesz - Jej stanowczy ton i nie zachwiana postawa podziałały jak płachta na byka.

   Cliffjuperowi puściły wszystkie chamulce.

   Uskoczyła sprzed maski challengera, uprzednio oddając strzał.

   Gdy wykręcał, trąc kołami o żwirowate podłoże, ona już pruła co sił w stronę miasta.

   Nie ruszył za nią od razu. Stał, patrząc jak mu ucieka i warczał gniewnie.

   - Arcee! Jesteś jeszcze na kołach?

   ~ W bazie. Co jest? ~ Botka od razu wyczuła drastyczne zmianę w głosie partnera. Wytrącenie byka z równowagi nie należało do najprostszych i miała o tym pojęcie ~ Czemu wrzeszczysz?

   - Namierz mnie i dołącz, zanim rozjadę tę gówniarę - Syknął przez zęby i rozłączył się, nie chcąc odpowiadać na pytania, których femm nie omieszkała by mu zadać.

   Wreszcie ruszył za znikającą dziewczyną, a ryk silnika jeszcze długo niósł się pomiędzy niskimi zabudowaniami Jasper.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Opublikoswany 10.05.2k19
Słów 735

 ~| Zaufaj Mi |~ Multi-Former Fanfiction[REMONT]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz