Jak się poznaliście? F.M.

1.5K 69 18
                                    

Krótkie, ale myślę, że nie potrzeba dużo dłuższych. Mam nadzieję, że ten, jak i pozostałe siedem przypadną wam do gustu.

-Rozumiesz [T/I]? Przywieźli go całkowicie pijanego! A jego rodzina zażądała oddzielnej sali dla kogoś takiego.- mówiła z zapałem, wręcz na jednym tchu Olivia, jedna z lekarek, które niedawno przeniosły się do szpitala, w którym pracujesz.-U nas, w San Francisco, to by do czegoś takiego nie dopuścili.

Kiwnęłaś głową, udając pozornie zainteresowaną historią pijanego pacjenta znajomej. Zaciągnęłaś się papierosem, czując przyjemny, acz lekko drażniący dym w płucach. To była jedyna miła rzecz w tym momencie. Słowa blondynki wlatywały jednym uchem, by natychmiast wypaść drugim. Co rusz gubiłaś wątek, choć nie wydawało ci się, byś traciła coś istotnego.  Niecierpliwie spojrzałaś na zegarek, dając do zrozumienia dziewczynie, że spieszysz się, a jednocześnie nie masz najmniejszej ochoty na dalszą rozmowę. Nieco zmieszana lekarka przerwała swój wywód, rozglądając się niespokojnie za jakimkolwiek nadjeżdżającym środkiem transportu.

-Muszę...ee, no wiesz...iść. Mój tramwaj.- skłamała, czując uderzenie gorąca spowodowane wstydem.
Puściła się biegiem na wprost, co jakiś czas odwracając się, by sprawdzić czy nadal na nią patrzysz.

Uśmiechnęłaś się, pobłażliwie kręcąc głową, gdy już zniknęła z Twojego pola widzenia. Koncert zaczynał się za dwadzieścia minut, toteż zdecydowałaś się wejść już do klubu. Szczerze mówiąc, było to coś pomiędzy sporych rozmiarów klubem a niewielka sala widowiskową. Rzuciwszy niedopalonego papierosa, zdeptałaś go i ruszyłaś w stronę wyznaczonego miejsca. Choć bywałaś tam na tyle często, na ile pozwalała ci praca, nigdy nie miałaś okazji tej czwórki utalentowanych dwudziestoparolatków. Przeciskając się przez tłum młodych ludzi, znalazłaś odpowiednie dla siebie miejsce z boku sali. Punktualnie o dwudziestej, światła zgasły. Tłum zaczął krzyczeć i wiwatować na widok wchodzących na scenę mężczyzn ubranych w dosyć niecodzienny sposób.  Twoją uwagę przykuł główny wokalista, Freddie. Wydawał się taki swobodny, niczym nieskrępowany- zupełnie, jakby urodził się na scenie. W pewnej chwili zauważyłaś, że na niewielkiej scenie jest rozlany jakiś napój. Ale wtedy, było już nieco za późno. Wokalista energicznie naskoczył na mokrą plamę, tracąc równowagę. Wszystko działo się tak szybko, a jednocześnie tak powoli. Cała sala jakby wstrzymała oddech, gdy Mercury upadł prosto na plecy. Pozostali członkowie zespołu natychmiast okrążyli przyjaciela, rozpaczliwie rozgladając się po zgromadzonych ludziach.

-Jestem lekarzem!- krzyknęłaś, przedzierając się przez zdezorientowantch fanów- Pomóżcie mu wstać i chodźcie ze mną.

Na szczęście, Freddie'emu udało się wstać o własnych siłach. Każąc pozostałym zostać, ruszył razem z Tobą w stronę wyjścia. Nie czułaś się dziwnie, prowadząc do swojego samochodu kogoś, o kim ostatnio tyle się mówi, wcale nie zwracałaś uwagi na, w tym momencie, tak nieistotny fakt. Udało wam się dotrzeć do czarnego Forda stojącego na parkingu w ciągu niespełna minuty. Pomagając wsiąść poszkodowanemu, zajęłaś miejsce kierowcy. Droga do szpitala zajęła raptem dziesięć minut, choć z małymi wykroczeniami dotyczącymi prędkości. Na szczęście, udało Ci się znaleźć wolną salę zabiegową, gdzie zaprowadziłaś mężczyznę.

-Wygląda na zwykłe stłuczenie, nic poważnego.- powiedziałaś, po oględzinach bolącego barku, wrzucając jednorazowe rękawiczki do kosza-Mogę cię zaraz wypisać, chyba, że wolisz zostać. Głową też porządnie uderzyłeś o podłogę, więc, no wiesz, czysto profilaktycznie powinieneś zostać na obserwacji do jutra.

Za szybą prowadzącą na korytarz, zauważyłaś trzech muzyków w napięciu czekających na jakieś wieści.

-To ja już pójdę.- powiedziałaś, wskazując na pozostała trójkę grupy- Chyba nie mogą się doczekać, żeby cię zobaczyć.

-Ale zajrzysz później?- zapytał Freddie, dużo niepewniej niż na scenie

-Obiecuje.- odparłaś, wychodząc- Obiecuje.

Queen & BoRhap preferencesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz