Szedłem ciemną ulicą. Krople deszczu swpływały po moich ciuchach. Wracam z wyprawy. Nie spodziewałem się, że mi to tyle zajmie. Przekraczam drzwi mojego bloku.
Jak zwykle u Panów White jest impreza. Heh... rodzice nie wiedzieli, że w tym bloku są homo. Wsumie mili są, mają syna Octaviana, rzadko go spotykam. Chodzi ze mną na studia, ma najlepsze oceny.
Powoli otwieram drzwi. Widzę, że zapomniałem rano posprzątać po sobie. Szybko sprzątam toster i pierdoły i idę się myć. Nadal mam ślady krwi na dłoniach. Wszystkich by to ruszyło, lecz dla mnie to zwykła rzecz pobrudzić rączki. Lubię gorącą kąpiel po zajęciach.
Wychodzę z wanny, muszę jeszcze uprać mundurek i się pouczyć. Cóż... wiedza to nie moja najlepsza strona, lecz władanie nożykiem lub pistoletem to moja najlepsza umiejętność. Wkładam mundurek do pralki i idę do pokoju. Uczę się na jutrzejszy test.
Nie nauczyłem się za dużo, usiądę jutro koło najlepszych z klasy, trochę pościągam od nich, aby tylko zaliczyć. Powoli kładę się spać.
Dzisiejsza ofiara- Alex Collins mężczyzna około 35 lat. Był kochankiem mamy klienta. Niewielkie mieszkanie, widać był bogaty. Przyszedłem około godziny 17 do jego mieszkania, wiedziałem, że ma wyciszone ściany. Przedstawiłem się jako "wolontariusz", debil wpuścił mnie do domu. Akcja była szybka, zadałem mu kilka ciosów nożem. Jego ostatnie słowa: ,,Zapraszam, chętnie pomogę wolontariuszom ". Cóż, biedaczek, ale nie mogłem nic zrobić niż, usunąć ślady zbrodni i upozorować samobójstwo. Teraz będzie leżeć sobie w mieszkaniu przez długi czas.
Kurde! Zaspałem, szybko ubieram mundurek i wybiegam do szkoły. Pierwszy test, usiądę obok White'a i Johnsona, dwaj najlepsi w klasie. Wszedliśmy do klasy, tak jak myślałem chłopcy usiedli niedaleko siebie, cóż klasa samych chłopców. Wziąłem torbę i wyciągam długopis, kurde! Zapomniałem wyciągnąć noża, szczęście, że się nie skaleczyłem.
- Dzień dobry dzieci.~ Nauczyciel
- Dzień dobry.~ Klasa
- Dzisiaj umawialiśmy się na test, ale najpierw sprawdzę listę.~ Nauczyciel
Jak zwykle to samo, lista, test i koniec lekcji.
- Carver?
- Jestem.
- Ewans?
- Tutaj.
- Geniusenne?
Wtf? Co za nazwisko ma.
- Obecny.
- Johnson?
- Obecny.
- Kelly?
- Jestem.
- Knight?
- Tutaj jestem. (Jestem ,ale nadal zaspany.)
Spojrzałem w kartkę White'a, jak myślałem wszystko perfekt! O kurde patrzy się na mnie, szybko na zegarek wzrok. Jeju... on to prymus naskarży. Witaj jedyneczko, w szeregu armii dwój i trój! Dobrze, że mama nie żyje... Eh, co?! Co ja kurde myślę?! Muszę skupić się na kartce. Akurat to czego nie umiem. Dobra... dziesięć minut do końca.
Wyszedłem na dach się uspokoić. Noi nasz kujonek...
- Em... hej? Możemy porozmawiać?
- Dobrze, ale choćmy gdzieś indziej tutaj są ludzie.~ Fye dziwnym głosem
- Dobra to choćmy.
Schodzę z nim powoli na dół, pewnie chce porozmawiać o tym ściąganiu. Kurdupel nic mi nie zrobi. Wchodzimy dziemy do łazienki, zazwyczaj wszyscy korzystają z tej na dole, więc nikt nie będzie nam przeszkadzał.
- Heh... pewnie zastanawiasz się po co tu przyszliśmy? A, więc tak...~ Fye
Bierze nóż z kieszeni, i szybko przeciąga nim po mojej ręce. Nie reaguję na to.
-Huh!?~ Octavian
- Słodkiz ciebie psychopata, ale wiesz nie można atakować króla.~ odważnie powiedziałem.
- C-c-co!?~ Octavian
- Słodko się denerwujesz słoneczko. ~ droczyłem się z nim.
- Król się znalazł...
- Cóż opatrzysz mi rany? Czy chcesz, aby twoi rodzice się dowiedzieli?Z perspektywy Fye'a
- Cóż opatrzysz mi rany? Czy chcesz, aby twoi rodzice się dowiedzieli?~ czarującym głosem.
Em... rodzice dowiedzieli? Eh... Tak to bym durniowi nie pomógł no, ale dobra...
- No dobra debilu.~ powiedziałem stanowczo
- Czyli uległeś mojemu wyglądzie?~ kpiącym głosem
- Chcesz jeszcze raz dostać, ale tym razem w serce?~ powiedziałem głośno.
- Chętnie... robię to codziennie.~ powiedział
Ym... Co? On to robi? Skoro chce to niech ma. Zrobiłem kolejną ryskę na jego ręce.
- Cóż skoro chciałeś...
- Hehe... Nie wiedziałem, że jesteś moim slugą.~ Alec
- Ty jesteś popierdolony.
- Dzięki za komplement.
Widziałem w jego głosie, że sobie ze mnie żartuje.
-Dobra, na następny raz jaktak zrobisz to przetnę ci gardło!~ powiedziałem z powagą.
- No dobrze to do następnego razu siostrzyczko!Z perspektywy Aleca
Jakiś mały psychopata z niego. Ja już mu prędzej zrobię krzywdę, niż on mi.
Założyłem marynarkę od mundurka, aby zakryć rany po "wypadku". Powoli szedłem do klasy na wykłady.Po lekcjach
Powoli wyszedłem, na schodach stał jak nie inny jak ten gejuszek. Żal mi go, pewnie chciałby zostać mordercą, ale jest za słaby na to. Widać, że nie śpi, a co do tego dodatkowo ma anoreksje. Czy on wogóle je?
- Witaj podrywaczu.
- Witaj słoneczko, co chcesz?
- Chcę, abyś umarł~ powiedział
- Cóż połowa osób tak by chciała, więc dlaczego ty?
- Bo jesteś żenującym podrywaczem, który udaje, że jest "królem".
- Psyklo mi mamusiu.~ powiedziałem
Lubię się z niego śmiać.
- Cóż chciałbyś ze mną wrócić do domu?~ powiedziałem
- Hę?
Powoli się zarumienił, cóż wiedziałem, że jest gejem...
- No dobra...
Zaczęliśmy iść.
- Em... jakie to uczucie wsadzić komuś nóżw brzuch?
- Cóż to normalne, akurat wczoraj się coś stało, hehe...
- Czytałem o tym. To musi być odprężające, co?
- Dla mnie to normalne. Przepraszam, ale czy ty coś jesz? Strasznie chudy jesteś jak na twój wiek.
- Jem co około kilka dni...
- Tylko tyle? Wiesz, że możesz umrzeć?
- Właśnie o to chodzi.
Zamurowało mnie...
- Dlaczego?
Powoli zaciąga rękaw i rozwija bandaż. Jego blada ręka jest pełna cięć. Jakie to straszne! Tracę przytomność.Z perspektywy Fye'a
Heh... stracił przytomność, i tu niby ja słaby jestem? Biorę to za ręce i powoli ciągle do mieszkania. Całe szczęście, że tem głupi blok ma windę. Czekam na windę, i trzymam tego debila. W końcu wchodzę do windy i wybieram piętro. Otwiera mi drzwi Julio, mój tato, dokarmiacz, skurwiel.
- Co on tu robi?~ zapytał się
- Zemdlał...
- Arisiu choć poznać zięcia!
Puściłem jego ręce i stałem się cały czerwony. Jak ja nienawidzę jego!
- Co?
- Patrz to twój zięć.
O nie! Król się budzi...
- Uroczy jest, witaj Alec! Mów mi tato!Z perspektywy Aleca
- Emm? Słucham
- Ja się zabiję... ~ cichutko szeptał Fye.
- Witaj od kiedy jesteście parą?~ powiedzieli państwo White
Mały spojrzał na pana Areia.
- Em... nic hehe... chcesz herbatki?~ Arei
- Chętnie się napije!
Widzę, że Arei jest jak dziecko, boji się każdego nawet Fye'a. Dwukolorowoczy zapadał się pod ziemię.
- Przepraszamy za to co mówiliśmy ~ powiedział pan Julio
- Ale co?
Raz patrzył się na swego kochanego raz na syna.
- A... nic...nic...nic...
- Herbata już ostygła.~ Arei
- Em... Alec możemy na osobności?
- No dobrzeHey tutaj autor tej historii!
To jest moja pierwsza książka, mam nadzieję, że się spodoba! Niektóre postacie są Lady Julson z jej serii ,, Błękit twoich oczu "

CZYTASZ
||Prawie taki jak ja||
Mystery / ThrillerAlec Knight to młody morderca, który uczy się na studiach. Jednak jego nauka nie jest zbyt dobra, toteż postanawia ściągać na teście. W rezultacie...