Jak się poznaliście? J.D.

890 72 19
                                    

-[T/I] [T/N]. Czy mogłabym...- urwałaś, widząc reporterów okrążających w ciasnym kółku wszystkich członków zespołu
Zrezygnowana, stanęłaś pod ścianą, zapisując skrawki zdań, które udawało ci się cudem wyłapać z panującego dokoła gwaru. Byłaś na siebie nieprawdopodobnie wściekła, wiedząc, że ponownie wracasz z pustymi rękoma. Nic nowego, nic odkrywczego- ponownie. Jak tak dalej pójdzie, będziesz żegnać się ze stanowiskiem, zanim jeszcze w pełni się z nim przywitasz.

Przygryzając wargę, patrzyłaś na cały tłum dziennikarzy, którzy tylko czekają, by wypowiedziane słowa odwrócić na niekorzyść rozmówcy. Wtem, zauważyłaś postać, starającą się prześlizgnąć bokiem przez gmarę zainteresowanych. Widziałaś zadowolony wyraz twarzy, gdy pochłonięci Mercury'm reporterzy nie zwrócili uwagi na jednego z członków wymykającego się im. Szybko ruszyłaś w jego stronę, doganiając basistę w połowie korytarza.

-Mogę przeszkodzić?- zagadałaś, uśmiechając się delikatnie

-W zasadzie, chyba każda odpowiedź będzie traktowana jako zgoda.- rzucił od niechcenia Deacon

-Chodźmy tutaj.- wskazałaś na męską toaletę, do której zaraz potem weszliście.

Jasne kafelki w pomieszczeniu wydawały wyraźny dźwięk odbijający się echem przy każdym kroku, który stawiali. Zmęczony muzyk usiadł na parapecie, pustym wzrokiem wpatrując się w ścianę.

-Więc.- odchrząknęłaś- Co przygotowaliście dla nas w nowej płycie?

-Postanowiliśmy postawić na...na co my właściwie mieliśmy postawić?- mówił sennym, wypranym z emocji głosem- Przepraszam, jakie było pytanie?

Zmarszczyłaś lekko brwi widząc stan mężczyzny. Wydawał się wręcz cieniem człowieka. Nie miałaś okazji znać go osobiście, jednak patrząc na tego wyczerpanego człowieka, czułaś, jakby był ci nieprawdopodobnie bliski. Chciałaś coś zrobić, cokolwiek, by poczuł się lepiej- człowieczeństwo wzięło górę nad zachowaniem norm pracy dziennikarki.

- Co się dzieje?- w twoim głosie czuć było empatię i pełne współczucie. Coś, czego zazwyczaj nie okazywałaś ot tak

-Ja...sam nie wiem. Wiesz jak to jest, gdy wszyscy twoi przyjaciele mają kogoś, do kogo po powrocie do domu mogą się przytulić? Z kim mogą porozmawiać, spędzić czas? A ty, gdy wracasz do mieszkania, zostajesz martwą ciszę i pustkę? Jedyną osobą, która cię wtedy słucha, jesteś ty sam. Wiesz, jak to potrafi powoli wyniszczyć od wewnątrz?- mówił drżącym głosem pełnym żalu i bólu

Czułaś kłucie w sercu. Ciężko było ci słuchać czegoś tak okropnego, to było za wiele. Westchnęłaś współczująco, nieznacznie zbliżając się do Deacon'a, by po chwili przytulić go. Początkowo, sam czuł się zmieszany, jednak szybko odwzajemnił uścisk, nie wypuszczając cię z objęć przez dłuższy czas. Potrzebował tego, choć cię nie znał. Miał jednak szczerą nadzieję, że niedługo pozna...

Queen & BoRhap preferencesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz