Jak się poznaliście? B.H.

762 72 9
                                    

-Brawo Joe!- krzyknęłaś, rzucając się bratu na szyję, przy tym prawie ściągając jego perukę

-Jestes tu raptem od godziny, a już zdążyłaś przytulać mnie dobre piętnaście razy.- skwitował z uśmiechem Mazzello

Dobrze pamiętasz jak, jeszcze za beztroskich czasów dzieciństwa, Joseph był w centrum uwagi całej rodziny. A to, jak pięknie zagrał w ,,Parku Jurajskim", a jaki to on uzdolniony, jaki utalentowany. ,,Czemu ty taka nie możesz być [T/I]?". Przez lata było tak samo, zawsze byłaś tą gorszą, mniej wybitną jednostką. W wieku nastoletnim autentycznie go nienawidziłaś. Jako nieco zagubiona, dorastająca młoda dziewczyna potrzebowałaś uwagi kogokolwiek, ale on zawsze był ważniejszy. Zdarzało się, że pilnie potrzebowałaś kogoś do rozmowy- czy o chłopaku, czy szkole, a może o samej sobie, a nikt dokoła nie miał na to czasu. ,,Duża jesteś, poradzisz sobie" mówili, gdy po raz kolejny zawozili go na kolejne próby. Wtedy twoimi przyjaciółmi stały się książki. Tylko one chciały cię słuchać, były pierwsze do pocieszenia. Co rusz czytając inne pozycje, znalazłaś,,To coś". I była to historia. W końcu nie czułaś się pokrzywdzona, odrzucona. Gdy wychodzili, miałaś ciszę, która pozwalała zgłębiać kolejne tajemnice Tudorów czy Habsburgów. Z wypiekami na twarzy czytałaś o Marii Stuart, gdy pozostali siedzieli na gali oczekując werdyktu. Nie przeszkadzało ci to- wręcz przeciwnie.
Na szczęście, potem dorośliście, stając się tak zgranym rodzeństwem jak jeszcze nigdy. On wspierał cię, gdy pisałaś konkursy wiedzy z historii, zawoził cię na uczelnie, a ty coraz częściej pojawiałaś się na planie, dopingując Joe tak jak tylko mogłaś, jeździłaś na wszystkie rozdania nagród krzycząc jego imię.

-Hej, [T/I]! Idziesz z nami do baru niedaleko?- zapytał Gwilym, w międzyczasie kręcąc filmiki na instagrama

- Nie, dzisiaj odpuszczam.- odparłaś, wskazując na grubą książkę z mitami egipskimi

-Ja chyba też dziś zostanę.- rzucił Ben, jeden z aktorów, którego nie zdążyłaś dobrze poznać.

Dopiero gdy cała reszta wyszła z budynku, blondyn podszedł w twoją stronę uśmiechając się szelmowsko

-Wiesz jaki dziś dzień?- zapytał, jakby od niechcenia, najwyraźniej starając się rozpocząć rozmowę- w iście nieudolnym stylu

-Urodziny Adolfa Hitlera, a co?

- Co? A, może miałabyś czas i ochotę przejść się po okolicy? Pytam czysto teoretycznie.- dodał szybko

-Czysto teoretycznie, może i mam ochotę jak i czas. A czysto praktycznie?

-Czysto praktycznie możemy się przekonać.

Queen & BoRhap preferencesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz